Pani Helena swoje sportowe buty marki Puma kupiła we wrześniu ubiegłego roku u właściciela dwóch sklepów z obuwiem sportowym: przy ulicy Kościuszki i przy Prądzyńskiego w Ostrołęce.
Nie pochodziła w nich jednak długo.
- Założyłam je może pięć razy i zdarły się w nich zapiętki - opowiada kobieta. - W butach zastosowano materiały słabe jakościowo, dlatego się przetarły. Przecież stopa w bucie musi się przesuwać i pracować. Nie wierzę, żeby taki producent jak Puma o tym nie wiedział. Jeżeli wada nie będzie usunięta, żądam zwrotu pieniędzy.
Właściciel sklepu nie uznał reklamacji.
" W wyniku przeprowadzonych oględzin wad produkcyjnych, czy materiałowych nie stwierdzono. Do reklamacji zgłoszono przetarcie materiału futrówki napiętkowej. Powstało to w wyniku zbyt luźnego wiązania obuwia, przez co stopa w bucie przemieszczała się, trąc i przecierając podszewkę w tylnych częściach wewnętrznych obuwia. Stwierdzam, iż nie są to wady lecz uszkodzenia mimo powstania ich w krótkim czasie użytkowania. Reasumując, nie widzę podstaw do uznania reklamacji" - czytamy w odpowiedzi na zgłoszenie reklamacyjne.
Pani Helena złożyła reklamację drugi raz. Znów spotkała się z odmową. W końcu sprawa trafiła do ostrołęckiej Delegatury Inspekcji Handlowej.
Podczas mediacji przedsiębiorca oświadczył, że nie uznaje reklamacji naszej Czytelniczki. Jednocześnie zaproponował klientce bonifikatę 20 procent przy zakupie kolejnego obuwia.
- To kpina! - mówi nerwowo pani Helena. - Przecież ja teraz nie pójdę do tego człowieka kupować kolejnych butów, które nie będą się do niczego nadawały!
Zapytaliśmy właściciela sklepu, czy nie zmienił zdania i czy nie uzna jednak reklamacji naszej Czytelniczki. Jego odpowiedź przeczytasz w najnowszym, papierowym wydaniu TO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?