Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biznesmen oskarża polityka

possowski
To prowokacja! Nie wziąłem pieniędzy od Wargulewskiego - broni się Mariusz Popielarz, szef ostrołęckiej PO.

Znany lokalny biznesmen, Roman Wargulewski, zarzuca szefowi miejskich struktur Platformy Obywatelskiej, dyrektorowi Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego i radnemu Ostrołęki, Mariuszowi Popielarzowi, że ten wziął od niego 50 tys. zł na kampanię samorządową w zamian za obietnice "wielu korzyści".

- To kłamstwa i pomówienia, za którymi stoi ktoś trzeci. Ktoś, kto chce wykorzystać biznesmena do rozgrywek politycznych - odpowiada Mariusz Popielarz. I zawiadamia policję o popełnieniu przez Romana Wargulewskiego przestępstwa znieważenia i zniesławienia.

Wargulewski do Pitery
Jesteśmy w posiadaniu pisma, jakie Roman Wargulewski wysłał do Julii Pitery, sekretarza stanu w kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Pismo jest datowane na 15 kwietnia i zawiera jednoznaczne zarzuty pod adresem Mariusza Popielarza.

"W związku z prowadzoną przez Panią Poseł działalnością, czuję się w obowiązku przekazać Pani relację z zachowania członka PO (…) Mariusza Popielarz - czytamy we wstępie. I dalej: - We wrześniu ubiegłego roku zostałem zaproszony przez pana Popielarza do jego biura (…). Na tym spotkaniu, które odbywało się bez świadków (…) poprosił mnie o udzielenie mu pożyczki w wysokości 50 tys. zł na potrzeby listopadowej kampanii wyborczej. Wspomniał, iż pożyczka ta może mi przynieść wiele korzyści w przyszłości".

Wargulewski pisze dalej, że "nie zważając na jego obietnice, jako zwolennik Platformy" pieniądze (50 tys. zł w trzech ratach) przekazał Popielarzowi. Ponadto zachęcił kilkoro znajomych do społecznej pracy w komitecie wyborczym PO.

Według biznesmena "po nieudanych dla PO wyborach w naszym okręgu" Popielarz zaczął unikać z nim kontaktów, a czasem "wręcz uciekał przed nim". Rzekomo pożyczonych pieniędzy nie oddał.

Wargulewski pisze dalej do Pitery: "Po konsultacji prawniczej odstąpiłem na razie od zgłoszenia tego zdarzenia do prokuratury, gdyż nie ma namacalnych dowodów winy pana Popielarza, zaś moje słowo wobec słowa «tak szanowanego i wysokiego przedstawiciela samorządu terytorialnego» może nie mieć wagi dowodu w sprawie karnej. Nie odrzucam jednak tej opcji definitywnie".

Roman Wargulewski odmówił nam komentarza w tej sprawie.
- Nie będę komentował sprawy. Przynajmniej do czasu otrzymania odpowiedzi od pani Pitery - powiedział nam.
Kiedy my znaliźmy już treść pisma od Pitery, nie odbierał komórki.

Lokalni działacze PO nie chcą oficjalnie komentować tej sprawy. Poprosiliśmy jednego z nich, Krzysztofa Strzyżewskiego, o zweryfikowanie przynajmniej tych informacji z pisma Wargulewskiego, które bezpośrednio wiążą się z kampanią wyborczą przed jesiennymi wyborami samorządowymi (Strzyżewski był jej szefem w Ostrołęce - przyp. red.).

- Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że oficjalnie żadnych pieniędzy pan Wargulewski na kampanię wyborczą PO nie przekazywał - powiedział nam Krzysztof Strzyżewski. - Nie jest też prawdą, że namówił jakieś osoby do zaangażowania się w pracę przy kampanii. Uczestniczyli w tych pracach tylko sami kandydaci i członkowie partii. Oczywiście część z nich mogła być znajomymi pana Wargulewskiego, ale na pewno nie było tak, że zgłosiły się jakieś osoby namówione przez niego bezpośrednio przed wyborami.

Popielarz na policję
Tymczasem organy ścigania sprawą już się zainteresowały. I to bynajmniej nie dlatego, że Roman Wargulewski zdecydował się je zawiadomić. Ostrołęcką komendę policji odwiedził Mariusz Popielarz. I złożył tu (datowane 9 maja) zawiadomienie o popełnieniu przez Romana Wargulewskiego przestępstwa znieważenia i zniesławienia funkcjonariusza publicznego "poprzez oskarżenie [go] o wzięcie pożyczki w kwocie 50 tys. zł i niezwrócenie jej".
- Nie wziąłem od pana Wargulewskiego żadnych pieniędzy - powiedział nam Mariusz Popielarz. - Mam nadzieję, że postępowanie wyjaśni wszystkie okoliczności tej sprawy.

A swoje kontakty z Romanem Wargulewskim, opisał Julii Piterze, która po otrzymaniu pisma od biznesmena, zażądała od Popielarza wyjaśnień.

"Z Panem Wargulewskim spotykałem się kilkakrotnie (za każdym razem na jego prośbę), podczas spotkań pod moim adresem padały różne prośby o pomoc (praca dla znajomej, przyspieszenie postępowania administracyjnego toczącego się w pewnej sprawie). Żadnej z próśb Pana Wargulewskiego nie spełniłem, nie składałem także obietnic, że podejmę się załatwienia którejkolwiek ze spraw. Nie jest prawdą, iż unikam Pana Wargulewskiego. Nie stwierdziłem prób połączeń telefonicznych, ani też próby osobistego nawiązania kontaktu ze strony Pana Wargulewskiego. Ten "fakt" jest oczywistym kłamstwem, który z łatwością obalam wskazując na możliwość analizy bilingów mojego telefonu - czytamy w piśmie Mariusza Popielarza do Julii Pitery. - Ostrołęka nie jest wielkim miastem i trudno jest ukrywać się przed kimkolwiek przez kilka miesięcy prowadząc aktywne życie zawodowe i polityczne, bywając na imprezach masowych, sesjach rady miasta itp."

Popielarz nie tylko jednak się broni. Wskazuje także na niewiarygodność samego biznesmena. I oskarża. Wargulewskiego i… jeszcze kogoś.

"Pan Wargulewski podczas rozmów ze mną nie ukrywał, że musi pomóc w znalezieniu pracy dla swojej kochanki (takiego określenia sam używał), bo jeśli tego nie zrobi, to będzie miał kłopoty - czytamy dalej w piśmie Popielarza do Pitery. - (…) Pan Wargulewski jest w Ostrołęce osobą cieszącą się złą sławą (wskazane liczne postępowania i zdarzenia których jest lub był uczestnikiem), wg powszechnej wiedzy jest w fatalnej sytuacji finansowej (...) i dla ratowania swojej sytuacji pozwolił się wykorzystać osobom trzecim do rozgrywek politycznych."

Popielarz nie pisze jakie to miały by być "osoby trzecie". Jednak dwa akapity dalej czytamy:
"Nadmieniam jednocześnie, że pismo skierowane do Pani Minister otrzymał także Pan Poseł Andrzej Kania i wykorzystał je przeciwko mnie odczytując jego treść na posiedzeniu zarządu miejskiego PO RP w Ostrołęce w dniu 19 kwietnia br., co odbieram jako oczywisty atak na moją osobę w przededniu kampanii wyborczej do parlamentu".

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że wspomniane przez Popielarza, posiedzenie zarządu miejskiego PO było ostatnim przed oficjalnym udzieleniem rekomendacji w wyborach parlamentarnych. Tydzień później lokalni działacze mieli wskazać kto - ich zdaniem - powinien startować z Ostrołęki do Sejmu. Wszyscy o tym dobrze wiedzieli, bo plan pracy zarządu był już wcześniej przyjęty.

Tajemnicą poliszynela w Ostrołęce jest, że między obecnym posłem PO, Andrzejem Kanią a szefem miejskich struktur tej partii, Mariuszem Popielarzem istnieje - jeśli nie konflikt - to na pewno daleko idąca rywalizacja. Kania stracił poparcie większości lokalnych działaczy partii, o czym najlepiej świadczy fakt, że to nie jemu, a Mariuszowi Popielarzowi miejska organizacja PO udzieliła rekomendacji w zbliżających się wyborach parlamentarnych (ostatecznie obaj znaleźli się na liście PO do Sejmu w naszym okręgu wyborczym - przyp. red.).
Kania w rozmowie z nami stanowczo zaprzeczył, jakoby miał jakikolwiek związek z pismem Wargulewskiego.

- Otrzymałem je "do wiadomości" i uznałem, że moim obowiązkiem jest zapoznanie z nim lokalnych działaczy partii. Odczytałem pismo i w żaden sposób go nie komentowałem - powiedział nam Andrzej Kania. - I nic więcej nie mam w tej sprawie do powiedzenia.

Pitera: niech nie zniesławia
Znamy już także odpowiedź minister Julii Pitery na pismo Romana Wargulewskiego. Pismo Pitery do biznesmena jest lakoniczne. Czytamy w nim:

"(…) uprzejmie informuję, iż z wyczerpujących pisemnych wyjaśnień przekazanych przez Pana Mariusza Popielarza wynika, że nigdy nie zaciągnął u Pana pożyczki (…). Ponadto (…) poinformował mnie o skierowaniu sprawy do wyjaśnienia przez uprawnione do tego organy. Mając powyższe na uwadze proszę o zaprzestanie rozpowszechniania przesłanych do mnie informacji, mających znamiona zniesławienia p. Popielarza".

To opinia Julii Pitery. A co na to policja? Postępowanie z zawiadomienia Mariusza Popielarza jest prowadzone przez ostrołęcką komendę miejską policji. Z naszych informacji wynika, że w tej sprawie był już przesłuchany zarówno Mariusz Popielarz, jak i Roman Wargulewski. Na efekty policyjnego postępowania musimy jednak jeszcze poczekać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki