Autor listu twierdzi, że brat i bratowa nie pozwolili mu mieszkać w starej chałupie po rodzicach, tylko rozebrali ją, a potem "uparli się, że wyszykują mu jakieś zastępcze mieszkanie w gospodarczym budynku obok domu. I rzekomo pomieszczenie jest, ale brat z bratową kłócą się z nim i on musi nocować w pusto stojących stodołach".
Pan Kazimierz ma 66 lat, jest z Wąsewa jest emerytem, starym kawalerem i ma problemy z alkoholem. Być może mieszkałby na jednej posesji z bratem i jego rodziną, ale brat - właściciel posesji - postawił mu warunki: żeby mniej pił, żeby bardziej dbał o higienę i żeby dołożył się do kosztów utrzymania.
Niestety, pan Kazimierz zniknął z rodzinnej posesji i już się tam nie pojawia. Z inicjatywy sołtysa podjęto działania, aby przestał pić. Nie chce się jednak poddać dobrowolnemu leczeniu, więc Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych skierowała do sądu wniosek o skierowanie go na leczenie przymusowe. Wójt Rafał Kowalczyk też z nim o tym rozmawiał, ale bez skutku.
Spotykamy pana Kazimierza w geesowskim barze w centrum wsi. Nie ma jeszcze dwunastej. Pan Kazimierz jest w miarę trzeźwy.
- Nie potrzebuję żadnej pomocy - mówi pan Kazimierz. - Nie wiem, po co ktoś napisał ten list. Brat mnie nie prześladuje, a ja nie mieszkam z nimi, bo nie mogę. Mam chory pęcherz, często muszę sikać i dlatego śpię, gdzie się da.
Więcej na ten temat przeczytasz w aktualnym wydaniu TO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?