Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wicestarosta przed sądem, oskarżona o podżeganie do kupowania głosów. 28.05.2019 zakończyła się rozprawa

Mieczysław Bubrzycki
Mieczysław Bubrzycki
Mieczysław Bubrzycki
Wicestarosta oskarżona została przez prokuratora o podżeganie do kupowania głosów. Rozprawa trwała prawie półtora roku. Właśnie została zakończona

Kiedy Urszuli Wołosiewicz przedstawiano akt oskarżenia, była wicestarostą ostrowskim. Od pół roku pełni funkcję wójta gminy Zaręby Kościelne. Oskarżono ją natomiast o przestępstwo związane z wyborami sprzed 4,5 roku, kiedy po raz pierwszy, bezskutecznie, ubiegała się o stanowisko wójta.

Powiat ostrowski. Wicestarosta przed sądem

28 maja w Sądzie Rejonowym w Łomży dobiegła końca głośna rozprawa. Oskarżoną jest Urszula Wołosiewicz, była wicestarosta ostrowski, obecnie wójt gminy Zaręby Kościelne.

Proces rozpoczął się w lutym 2018 r. Prokuratura w Ostrołęce oskarżyła U. Wołosiewicz o podżeganie do kupowania głosów w czasie wyborów samorządowych w 2014 roku. Była wówczas kandydatką na wójta gminy Zaręby Kościelne (przegrała je z wieloletnim wójtem) oraz do Rady Powiatu (zdobyła mandat).

W czasie śledztwa i przed sądem oskarżona nie przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów i złożyła obszerne wyjaśnienia.

Podstawą oskarżenia jest nagranie

Podstawą aktu oskarżenia jest nagranie rozmowy Urszuli Wołosiewicz z Marcinem D. z Ostrowi Mazowieckiej oraz Piotrem K. przed samymi wyborami. Nagrywał Marcin D., bardziej aktywny z mężczyzn, to on proponował różne sposoby kupowania głosów wyborców.

Płyta z nagraniami trafiła w 2016 roku w anonimowej przesyłce do starostwa, po jej przesłuchaniu Urszula Wołosiewicz skierowała doniesienie do prokuratury, bo poczuła się pokrzywdzoną przez osoby rozpowszechniające nagranie (pojawiło się ono także w internecie) oraz Marcina D. Wicestarosta twierdzi, że rozmowa nie miała ciągu dalszego.

Skutkiem doniesienia jest jednak... akt oskarżenia przeciwko niej. Prokurator doszedł do wniosku, że to pani wicestarosta namawiała Marcina D. i Piotra K., żeby kupowali glosy dla niej.

Rozprawa dobiegła końca

Rozprawa dobiegła końca. Trwała długo, gdyż sąd zwrócił sprawę do prokuratury z powodu istotnych braków w materiałach śledztwa, co trwało 7 miesięcy. Nie udało się także ustalić adresu Piotra K. Był wzywany wielokrotnie, ale bezskutecznie, bo pod adresami, na które wysyłano wezwania, nie było go. Wszystko wskazuje, że przebywa za granicą. Piotr K. to bardzo istotny świadek, ale 28 maja sędzia Joanna Modzelewska – za zgodą stron - zamknęła przewód sądowy i oddała głos stronom.

Prokurator: wina nie ulega wątpliwości

Prokurator Tomasz Jędrych z Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce odczytał dość krótką mowę końcową. Stwierdził, że wina oskarżonej nie ulega wątpliwości. Jego zdaniem, podżegała ona Marcina D. do popełnienia przestępstwa, czego dowodem jest stwierdzenie oskarżonej na zachowanym nagraniu, kiedy mówi do Marcina D.: „Ja się zgadzam, przywieźć, zapłacić, ale nie wynosić głosów”.

Wniósł o wymierzenie oskarżonej kary 6 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem kary na 2 lata próby.

Adwokaci: wnoszą o uniewinnienie

Urszula Wołosiewicz miała dwoje obrońców. Mecenas Elżbieta Maleszewska wniosła o uniewinnienie oskarżonej, ponieważ akt oskarżenia opiera się niemal wyłącznie o zeznania Marcina D., który wielokrotnie je zmieniał. Akt oskarżenia zarzuca U. Wołosiewicz podżeganie do kupowania głosów, a w cytowanym przez prokuratora nagraniu były słowa: „Zgadzam się”, a więc była to zgoda – jak powiedziała obrońca – na przywożenie wyborców za zwrotem kosztów dojazdu, a nie podżeganie. To Marcin D. był aktywny w czasie rozmowy, a nie oskarżona.

Biorąc pod uwagę późniejsze zdarzenia (anonimowe obraźliwe SMS-y, wpisy na portalach społecznościowych), Marcin D. pojawił się u Urszuli Wołosiewicz w określonym celu, którym było jej polityczne zniszczenie.

A prokuratura – zdaniem pani mecenas - wyjątkowo gorliwie dążyła do oskarżenia klientki. To świadczy o tym, że „za tą sprawą były jakieś naciski, choć nie wiem dokładnie jakie”. Są więc poważne wątpliwości, które zawsze działają na korzyść oskarżonej.

Mecenas Marcin Fidura rozwinął niektóre wątki przemowy swej koleżanki. Powiedział, że w czasie nagranej rozmowy to Marcin D. był niezwykle aktywny, to on straszył Urszulę Wołosiewicz, to on składał jej propozycje.

Co najwyżej – zdaniem mecenasa – mamy tu do czynienia z przygotowaniami do czynu zabronionego, co w polskim prawie nie jest karane. Natomiast postępowanie przygotowawcze prowadzone przez prokuraturę to doskonały przykład, jak nie należy tego robić. Jak powiedział mecenas Fidura:

Prokuratura przyjęła tezę, a potem pod tę tezę szukała dowodów. Ponadto przedstawiciele organów ścigania oferowali Marcinowi D. korzyści, aby skłonić go do określonego zachowania. Zła wola ze strony prokuratury była wykazywana w sposób permanentny.

Mecenas Marcin Fidura też wniósł o uniewinnienie oskarżonej

Oskarżona: wyborcy nie uwierzyli w oskarżenia

O uniewinnienie wnosiła również Urszula Wołosiewicz. Powiedziała, że do zdarzenia, za które teraz jest na ławie oskarżonych, doszło w 2014 roku, podczas wyborów samorządowych, kiedy była jedynym kontrkandydatem wieloletniego wójta.

Wtedy przegrała, ale jesienią ubiegłego roku doszło do ponownej konfrontacji przy urnach z tym samym wójtem i tym razem wybory wygrała. To – jej zdaniem – dowód na to, że wyborcy w ogóle nie uwierzyli w to, co zarzuca jej akt oskarżenia.

7 czerwca zapadnie wyrok.

Zobacz finał tej sprawy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki