Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrołęka oczami znanego reportera Filipa Springera

Piotr Ossowski
Wszechobecność żołnierzy wyklętych, przywiązanie do kurpiowskiej tradycji oraz historia handlu w Polsce w pigułce - to najbardziej rzuciło się w oczy Filipowi Springerowi w Ostrołęce. Znany polski reporter odwiedza właśnie byłe miasta wojewódzkie realizując projekt „Miasto Archipelag”.

W zeszłym tygodniu był u nas. Towarzyszyliśmy mu w odkrywaniu kolejnej wyspy archipelagu...

- Ostrołęka? Nie miałem wcześniej żadnych skojarzeń. Tylko bitwa pod Ostrołęką, o której uczyłem się w liceum - mówi kiedy ruszamy na spacer po mieście.

Jest w nim od wczoraj.

- Pierwsze wrażenie? Pierwsza to była przygoda - śmieje się. - Okazało się, że w hotelu gdzie miałem spać, poprzedni goście uciekali z mojego pokoju przez okno, żeby nie zapłacić. Właściciel goniąc ich wyważył drzwi. Musiałem szukać szybko nowego noclegu. A, jeszcze coś. Kiedy wysiadłem, w południe, z autobusu z Łomży, przywitała mnie „Rota” grana z kościoła. Najpierw nie zwróciłem na to uwagi. Kiedy zacząłem się jednak rozglądać rzuciło mi się w oczy, że macie tu wiele miejsc nawiązujących do żołnierzy wyklętych. To rzeczywiście wyróżnia wasze miasto. Ta „Rota”, żołnierze wyklęci, to składa się w całość.

Książka „Miasto Archipelag” będzie reportażem z podróży Filipa Springera po byłych miastach wojewódzkich. Ale nie będzie pocztówką, opowieścią o tym jak te miasta się pięknie rozwijają.

- No nie, pewnie że nie. To będzie przecież moja książka. Będzie o znikaniu, o chaosie, o stracie. To są tematy, które mnie interesują, takie miejsca i historie opisuję i fotografuję. W książce będzie także to, czego na razie nie znajdzie czytelnik bloga czy strony na Facebooku. Będą historie byłych urzędów wojewódzkich. Historie o tym, co się z nimi stało. Przy tym wszystkim mam jednak ambicję, żeby w książce nie było zbyt pesymistycznej narracji. Nie będzie też z pewnością wizytówek miast.

I dlatego w Ostrołęce Springer chętnie fotografował opustoszałą miejską plażę spowitą mgłą, port przy nowym moście, most kolejowy, dworzec PKP, zaniedbane zaułki i podwórka Wojciechowic.

Największe wrażenie na Filipie Springerze zrobił jednak obraz… ostrołęckiego handlu.

- Arcyciekawe u was jest to całe centrum handlowe w środku miasta - Springer mówi o okolicach „Kupca”, „Handlowca”, hali targowej „Feniks” i targowisku na piaskach. - Nigdzie jeszcze czegoś takiego nie widziałem. To cała historia polskiego handlu od transformacji ustrojowej w Polsce w pigułce - mówiąc o tym wyraźnie się zapala. - To targowisko („piaski”) to pierwsza faza tej historii, pewnie jeszcze jakaś szczęka by się tam znalazła (znajdzie się - potwierdzam), potem hala „Feniks”, najnowszy budynek, ale forma historycznie jedna ze starszych, takie hale z boksami pamiętam z Poznania z połowy lat 90. W końcu pawilony typu „Kupiec” czy „Handlowiec” aż w końcu galeria handlowa, choć już trochę dalej.

Dużo więcej o tym jak Filip Springer odkrywał Ostrołękę w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki