Pierwszy wiersz datowany jest na czerwiec 1942 – dziecięce strofy o małej siostrzyczce, zapisane ręką dziewięciolatki. Potem mamy kilka innych wierszy, a to o bocianie, a to o słowiku, zdradzających w prostych rymowankach ciekawość otaczającego świata i zamiłowanie do słowa. Z każdym rokiem wiersze stają się dojrzalsze pod względem formy - rozwijają się w wielozgłoskowce, rytmem przypominające mickiewiczowskie ballady czy wiersze Słowackiego, któremu zresztą poetka poświęca jeden z utworów. Bogatsze są układy rymów, bogatsze porównania, metafory i inne literackie tropy. Białego wiersza w tym tomiku się nie znajdzie, bo jak mówi Pani Jadwiga, współczesnej poezji nie rozumie i nie lubi. Wiersz musi być rymem i rytmem wyznaczony.
W utworach Jadwigi Kalinowskiej można znaleźć emocje najróżniejsze: tęsknotę za światem dzieciństwa, prostotą wiejskiego życia i leśnymi ostępami; pierwsze miłosne zauroczenia i miłosne rozgoryczenia; emocjonalne reakcje na wydarzenia społeczne i polityczne. Obok ciepłych lirycznych refleksji nie brakuje nut sarkastycznych i satyrycznych. We wszystkich utworach widoczna jest uważność – na świat i ludzi.
Jadwiga Kalinowska urodziła się w Myszyńcu w 1933 roku.
- Mój tata, Stanisław Bronikowski pochodził z Ukrainy. Jego rodzina miała majątek pod Berdyczowem. Ojciec służył w armii carskiej, skończył szkołę oficerską, a także technikum kolejowe. Był kapitanem 2.Batalionu Kolei Zaamurskiej. W czasie rewolucji, w 1917 roku ojciec uciekł z Ukrainy wraz ze starszym bratem i bratową. Ich syn został brutalnie zamordowany. Oni przez Węgry dotarli do Polski, do Ostrołęki. Mieli tutaj chyba jakiegoś znajomego, z pomocą którego na Bemowie kupili tartak. Potem ojciec zakochał się w pannie Felicji, gospodyni, która im dom prowadziła – opowiada rodzinną historię Pani Jadwiga.
Brat z bratową nie chcieli słyszeć o tym mezaliansie, więc Stanisław z Felicją wyprowadzili się do Myszyńca. Stanisław Bronikowski został drogomistrzem. Z racji na stanowisko, wtedy znaczące, wszedł do „myszynieckiej elity” – jak żartuje córka po latach. W służbowym domu przy ul. Reymonta, na skraju Myszyńca przyszły na świat cztery córki: Alina, Jadwiga i bliźniaczki – Barbara i Janina.
- Sześć lat miałam, gdy wojna się zaczęła – wspomina poetka. - Wkrótce jeden pokój w naszym domu zajęli żołnierze wehrmachtu, a w sąsiednim ojciec czasami „przechowywał” partyzantów. Ci żołnierze to byli dobrzy ludzie, my baliśmy się żandarmerii, ale żandarmi nie zaglądali tam, gdzie było wojsko, dlatego nasz dom był dosyć bezpieczny i tata mógł czasem „leśnym” pomagać, choć ja dopiero niedawno się o tym wszystkim dowiedziałam. Tata zawsze był taki spokojny i cichy, nikt by go nie podejrzewał o jakąkolwiek działalność. Nasza najbliższa rodzina w czasie wojny na szczęście nie ucierpiała.
Siostry Bronikowskie mieszkały w Myszyńcu do ukończenia szkoły podstawowej. Potem zostały umieszczone na stancji w Ostrołęce, gdzie poszły do gimnazjum.
- Najpierw ja i starsza siostra, Alina, opuściłyśmy dom. Ja poszłam do liceum w Ostrołęce, siostra pojechała gdzieś w gorzowskie, do technikum leśnego. Potem młodsze bliźniaczki, Basia i Janka do mnie dołączyły na stancji, bo uczyły się w liceum pedagogicznym. Kiedy zdałam maturę, Alina zabrała mnie do siebie, do Parciak, gdzie pracowała w nadleśnictwie jako leśniczy. I ściągnęła tam całą rodzinę. Mieszkaliśmy w Parciakach sześć lat. Ja pracowałam w tartaku – mówi Jadwiga Kalinowska.
W tym czasie goszcząc u znajomych pod Gołdapią, poznała męża, Wacława.
- Ściągnęłam go do Ostrołęki, bo w tych jego stronach strasznie pili. Ale przywiózł nałóg ze sobą, na całe życie niestety. Zdolny był mechanik, dobry kierowca, ale rodzinę wymęczył wódką… - mówi z goryczą Pani Jadwiga. Choć potrafił być dobry chwilami, zostawił jednak gorzkie wspomnienia, także w poezji.
Ona całe dorosłe życie mieszkała w Wojciechowicach. W bloku obok parku i Cmentarza Żołnierzy Radzieckich, gdzie w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku mieściła się także restauracja „Turystyczna” zwana potocznie „mordownią” . Pracowała zawsze, mimo literackiego usposobienia, w księgowości: najpierw przez piętnaście lat w rozwijającej się „Celulozie”, potem przez kolejne dziesięć lat w pobliskiej elektrowni.
Do dzisiaj, samotnie mieszka w niewielkim, ale przytulnym mieszkaniu „nad Turystyczną”. Daje sobie, mimo szacownego wieku, znakomicie radę. Z pomocą młodszej córki, Edyty. Starsza, Wiesia, dawno temu wyjechała za ocean. Tam też mieszka jej starszy wnuk. Bartek. Nieco młodszy Łukasz i prawie dwuletni prawnuczek Staś, są na szczęście bliżej, w Warszawie.
- Mama od dawna nie pisze już wierszy. Ale ostatnio napisała dla Stasia. Dostanie na drugie urodziny – mówi Edyta. To ona od lat zabiegała o publikacje wierszy mamy. Jakoś bezskutecznie. Az wreszcie trafiła na przyjazny klimat i życzliwe zainteresowanie w TPO, gdzie w czerwcu tego roku zorganizowano nie tylko wieczór autorski w 90. urodziny poetki, ale także wydano dorobek jej życia.
Jestem bardzo szczęśliwa, że moje wiersze wreszcie opuściły szuflady. To był przepiękny, choć tak późny prezent urodzinowy
– mówi Pani Jadwiga.
W dodatku prezydent Ostrołęki przychylił się do wniosku TPO o wpisanie „Córy lasów” Jadwigi Kalinowskiej do Księgi Rekordów Polski w kategorii „Najstarszy debiut literacki w Polsce”, deklarując pokrycie kosztów.
Przeczytajcie kilka wierszy Jadwigi Kalinowskiej
1942 -”Siostra”
Gdzie to dzisiaj się podziała
Lusia, ma siostrzyczka mała?
Weszła sobie pod łóżeczko
No i bawi się laleczką
1943 – „Bocian”
Przyleciał nad wioskę,
Ujrzał gniazdo swe,
Zapomniał o smutku,
Choć mu jeść się chce
1947 - „ Rodzinne strony”
Strono moja rodzinna,
Ilem winna tobie,
zapomnę tylko wtedy,
Kiedy spocznę w grobie.
Tam serce zostawiłam,
Gdzie w wieczorną ciszę
Do snu tylko piosenka
Słowicza kołysze
1949 – „Rozstanie”
Jakaż smutna godzina rozstania
Z tym, którego się bardzo kochało,
Lecz o wiele gorsze pożegnania
Ze stroną, w której serce zostało.
Jakżesz miłąm bez żalu porzucić
Dnie, wśród cichej wioski spędzone,
I nie wiedzieć, czy Bóg da powrócić
Kiedykolwiek w kochaną tę stronę.
1952 – „Noc w puszczy”
Puszcza tajemna przed człowieka okiem
Ukrywa wszystko w najgłębsze swe cienie,
Wszystko pokrywa nieprzejrzanym mrokiem,
Lecz bije od niej jakieś dziwne tchnienie-
Które pryzciaga i urokiem wabi,
Które szaloną budzi w żyłach krew,
I tylko ludzie niedołężni, słabi
Mogą być głusi na tej puszczy zew.
1953 – „Tęsknota”
Czasem troski odrzucę precz,
Choć na chwilę zagłębię się w ciszę,
Wtedy myśli mnie niosą wstecz,
W głębi duszy mej ciągle słyszę-
Skrzypi żuraw stary u płota,
Bucha żarem kaflowy piec,
Jakaś dziwna mnie niesie tęskonota,
Tak jak dawniej chciałabym tam biec.
I porzucić dzisiejsze wygody,
I to życie - co zżera jak trąd,
Znów do wiejskiej powrócić zagrody,
aby tylko najdalej być stąd.
1955 – „Mój koń Dżok”
Koń lotem sokoła przebiegał krainy,
Rżał głucho i chrapy rozdymał,
Za sobą zostawił już śnieżne równiny
I w cichym się lesie zatrzymał (…)
Mów- czego ci trzeba po tak długim znoju?
Ach, ja ciebie nareszcie rozumiem,
Ty nie chcesz łakoci, nie pragniesz spokoju,
Lecz żadasz pieszczoty, a pieścić nie u miem”.
1958 – „Zranione serce”
Nie trącaj wspomnień dawnych, gorących,
bo drgną przeszłością.
Nie wyrwij z serca łez gorzkich, żrących,
Miotany złością.
Nie tykaj moich ran niezagojonych,
Co jeszcze krwawią.
I nie budź we mnie tych uczuć szalonych,
Co innych bawią.
1967 – „Co kocham”
Kto kocha miasto-nie będę drwić z niego,
Nie będę swojej narzucać mu woli,
Niech życie spędzi wśród tłumu gwarnego
I niech się tłucze jak ten ptak w niewoli.
Lecz duszy, którą wychowała puszcza,
Miasto nie może przynęcić do siebie,
Wzrok orli, gdy się w bezkres nie zapuszcza,
Nigdy się w klatce do snu nie kolebie.
1973 – „Kurpia duma”
Jeśli ktoś z was dotąd nie zna, to każdemu radzę
Poznać Kurpia,bo przewyższa on wszystkich w odwadze,
Poznać Kurpia, bo przewyższa on wszystkich w godności,
Poznać Kurpia bohatera, człowieka wolności.
Bo Kurp nie zna co to pany, nie zna, co kajdany,
Tak jak rycerz walczyc umiał,choć w sukman odziany.
Na swobodę poprzez kraty nigdy nie spozierał,
Wolnym był przez całe życie i wolnym umierał.
1980 -”Przeciw komu”
Z kim się będziesz, żołnierzu, bić?
Ze swym ojcem, synem czy bratem?
Za to tylko, że chcemy żyć,
Ty się staniesz sędzią i katem.
1981 – „Nie zginiemy”
(…) Kazano nam pracować- pracujemy,
Tylko tak, jak pracuje niewolnik,
Lecz dusz naszych ani umysłów
Zdobyć nigdy nie będziecie zdolni.
1981 – „13 grudnia”
(…) trzynastka nam zabrała tę resztke nadziei,
Co zabłysła przed nami jako gwiazda złota.
Teraz już tylko śmierć nas weźmie po kolei
I już bez żadnych złudzeń dobrniemy żywota.
2015 -”Wrony”
Kiedyś ludziom śpiewały słowiki,
wiersze o skowronku, kanarku.
Teraz świat jakiś pusty i dziki,
A my wrony dostaliśmy w podarku.
Czegóż mamy się dobrego spodziewać,
kiedy żaden ptak nam już nie śpiewa.
Świat pedzi ku przepaści jak szalony,
A my w spadku zostawimy czarne wrony.
2017 -” Prośba o sny”
Boże, daj mi choć dobre sny,
Gdy dni dobrych dać nie możesz.
Kiedy w życiu są tylko łzy,
Choć sny dobre podaruj mi, Boże.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?