Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiepski węzeł

Mieczysław Bubrzycki
- Ten niedopracowany węzeł komunikacyjny jest niebezpieczny i muszą go naprawić ci, którzy go zbudowali - mówi wiceburmistrz Ostrowi Jerzy Pawluczuk, który już niejeden raz interweniował w tej sprawie w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad
- Ten niedopracowany węzeł komunikacyjny jest niebezpieczny i muszą go naprawić ci, którzy go zbudowali - mówi wiceburmistrz Ostrowi Jerzy Pawluczuk, który już niejeden raz interweniował w tej sprawie w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad M. Bubrzycki
Jeden z węzłów ostrowskiej obwodnicy okazał się bublem. Drogowcy za liczne kolizje obwiniają kierowców, myślą jednak, jak węzeł poprawić. W połowie grudnia ub. roku z wielką pompą oddawano do użytku obwodnicę Ostrowi Mazowieckiej. Liczy ona prawie dziewięć kolometrów. Przebiega pod czterema wiaduktami i ma trzy węzły komunikacyjne: węzeł Brok, węzeł Różan i węzeł Łomża.

Ten trzeci jest bardzo uniwersalny. Umożliwia wjazd na obwodnicę - zarówno w kierunku Białegostoku, jak i Warszawy, oraz wyjazd z obu tych kierunków. Właśnie wyjeżdżający - z jednej i z drugiej strony - narażeni są na niebezpieczeństwo. Gdy kierowcy samochodów osobowych dojeżdżają do wiaduktu, mają problemy z widocznością. Widok zasłaniają im wysokie metalowe bariery ustawione na skraju wiaduktu. Gdy tylko obwodnicą ruszyły pierwsze samochody, od razu na węźle Łomża zaczęły się zdarzać kolizje i wypadki drogowe.
Mieliśmy w tej sprawie wiele sygnałów od czytelników. Oto jeden z nich:
"Chciałabym poruszyć sprawę nowo wybudowanej obwodnicy w Ostrowi Mazowieckiej. Na pewno państwo też słyszeli, jak bardzo niebezpieczny jest wiadukt na ul. Lubiejewskiej. Ludzie nadjeżdżający z Warszawy nie widzą drogi, która jest z pierwszeństwem przejazdu, bo na wysokości są barierki, które utrudniają widoczność. Trzeba wyjechać, żeby przekonać się, czy nic nie nadjeżdża z przeciwka, co jest bardzo niebezpieczne. Liczba kolizji, które zdarzyły się tam ostatnio, powinna już dawno skłonić właściwe władze do tego, żeby coś w tej sprawie zmienić. Na domiar złego, nie ma tam żadnego oświetlenia. To było robione bez żadnego pomyślunku. Na pewno znacznie lepiej zrobiłby to doświadczony kierowca".
Od momentu otwarcia obwodnicy do 10 lutego br. zanotowano 8 kolizji i jeden wypadek drogowy, w którym zginęła kobieta. Do wypadku doszło 16 grudnia ub. roku. Na wiadukcie Litwin kierujący ciężarowym manem z naczepą nie ustąpił pierwszeństwa polonezowi i zderzył się z nim. Śmierć na miejscu poniosła mieszkanka Ostrowi - pasażerka poloneza.
Większe niebezpieczeństwo czyha na kierowców wjeżdżających na wiadukt od strony Białegostoku, bo po tej stronie wiaduktu nie ma chodnika dla pieszych i barierka niemal przylega do jezdni. Kilka tygodni temu drogowcy zainstalowali na wysepce specjalne lustro, dzięki któremu lepiej widać (w parę dni później lustro zostało skradzione, ale drogowcy powiesili nowe - przyp. mb).
Więcej zniszczeń jest natomiast przy wyjeździe od strony Warszawy. Walają się tam na poboczach resztki szkieł od reflektorów, połamane kołpaki od kół i inne akcesoria samochodowe. Któreś z aut zatrzymało się dopiero na barierce ochronnej, która jest w tym miejscu mocno zniszczona.
- Budowa obwodnicy nie była inwestycją miejską - podkreśla Jerzy Pawluczuk, wiceburmistrz Ostrowi. - Pechowy węzeł leży jednak na terenie miasta i odkąd tylko zaczęły tam się zdarzać kolizje drogowe, interweniowaliśmy w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wysyłaliśmy też w tej sprawie pisma.
- Z punktu widzenia policjantów ruchu drogowego, niedawno uruchomiony wiadukt na ul. Lubiejewskiej, jest skrzyżowaniem kolizyjnym - mówi Dariusz Chrostowski z ostrowskiej drogówki. - Postawiona barierka, która ma charakter zabezpieczający, zasłania widoczność i utrudnia kierowcom wjazd na wiadukt. Aby zobaczyć, czy wiaduktem nie jedzie jakiś pojazd, kierowca samochodu osobowego wjeżdżającego z obwodnicy musi wyjechać częściowo na jezdnię, co oczywiście grozi kolizją. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że to skrzyżowanie trzeba poprawić. O tej sytuacji wie dokładnie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
- Czuję się współautorem tej obwodnicy, ale nie w sensie rozwiązań projektowych - tłumaczy Ireneusz Jankowski, inżynier-rezydent spółki Jacobs Gibb Polska, która nadzoruje budowę obwodnicy. - Jeśli chodzi o węzeł Łomża, to przyznaję, że jest to niezbyt fortunne rozwiązanie, choć domyślam się, że podyktowane było możliwościami wykupu przyległego terenu. Na węźle Brok zastosowano więcej bezpieczniejszych łuków, bo tam porozumiano się z nadleśnictwem i nie było problemu z wycięciem pewnego obszaru lasu. Na węźle Łomża jest inaczej. Nie chcę się wypowiadać za projektanta, ale wydaje mi się, że zastosował on wyjazdy z obwodnicy na wiadukt pod kątem prostym, bo zapewne nie dało się wykupić przyległych terenów. Ma to oczywiście swoje wady, ale kierowcy też nie są bez winy. Gdyby stosowali się ściśle do postawionych tam znaków, zapewne tych kolizji by nie było. Chcę też jeszcze dodać, że zarówno projekt techniczny, jak i projekt organizacji ruchu, były uzgadniane ze wszystkimi podmiotami, z którymi należało je uzgodnić.
Inżynier Jankowski wraz ze swoimi ludźmi z nadzoru będzie jeszcze rezydował w swej siedzibie pod Ostrowią co najmniej do końca roku, bo wtedy kończy się okres gwarancyjny na obwodnicę. Tak naprawdę budowa nie jest jeszcze zakończona. Trwają prace przy wykonywaniu poboczy, z nastaniem wiosny zasieje się na nich trawę.
Decyzję o tym, czy węzeł Łomża będzie poprawiany, podejmie jednak inwestor.
- Przyglądamy się tej sprawie - mówi Wojciech Jezierski, naczelnik z warszawskiego Oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która finansowała budowę ostrowskiej obwodnicy. - Na tym węźle zastosowano standardowe rozwiązania, stosowane na wielu innych węzłach. Inne rozwiązania byłyby pewnie korzystniejsze, ale zadecydowały względy terenowe. To żadna nowość, wiele takich węzłów funkcjonuje w świecie, bo są terenowo oszczędne. W Ostrowi to jednak jest nowość, w tym miejscu nigdy nie było żadnych skrzyżowań, a teraz coś się pojawiło. Na podstawie jakichś zdarzeń, która miały miejsce w pierwszych dniach funkcjonowania obwodnicy, trudno ferować stanowcze wyroki. Pierwszego dnia po oddaniu obwodnicy miejscowe pojazdy masowo jeździły pod prąd! Potrzeba czasu na to, żeby pewnych rzeczy się nauczyć. Sprawy nie bagatelizujemy, przyglądamy się jej i nie twierdzę, że nic tam się nie zmieni. Jakieś zmiany pewnie nastąpią, sytuacja nie wymaga jednak podejmowania nerwowych ruchów. Planujemy spotkanie w tej sprawie i dopiero później zapadną ewentualne decyzje.
Wypowiedź jest enigmatyczna, ale Jerzy Pawluczuk, wiceburmistrz, jest optymistą.
- Z naszych rozmów z przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wynika, że ten węzeł jest źle zaprojektowany i zostanie niebawem zmodyfikowany - mówi Pawluczuk. - Wszystko wskazuje na to, że pojawi się tam sygnalizacja świetlna, choć nie można też wykluczyć jakichś innych rozwiązań. Zapłaci za nie inwestor, zwłaszcza że cała inwestycja związana z budową obwodnicy nie została jeszcze zakończona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki