Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkół jest za dużo

JarosŁaw Zaradkiewicz
Gminy, które do tej pory nie uporały się z problemem reformy szkolnictwa, będą musiały podjąć decyzję o likwidacji, łączeniu lub zmianie stopnia organizacyjnego szkół, bo po prostu brakuje im na nie pieniędzy. W powiecie ostrołęckim są szkoły, w których subwencja oświatowa nie pokrywa 1/3 części kosztów utrzymania ucznia w szkole.

Wójtowie, którzy już przebrnęli przez reformę chwalą sobie, że uczniowie mogą uczyć się w lepszych warunkach, chociaż ciągłym problemem są dojazdy dzieci do szkół. Jednak wielu z nich nie chce podejmować niepopularnych decyzji o likwidacji szkół w momencie, gdy do wyborów pozostało już mniej niż więcej czasu.

Dwa w jednym

Sposobu na oszczędności chce poszukać Wiesław Opęchowski, wójt gminy Olszewo-Borki. Radzie Gminy postanowił zaproponować połączenie w jeden organizm szkół w Grabówku i Przystani.
- Łącząc te szkoły zaoszczędzimy na kosztach administracyjnych około 50 tys. zł rocznie - wyjaśnia Opęchowski.
Projekt zmiany szkoły w Przystani na filię szkoły w Grabówku nie podoba się rodzicom uczniów chodzących do szkoły w Przystani.
- Nie oddamy stanowiska dyrektora, szkoła bez gospodarza to jak kurnik bez koguta - powtarzali jak mantrę podczas spotkania z wójtem, protestujący rodzice. Bo właśnie o stanowisko dyrektora szkoły chodzi w całym sporze. - Dla uczniów nic się nie zmieni, dalej będą chodzić do szkoły w Przystani, dalej będą uczyć się w tych samach salach, może będzie więcej łączeń, ale szukając oszczędności myślę głównie o dobru dzieci - tłumaczył Wiesław Opęchowski. - To będzie degradacja szkoły, dyrektor z Grabówka będzie wszystko grabił do tamtej szkoły - ripostowali rodzice. Propozycje wójta przepadły na sesji Rady Gminy 22 lutego i w najbliższym roku szkolnym zmian w tych szkołach nie będzie. Wójt zapowiada jednak oszczędności na łączeniu klas, co na pewno odbija się na jakości nauczania.
Plan Opęchowskiego przewidywał szukanie oszczędności na administracji. Chciał on podporządkować szkołę w Przystani szkole w Grabówku, a szkołę w Łazach połączyć ze szkołą w Antoniach.
- Ja nie jestem przeciwnikiem małych szkół, ale pod warunkiem, że Ministerstwo Edukacji będzie inaczej naliczało subwencję na małe wiejskie szkoły. Subwencji dostajemy ok. 4,5 tys. zł na dziecko, tymczasem w Olszewie-Borkach wydajemy na ucznia poniżej 4 tys. zł, a np. w Przystani ponad 9 tys. zł rocznie. W efekcie takich rozliczeń gmina dokłada około 3 milionów złotych (łącznie z inwestycjami) do oświaty - podpiera liczbami swoje argumenty wójt Olszewa-Borek.
Duże zmiany w organizacji szkół szykują się w gminie Goworowo.
- Rada Gminy już podjęła decyzję o zamiarze likwidacji klas IV-VI w pięciu szkołach. Nigdzie nie zostanie zlikwidowane nauczanie zintegrowane, w małych szkołach zostanie po około 20 dzieci, pozostałe będą dowożone do szkół w Kuninie, Pasiekach i Goworowie - powiedział nam wójt gminy Goworowo Janusz Gajewski. Dodał, że najwyższe koszty nauki ucznia są w szkole w Lipiance, gdzie gmina wydaje na jednego ucznia około 8 tys. zł rocznie. Janusz Gajewski dodaje, że na całe szczęście, na wszystkich drogach, prowadzących do szkół jest asfalt, więc nie będzie problemów z dowozem dzieci. W Goworowie gmina na oświatę dokłada około 2 mln złotych rocznie.
- Są konflikty, ale rodzice rozumieją, że gmina musi ograniczać wydatki. Wielu z nich uważa, że nauczyciel zarabia 800 zł, a tymczasem koszt utrzymania nauczyciela dyplomowanego to ponad 3 tys. zł brutto miesięcznie - dodaje Janusz Gajewski.
Wielu mieszkańców wiosek walczy o utrzymanie szkół, bo ich likwidacja to nie tylko konieczność dowożenia dzieci do szkół, ale też obniżenie prestiżu wsi w gminie.

W pół kroku

Na wysokie koszty utrzymania małych szkół narzeka też Ryszard Gocłowski, wójt gminy Czerwin.
- W tym roku zlikwidowaliśmy szkołę w Żochach, z braku uczniów likwidacja czeka też szkołę w Dzwonku - powiedział nam wójt. Ryszard Gocłowski mówi, że subwencja starcza mu na ok. 60 proc. wydatków oświatowych, resztę musi dołożyć z gminnego budżetu. W Czerwinie najwięcej kosztuje nauczanie dzieci w Dzwonku i Jarnutach, bo ponad 10 tys. zł. Ryszard Gocłowski dodaje, że nie likwiduje szkół na siłę, ale nie ma sensu utrzymywać ich tam, gdzie nie ma dzieci.
Jan Pabich, wójt gminy Kadzidło zapowiada, że za jego kadencji więcej zmian w szkolnictwie nie będzie.
- Napisaliśmy do ministerstwa o utrzymanie zespołów szkół w Kadzidle, Wachu, Dylewie i Chudku, bo prowadzenie zespołów obniża koszty administracyjne - wyjaśnia Pabich.
Zmian nie przewiduje też Stanisław Subda, wójt gminy Lelis.

Byleby było lepiej

Reformę szkolnictwa w gminie Troszyn przeprowadził wójt Edwin Mierzejewski.
- Na ponad czterdzieści wiosek mamy tylko trzy szkoły podstawowe i jedno gimnazjum. Likwidację i łączenie szkół trzeba przeprowadzać, bo to jedyny sposób na racjonalne wydawanie subwencji, która u nas pokrywa wydatki na oświatę w ok. 85 proc. - mówi Mierzejewski. Wójt dodaje, że rodziców udało się przekonać do utworzenia trzech dużych szkół, argumentami podnoszenia jakości kształcenia, wprowadzenia zajęć językowych, lekcji informatyki, zajęć sportowych. - Musimy tylko usprawnić komunikację, żeby dzieciaki nie musiały czekać po godzinie na autobus.
Również w Baranowie likwidacji szkół już nie będzie.
- Obecnie mamy dwa zespoły szkół w Baranowie i Zawadach oraz cztery szkoły podstawowe. Łącząc podstawówki z gimnazjami w zespoły, oszczędzamy na nauczycielskich etatach - wyjaśnia wójt gminy Baranowo Henryk Toryfter.
W gminie Czarnia niepewny jest los szkoły w Długiem.
- Mieliśmy ją likwidować już rok temu, ale nie było decyzji rady, w tym roku też tego nie zrobimy - powiedział nam wójt gminy Czarnia Czesław Jurga, który więcej zmian w szkolnictwie podstawowym przeprowadzać nie chce, ale podkreśla, że szkoła w Długiem jest kosztowna w utrzymaniu.
Wiesławowi Kowalikowskiemu, wójtowi Łysych udało się przekonać radnych do likwidacji dwóch szkół: w Pupkowiźnie i w Serafinie.
- Koszt utrzymania jednego ucznia w szkole w Pupkowiźnie wynosił w granicach 11 tys. zł, podczas gdy w Łysych jest on ponad trzykrotnie niższy - mówi wójt Kowalikowski i dodaje, że ze względu na kolonialny charakter zabudowy w gminie, musi liczyć się z wysokimi kosztami dowożenia dzieci do szkół.
Dylematy związane ze zbyt dużą liczbą szkół ma też burmistrz Myszyńca Bogdan Glinka. - Dobrze by było, gdyby tych szkół było mniej. Utrzymanie ucznia w tych szkołach, kosztuje ponad 6 tys. zł rocznie i jest najwyższe w gminie. - Do subwencji oświatowej musimy dopłacać ponad 600 tys. zł, żeby zapewnić bieżące funkcjonowanie 12 szkół w mieście i gminie - mówi Bogdan Glinka. - Zamierzałem zlikwidować szkoły w Cięćku i w Pełtach, ale po rozmowach z mieszkańcami wycofałem się z tego zamiaru.
Żadnych zmian organizacyjnych w sieci szkół nie przewiduje Urząd Miejski w Ostrołęce.

Ministerstwo

Liczba dzieci w wieku obowiązku szkolnego maleje.
- To prosty mechanizm, mniej dzieci uczęszcza do szkół i tych szkół potrzeba mniej - mówi burmistrz Bogdan Glinka. Jednak przekonanie rodziców o tym, że subwencja oświatowa nie wystarcza na potrzeby prowadzenia szkoły, jest bardzo trudne. Ci z samorządowców, którzy kilka lat temu zdecydowali się na zastosowanie terapii wstrząsowej, teraz mają w swoich gminach kilka dużych szkół o stosunkowo dobrym poziomie nauczania. Ci, którzy zostawili małe szkoły, gdzie w łączonych klasach nauczyciel uczy przedmiotu, do którego nie jest przygotowany i pracuje z dziećmi w różnym wieku, na różnym poziomie rozwoju emocjonalnego i intelektualnego, skazuje dzieci chodzące do takich szkół na życiowe niepowodzenia. Ich rówieśnicy z większych ośrodków, uczestniczą w lekcjach na wyższym poziomie, mają dostęp do sal gimnastycznych, lekcji języków obcych i praktyczny dostęp do komputerów i Internetu. Samorządy niebawem nie będzie stać na utrzymywanie dużej liczby szkół, bo maleje liczba dzieci w wieku szkolnym, a to właśnie na dziecko, a nie liczbę szkół czy nauczycieli jest naliczana subwencja oświatowa.
Mieczysław Grabinowski, rzecznik Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu powiedział nam, że polityka naliczania subwencji oświatowej jest konsultowana z samorządami, a to na nich właśnie ciąży obowiązek prowadzenia szkół, a subwencja oświatowa to tylko pieniądze przeznaczone na wspomaganie realizacji tego zadania, a nie jedyne źródło finansowania działalności oświatowej gmin. Tak więc wójtowie, prowadzący wiejskie gminy, nie mogą się spodziewać innego systemu naliczania subwencji, więc ciągle będą stać przed dylematem komu zabrać, żeby utrzymać szkoły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki