- To wydarzenie bulwersuje liczne grono myśliwych - twierdzi mężczyzna.
Koło Łowieckie "Łoś" w Ostrołęce zorganizowało w 11 listopada zbiorowe polowanie na bażanty.
- Pod pojęciem "polowanie" rozumie się, w myśl prawa łowieckiego, m.in. tropienie zwierzyny - argumentuje nasz Czytelnik. - Natomiast prowadzący polowanie zarządził odkrywczy sposób na nie. W tym celu koło kupiło kilkadziesiąt bażantów, które dostarczono do łowiska w klatkach. Kilkunastu myśliwych stanęło na stanowiskach wokół miejsca, z którego z klatek wypuszczano bażanty. W jednym miejscu (bez tropienia), w krótkim czasie zabito i postrzelono kilkadziesiąt bażantów. Pewnie tylko niewielka ilość uzyskała w tym dniu wolność. Ciekaw jestem reakcji organów nadzorujących działalność myśliwych.
Wydarzeniem, przedstawionym przez naszego Czytelnika, zainteresowaliśmy Jana Szpunara, przewodniczącego zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Ostrołęce.
- Na tę sprawę można mieć dwa spojrzenia - stwierdził. - Na pytanie, czy owo polowanie było legalne, zgodne z przepisami prawa łowieckiego, odpowiedź jest twierdząca. W planie rocznym polowań zbiorowych Koło Łowieckie "Łoś" zamieściło polowanie na bażanty 11 listopada. Patrząc z punktu widzenia prawa łowieckiego, nie ma więc podstaw do tego, żeby tych myśliwych ukarać. Nie ustrzelili oni więcej bażantów niż to było zaplanowane. Ptactwo zostało również wsiedlone w teren.
Jan Szpunar zwrócił jednak uwagę na drugi aspekt sprawy.
- Nie chciałbym oceniać, czy takie polowanie było etyczne, czy też nie, ale na pewno tego typu polowania nie kreują dobrego wizerunku myśliwego - ocenił.
Jak do sprawy odnosi się Jerzy Szymaniewski, prezes Koła Łowieckiego "Łoś"? O tym przeczytasz w najnowszym, papierowym wydaniu TO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
