Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnicy mają już dość niepożądanych gości. Bobry niszczą im uprawy i drzewa

(mb)
Tyle zostało z moich drzew – pokazuje Michał Zawistowski.
Tyle zostało z moich drzew – pokazuje Michał Zawistowski. M.B.
Po dziesięcioletnich olszach pozostały kilkudziesięciocentymetrowe, zakończone ostro, kikuty.

Michał Zawistowski z Zakrzewa Wielkiego ma dwunastohektarowe gospodarstwo rolne. Z łąki położonej tuż przy rowie melioracyjnym zbiera co roku trawę, która - obok kukurydzy - jest podstawą wyżywienia jego bydła.

- Zbierałem niezłe plony nawet wtedy, kiedy były suche lata - mówi. - To zasługa rowu.

Zmieniło się, kiedy w rowie pojawiły się bobry.

- W zeszłym roku niejednemu z rolników z powodu bobrów nie udało się skosić trawy z części łąk - mówi Michał Zawistowski. - Po prostu były prawie cały czas pod wodą, bo tamy zbudowane przez bobry tak ją spiętrzyły.

Już wtedy Zawistowski i inni pytali w gminie, co można z tym zrobić. Odpowiadali, że nic, bo bobry są pod ochroną.

W tym roku bobry - niszczyciele nie czekały nawet wiosny.

- Kilka tygodni temu zobaczyłem, co zrobiły z moimi dziesięcioletnimi olszami i brzozami - mówi Michał Zawistowski. - Sadziłem je razem z ojcem.

Bobry przy pomocy swych ostrych zębów wycięły kilkaset młodych olsz i brzóz. Z daleka wygląda to, jakby cięła jakaś maszyna. Ostro zakończone kikuty sterczą kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią.

- Tam jest teraz wszystkie moje drzewo - Michał Zawistowski pokazuje na tamę, którą bobry zbudowały dwieście metrów dalej.

Zarówno Michał Zawistowski, jak i inni rolnicy z Zakrzewa Wielkiego, interweniowali w sprawie bobrów w gminie. Rolnik wypełnił też odpowiedni formularz wniosku o odszkodowanie i zawiózł do gminy. Mówili, że jest jakaś szansa na odszkodowanie, ale jaka, nie potrafili tego dokładnie określić.

- Teraz tak się porobiło, że od rolnika ważniejsze są zwierzęta, bo to one są po ochroną - mówi Michał Zawistowski. - Dlaczego państwo nie weźmie pod ochronę człowieka? To jest po prostu chore!

- Ten problem w naszej gminie narasta, ale praktycznie nic nie możemy w tej sprawie zrobić - mówi Józef Rostkowski, wójt gminy Zaręby Kościelne. - Od dwóch lat problem jest też poruszany na corocznych spotkaniach z wojewodą, który też rozkłada ręce. Nasze działania ograniczają się do wysyłania pism do dyrekcji ochrony środowiska, ale nie odnosi to skutku.

Okazuje się jednak, że rolnicy mają szanse na odszkodowanie. Co mają zrobić, żeby je dostać?

Przeczytasz o tym w najbliższym papierowym wydaniu TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki