Okazuje się, że walka ze stadionowym chuligaństwem przybiera czasem w naszym kraju dość groteskowe formy. Przekonał się o tym boleśnie 26-letni piłkarz Ostrovii Rafał R. Noc z soboty na niedzielę spędził w policyjnym areszcie, a w niedzielę stanął przed sądem. Za co?
- Po meczu, schodząc do szatni, Rafał pozdrowił naszych kibiców siedzących na tak zwanej trybunie VIP-owskiej stadionu przy ul. Konwiktorskiej - relacjonuje trener Ostrovii Ostrów Mazowiecka, Paweł Kowalczyk.
Jego drużyna grała z Polonią Warszawa. Zremisowała, co dla piłkarzy z Ostrowi było sporym sukcesem.
- Schodziliśmy żegnani oklaskami przez tych kibiców z Warszawy, którzy po prostu potrafili docenić naszą grę - mówi Paweł Kowalczyk.
I wtedy Rafał R. wyciągnął do swoich kibiców rękę z palcami ułożonym w kształcie litery "L". Cóż to za zbrodnia? To znak kibiców Legii Warszawa. A kibice dwóch stołecznych klubów: Legii i Polonii to najzagorzalsi wrogowie. W tym momencie się zaczęło, kibice Polonii rzucili się w stronę piłkarzy Ostrovii z wyzwiskami i obelgami. Ale nie tylko kibice. Po chamsku zachował się także trener Polonii.
- Byłem blisko i wszystko słyszałem - mówi nam Paweł Kowalczyk. - Trener Polonii krzyknął do Rafała: "Wypier…aj". Zrobiło się gorąco i szybko zeszliśmy do szatni.
Tam pojawiła się ochrona.
- Powiedzieli nam, że musimy wyjść do autokaru tylnym wyjściem, bo przed szatnią są kibice Polonii i może być niebezpiecznie. Dodawali też, że "sami sobie jesteśmy winni" - opowiada Kowalczyk.
Kiedy zawodnicy Ostrovii byli już w autokarze zjawiła się tam policja.
- Szukali Rafała. Najpierw nie chcieliśmy go wskazać, bo nawet nie mieliśmy pewności czy to policja. Weszli po cywilnemu, machnęli tylko jakąś legitymacją. Potem dopiero pojawił się policjant w mundurze - relacjonuje trener Ostrovii.
Który dodaje też, że policja… ich oszukała.
- Najpierw powiedzieli, że Rafał zostanie tylko przesłuchany na komisariacie przy Wilczej i będziemy go mogli stamtąd zabrać. Potem powiedzieli, że nie mamy po co jechać na Wilczą, bo Rafał zostanie w areszcie do niedzieli! Nasz autokar policja eskortowała aż do granic Warszawy.
I rzeczywiście Rafał R. został w policyjnym areszcie do niedzieli. Wtedy trafił przed sąd, który w trybie pilnym skazał go na 1560 zł grzywny. Sąd umorzył jednocześnie karę prac społecznych, zawieszając to orzeczenie na rok. Za co te kary?
Według policji, która sformułowała zarzut i sądu, który uznał Rafała R. winnym, złamał on jeden z przepisów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Brzmi on: Kto w miejscu i w czasie trwania masowej imprezy sportowej prowokuje kibiców do działań zagrażających bezpieczeństwu tej imprezy, podlega grzywnie nie mniejszej niż 180 stawek dziennych albo karze ograniczenia wolności.
- Podjęliśmy już w klubie decyzję, że odwołamy się od tego wyroku - zapowiada Paweł Kowalczyk. - Rafał nie zrobił nic złego, nikogo nie prowokował. Jest kibicem Legii i po meczu, ciesząc się z dobrego wyniku, pokazała własnym kibicom taki a nie inny gest. Karanie go to jakiś absurd.
Trener Kowalczyk powiedział nam też, że podobnego zdania byli też… policjanci, którzy zatrzymali Rafała.
- Po wszystkim rozmawiałem z nim, mówił, że na komisariacie był traktowany bardzo dobrze i sami policjanci śmiali się z tej całej "afery" - mówi Kowalczyk.
Formalnie sprawą zajęli się po zawiadomieniu złożonym przez gospodarzy meczu, czyli klub Polonia Warszawa.
Warto dodać, że żaden kibic Polonii, z tych którzy zostali przez Rafała R. rzekomo "sprowokowani" nie odpowiedział za wyzwiska czy próbę wtargnięcia na boisko. Czy tak ma wyglądać walka z chuligaństwem na stadionach?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?