Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mają żal do urzędników z ratusza. Ulica Książęca jest prawie wybudowana, ale miasto pozbawiło mieszkańców części działek

(mb)
Waldemar Konferewicz pokazuje, gdzie geodeta zabił wbił słupki
Waldemar Konferewicz pokazuje, gdzie geodeta zabił wbił słupki fot. M. Bubrzycki
Ulica Książęca w Ostrowi Mazowieckiej przez lata miała zupełnie nieksiążęcą nawierzchnię.

Dawniej to była zwyczajna gruntowa droga. Kiedy wreszcie miasto wpisało ją na listę inwestycji, zaczęto ją pokrywać kostką, ale stopniowo.

Najpierw nawierzchnię ułożono od strony placu Waryńskiego. Potem od strony Małkińskiej.
Pozostał do wybrukowania 109-metrowy środkowy odcinek ulicy. Powodem przerwy jest za mała szerokość ulicy w tym miejscu. Potwierdzają to także mieszkający tam ludzie.

- Oczywiście, że jest za wąsko - mówi Waldemar Konferewicz. - Pięć lat temu, zanim jeszcze ruszyła budowa ulicy, zaproponowano mieszkającym po stronie ulicy z nieparzystymi numerami, abyśmy sprzedali miastu po metrze działek. Zgodziliśmy się, miasto zapłaciło nam za to, są już nawet kołki zabite przez geodetę.

Wydawało się wtedy, że wkrótce cała ulica zostanie wybrukowana. Na tym najwęższym odcinku, po nieparzystej stronie, mieszkańcy przesunęli już nawet płoty, ale nic to nie dało. Ulica była wciąż za wąska, a na dodatek skutecznie protestowali mieszkańcy jednego z domów po przeciwnej stronie, którzy nie chcieli oddać miastu nawet centymetra gruntu.

- Gdyby oni się zgodzili, droga już dawno by była - mów Genowefa Staniszewska.

Sprawa nabrała tempa w tym roku. Miasto postanowiło poszerzyć drogę , ale znów z tej samej, nieparzystej strony. Tym razem chodzi o ok. 2 metry.

- Wiadomo, że ulica musi być porządna, a my tej swojej ziemi do grobu nie weźmiemy, ale dlaczego znowu to my mamy oddawać kolejny pas działki? - pyta się Janina Dębińska, która z powodu choroby od trzech lat nie wstaje z łóżka.

Tak się składa, że miasto będzie poszerzać drogę kosztem działek ludzi ubogich i starych. Na wszystkich stoją drewniane domy, niektóre w fatalnym stanie. Nikt po tej stronie nie ma samochodu.

- Robią tak, bo starzy i biedni nie są w stanie się bronić - żali się Genowefa Staniszewska.

Po przesunięciu granic działek ulica będzie niemal dotykać ściany domu Janiny Dębińskiej. Za tą cienką ścianą stoi łóżko, na którym leży schorowana kobieta. Już teraz przejazd każdego samochodu wprawia dom w drgania. Co będzie potem?

Po przesunięciu granicy działki u Konferewiczów nie będzie można zamknąć bramy, bo przeszkadzać będzie studnia, a u Staniszewskiej w drodze znajdzie się studzienka wybudowanego niedawno za spore pieniądze przyłącza kanalizacyjnego. W tym miejscu niedużej działki pani Genowefa ma także piękne kwiaty.

Mieszkańcy wszystkich pięciu działek po nieparzystej stronie ulicy tym razem nie zgodzili się - tak, jak kilka lat temu - na dobrowolną sprzedaż pasa gruntu pod drogę. W tej sytuacji miasto sięgnęło po tak zwaną specustawę i sprawa ruszyła z kopyta. Zezwala on na wywłaszczenie z gruntu, kiedy inwestor nie ma innej możliwości kupienia go.

- Odwoływaliśmy się, kiedy tylko było można - twierdzi Janina Dębińska.

Niestety, sprawa jest już przesądzona, bo wojewoda - mimo odwołań mieszkańców - w października wydał decyzję utrzymującą w mocy decyzję starosty ostrowskiego z 31 sierpnia zezwalająca na rozbudowę ulicy Książęcej i jest już ona prawomocna.

- Pomóżcie nam, bo urzędy traktują nas bezdusznie - mówi Janina Dębińska. - Ta specustawa została jakby specjalnie dla nas uchwalona!

- Ulica Książęca byłaby już dawno gotowa, gdyby nie opór pani P., która mieszka po stronie z parzystymi numerami - wyjaśnia Jerzy Pawluczuk, zastępca burmistrza miasta. - Nie zgadzała się na przesunięcie fundamentu ogrodzenia o 30 cm, mimo że wgrodziła się w ulicę. Gdyby udało nam się wtedy wybudować ulicę, nie musiałaby być tak szeroka i wystarczyłoby wywłaszczenie mieszkańców drugiej strony ulicy z pasa gruntu o szerokości ok. 1,5 metra, co zresztą nastąpiło.

Ponieważ negocjacje z panią P. nie dawały rezultatu, sięgnęliśmy w końcu po specustawę - wyjaśnia Pawluczuk. - Ponieważ dotyczy ona dróg publicznych, które mają swoje parametry, więc żeby z niej skorzystać musieliśmy poszerzyć pas tej drogi i oprócz jezdni zaprojektować także chodniki. Stąd też konieczność przesunięcia granic działek po tej drugiej stronie ulicy. Nie było innego rozwiązania.

Myślę jednak, że nikt nie powinien poczuć się pokrzywdzony, bo zawarliśmy porozumienie z mieszkańcami, którym znów zabieramy grunty, że mogą nadal korzystać z tego pasa, na którym ma być chodnik. - uspokaja J. Pawluczuk. - Na razie budujemy tylko jezdnię, a chodnik jest sprawą bliżej nieokreślonej przyszłości.

Chcę także podkreślić, że mieszkańcy drugiej strony ulicy też kiedyś oddali pas gruntu o szerokości 1,5 - 2 m pod przyszłą drogę. Nastąpiło to, jeszcze zanim powstał konkretny plan budowy nawierzchni tej ulicy - kończy wiceburmistrz Pawluczuk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki