Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przypominamy kolejne odsłony wojny Janusza Pawelczyka z TVN-em

Redakcja
Nie ulega wątpliwości, że "afera kopiuj-wklej", jak już jest nazywana sprawa programu "Bezpieczna Przyjazna Ostrołęka" jest kolejną odsłoną wojny Janusza Pawelczyka z TVN-em. Czy jak kto woli TVN-u z Januszem Pawelczykiem.

Nie umniejszając nic byłemu komendantowi, można powiedzieć, że od początku bez szans. I obrywał po głowie dość mocno. W żadnym wypadku nie był jednak bez winy. Wystawiał się na ciosy i dał prowokować jak dziecko. I to akurat nie nasza opinia, tylko... policyjnego specjalisty od kontaktów z mediami - rzecznika prasowego Komendy Głównej Policji.

Wszystko zaczęło się wiosną 2011 roku od incydentu na ostrołęckiej stacji paliw Statoil. Jeden z ostrołęckich policjantów miał tam grozić pewnemu ostrołęczaninowi, po czym wsiąść po pijanemu do samochodu, a następnie być - przez innych funkcjonariuszy - skutecznie "przetrzymany przez kilka godzin" do czasu pobrania krwi. Tak przebieg wydarzeń przedstawili reporterzy TVN 24. W kolejnych reportażach TVN 24 poświęconych tej sprawie, reporterzy tej stacji, z uporem maniaka, atakowali komendanta Pawelczyka za to, że natychmiast nie odebrał pijanemu policjantowi prawa jazdy i nie wywalił z policji na zbity pysk. Na nic zdały się tłumaczenia Pawelczyka, że sprawą zajmuje się prokuratura i to do niej powinni zwracać się dziennikarze.

Kiedy wydawało się, że szum medialny wokół ostrołęckiej policji ucichł, TVN 24 wystrzelił z kolejną aferą. Dziennikarze nagrali jak po imprezie z okazji Święta Policji, jej goście są rozwożeni do domów służbowymi radiowozami. Policja wszczęła w tej sprawie postępowanie wyjaśniające i znów wydawało się, że rozejdzie się po kościach.

Tymczasem po raz kolejny - tym razem po naszej publikacji - afera. Bo jak się okazało, szefostwo ostrołęckiej komendy zawiadomiło prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Nie, nie przez tych, którzy używali służbowych radiowozów do prywatnych celów. Ale przez policjanta, który "nagrał" temat TVN-owi. Formalny zarzut? Naruszenie tajemnicy służbowej polegające na przekazaniu dziennikarzom marek i numerów rejestracyjnych operacyjnych wozów policji.

Po tych trzech skandalach Janusz Pawelczyk zrezygnował z funkcji komendanta miejskiego policji. I odszedł ze służby. Niemal natychmiast znalazł pracę w ratuszu.

Wydawało się, że przestanie już być postacią medialną. Ale gdzie tam! Już kiedy pracował jako doradca prezydenta, światło dzienne ujrzał wewnętrzny dokument policyjny przygotowany przez rzecznika Komendy Głównej Policji Mariusza Sokołowskiego. Nosił znamienny tytuł: "Ostrołęka. Anatomia klęski" i był dla policji materiałem szkoleniowym jak nie postępować w kontaktach z mediami.

Trzeba przyznać, że rzecznik Sokołowski okazał się prorokiem, bo swoje opracowanie zakończył rozdziałem "A może to jeszcze nie jest koniec?"

No i jak się okazuje nie koniec. Pawelczyk zmienił policyjny mundur na urzędniczy garnitur. Ale dziennikarze TVN i tak go dopadli...
Coś nam podpowiada, że do tematu będziemy wracać.

Więcej na temat ostatniego reportażu o Januszu Pawelczyku, czyli o ostatniej odsłonie jego wojny z TVN-em w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki