Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupili materac za tys. zł. Kosztował ich cztery razy tyle

Robert Majkowski
R. Majkowski
- Wstydzimy się, daliśmy się tak nabrać - starsze małżeństwo z gminy Olszewo-Borki czuje się oszukane przez firmę z Poznania. Na zorganizowanym przez nią pokazie kupili materac - kosztował cztery razy więcej niż sądzili

Zaczęło się od telefonicznego zaproszenia małżonków na pokaz, organizowany w jednym z hoteli w gminie Olszewo-Borki przez poznańską firmę zajmującą się produkcją i dystrybucją sprzętu medyczno-rehabilitacyjnego.

Dwie poduszki gratis

Do hotelu przyjechali na umówioną godzinę 30 września 2013 roku. Oprócz z nich z zaproszenia skorzystało 13 osób. Był też pan, który prezentował pościel i materace.

- Oferował materac rehabilitacyjny - opowiada kobieta. - Mówił, że zdrowotny, przeciw odleżynom i że dopasowuje się do ciała, a później wraca do swojego kształtu
- Za 1 tys. zł netto - dodaje jej mąż. - Podpowiedział, że można to rozłożyć na 48 rat po 28,80 zł miesięcznie. A ten, kto się zdecyduje na materac, dostanie też robot kuchenny i dwie poduszki gratis.

Na propozycję skusiły się trzy osoby. W tym nasi bohaterowie.
- Przedstawiciel firmy powiedział, że trzeba podpisać kilka dokumentów, aby stać się właścicielem materaca i móc skorzystać z kredytu w banku - opowiada kobieta. - Szybko podsuwał papiery, pokazując miejsce na podpis, a zasłaniając resztę. Nie tłumaczył, co to jest. Nie dał możliwości przeczytania dokładnego umów. A ja podpisywałam.

Po wszystkim zaprosił do samochodu po materac i gratisowego robota kuchennego. Dwie poduszki i podpisana umowa, powiedział, przyjdą kurierem i pocztą.

Inna cena, inna data

Do dziś obie rzeczy, jak twierdzi małżeństwo, nie trafiły do nich. I nie dostali żadnego zawiadomienia od kuriera o czekającej na nich przesyłce bądź awiza z poczty. W połowie października dostali za to pismo z banku, z którego dowiedzieli się, że wzięli kredyt na pościel rehabilitacyjną wartą… 4,4 tys. zł. I że bank czeka na spłatę kredytu - 128,80 zł miesięcznie, i tak przez cztery lata. Parę zamurowało.
- Zaczęliśmy interweniować - mówi mężczyzna.

Najpierw w firmie. Ta jednak była głucha na ich prośby o wyjaśnienia. Później za pośrednictwem powiatowego rzecznika konsumentów. Poznańska firma na jego pismo odpowiedziała. Argumentowała, że umowa jest ważna, ponieważ stało w niej, że "Kupujący oświadcza, że przed_zawarciem Umowy zapoznał się z jej treścią, którą rozumie i w pełni akceptuje oraz że Sprzedawca wydaje mu jeden, podpisany przez siebie egzemplarz Umowy."

A w jej depozycie czekają dwie poduszki, które nie zostały odebrane przez klientkę.
Firma twierdzi, że umowa nie mówiła o żadnych gratisach i została podpisana nie 30 a 1 września.

- Specjalnie pojechałem do hotelu, żeby upewnić się kiedy pokaz miał miejsce - opowiada mężczyzna. - Potwierdzili, że 30 września.

Chcą zwrotu umowy, której nie przesłali

W połowie grudnia małżonkowie złożyli w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na oszustwie.

- Na razie spłacamy raty, ale kontaktowaliśmy się z bankiem, mówiąc, że sprawa trafi do prokuratury - tłumaczy mężczyzna. - Powiedziano nam, że jeśli odstąpimy od spłacania rat, sprawą zajmie się komornik.

Czekając na odpowiedź z prokuratury, poprosili także naszą gazetę o interwencję. Poszukaliśmy więcej informacji o poznańskiej firmie w Internecie. "Kurier Kwidzyński", historia mieszkańca gminy Gardeja. Kupił komplet pościeli. Okazało się, że zapłacił ponad dwa razy więcej niż było mówione na pokazie. Umowa dotarła do niego po 40 dniach od podpisania, zawierała wiele nieprawidłowości. Sprawa trafiła do prokuratury.

Ponad tydzień temu wysłaliśmy pytania do poznańskiej firmy. Odpowiedzi jak dotąd nie dostaliśmy. Wielokrotnie próbowaliśmy również skontaktować się telefonicznie z siedzibą przedsiębiorstwa w Poznaniu. Za każdym razem połączenie było automatycznie odrzucane.
Ale nasza próba interwencji nie pozostała bez odzewu. Dzień po wysłaniu pierwszego maila para miała telefon z firmy. Pytali, czy zgłaszali sprawę do "Tygodnika Ostrołęckiego". Obiecali wyjaśnić sprawę.

- Czekaliśmy - mówi mężczyzna. - W końcu dostaliśmy kolejny telefon z prośbą o zwrot zakupionych produktów i umowy. Jak możemy ją zwrócić, skoro jej nie mamy? Nie mamy też przecież poduszek widniejących na umowie.

W grupie łatwiej

- Chcieliśmy poprosić za pośrednictwem "Tygodnika" o kontakt inne osoby, które czują się oszukane przez tę firmę z Poznania - mówi mężczyzna. - Podejrzewam, że jest ich więcej. Tylko 30 września w jednym hotelu odbywały się trzy pokazy. Można byłoby złożyć pozew zbiorowy, w grupie łatwiej dochodzić sprawiedliwości.

A rehabilitacyjny materac? Leży w kącie zapakowany, nieużywany, razem z robotem kuchennym. Czeka na finał sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki