Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapisał 2178 pieśni kurpiowskich

Barbara Kalinowska
Gdyby nie Kurpie, ksiądz Władysław Skierkowski pozostałby w pamięci jako budowniczy kościoła w Imielnicy koło Płocka w okresie 1927-1935 i proboszcz tamtejszej parafii w latach 1925-1941.

To oczywiście imponujący dorobek i nie mniejsze zasługi w duszpasterstwie. Ksiądz Skierkowski zapamiętany został również w kontekście okrucieństw hitlerowskich drugiej wojny światowej, kiedy to wiedząc o aresztowaniach duchowieństwa, w lutym 1941 roku, przeczuwając los, który może go spotkać, zrezygnował z możliwości opuszczenia Imielnicy i postanowił zostać wśród swoich. W marcu, kiedy nastąpiły kolejne aresztowania, wraz z innymi kapłanami, w tym biskupami płockimi, został wywieziony do obozu w Działdowie. Po wielu cierpieniach poniósł męczeńską śmierć, w sierpniu 1941 roku. Jego wola, by kiedyś spocząć na imielnickim cmentarzu nie została spełniona, gdyż miejsce pochowania księży zamordowanych w Działdowie jest nieznane.
W tym roku przypada 120. rocznica urodzin i 65. rocznica śmierci księdza Władysława Skierkowskiego. Piszę te słowa będąc pod wrażeniem uroczystości z nimi związanych, jakie miały miejsce 14 maja w Płocku i w Imielnicy. Już od progu szkoły muzycznej, gdzie powitali nas, przedstawicieli Muzeum Kultury Kurpiowskiej, Związku Kurpiów i Oddziału Kurpiowskiego Stowarzyszenia Twórców Ludowych, gospodarze: dyrektor Muzeum Mazowieckiego w Płocku i proboszcz parafii w Imielnicy, kolejne godziny były ucztą dla ucha i ducha. W kilku referatach przybliżono zebranym życie i działalność tego wybitnego kapłana. Patronat honorowy nad uroczystościami objęli Jego Ekscelencja ks. prof. Stanisław Wielgus biskup płocki oraz Adam Struzik marszałek Województwa mazowieckiego.
Gdyby nie Kurpie, ksiądz Władysław Skierkowski pozostałby w pamięci społeczności Płocka i jego okolicy. Kurpie pojawiają się w życiu młodego księdza w 1913 roku, kiedy podjął pracę duszpasterską w Myszyńcu. Przypadkiem usłyszana pieśń "Leć głosie po rosie" urzekła go i odmieniła jego życie. Sprawiła, że od tego momentu zaczął zapisywać śpiewane przez Kurpiów pieśni. Nie trzeba dodawać, że wykształcenie muzyczne, jakie posiadał pozwoliło mu czynić to w sposób poprawny. O jego mrówczej, gigantycznej i w pełni profesjonalnej pracy, o tudnościach związanych z zapisywaniem języka gwarowego mówił podczas sesji Henryk Gadomski, podkreślając skrupulatność jego warsztatu etnograficznego. Mówił też o sposobach przełamywania przez księdza barier nieufności wśród ludności Kurpiowszczyzny.
Tych, którzy dopiero teraz sięgną po ogromne dzieło księdza Skierkowskiego (trzy tomy pieśni wydane przez Związek Kurpiów w latach 1997-2003) zaskoczy zapewne fakt, że w Myszyńcu przebywał jedynie dwa lata, od 1913 do 1915 roku. Ten po części wojenny okres naznaczony tułaczką, kiedy dzielił trudy życia razem z okoliczną ludnością, sprzyjał wzajemnemu poznaniu i wzbudzał zaufanie podejrzliwych Kurpiów do "nietypowego" księdza. Ten z kolei wykorzystywał każdą sytuację, nie zważając na niedogodności związane z działaniami wojennymi, aby zapisywać kurpiowskie melodie. Jego świeże oko poczyniło też szereg cennych spostrzeżeń dotyczących życia i mentalności Kurpiów, niejednokrotnie zabawnych. Jak chociażby ta opowiadająca o grupie Kurpiów z obrzeży parafii myszynieckiej, która wybrała się na Wielkanoc do Myszyńca. Po długiej, nocnej wędrówce, podczas której śpiewano pieśni wielkopostne, umęczeni Kurpie stanęli przed świątynią, a tu "nikiej zywygo ducha nie zidać". Okazało się, że spóźnili się na rezurekcję, bagatela, o tydzień.
Pobyt księdza Skierkowskiego w myszynieckiej parafii był oczywiście zbyt krótki, by zebrać i udokumentować folklor muzyczny. Po parafii w Myszyńcu, jako wikariusz pracował jeszcze w Krasnosielcu i jako proboszcz w Ciachcinie koło Płocka. Ostatnią placówką była wspomniana już Imielnica. Bliskość Płocka okazała się dla księdza-badacza, miłośnika śpiewu ludowego szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Działający w Towarzystwie Naukowym Płockim regionaliści od razu dostrzegli nieprzeciętne pasje i docenili naukowe walory powstającej dokumentacji. Ksiądz Skierkowski został przyjęty w poczet członków TNP. Jego referaty, niejednokrotnie wzbogacane grą na fortepianie oraz pieśniami z zachowaniem gwary, dotyczące np. obrzędów weselnych na Kurpiach, zwyczajów i wierzeń żniwnych, zwyczajów pogrzebowych ściągały liczną publiczność. Dzięki życzliwości członków Towarzystwa oraz płockich władz kościelnych ksiądz Skierkowski mógł wracać na Kurpie co roku, najczęściej podczas wakacji, aby kontynuować dzieło. TNP postanowiło opublikować 320 pieśni zebranych przez księdza w latach 1913-1923 na terenie parafii w Myszyńcu, Czarni, Łysych i Baranowa. W 1928 roku ukazał się pierwszy z trzech zeszytów "Puszczy Kurpiowskiej w pieśni", zawierający opisy, teksty pieśni, melodie dotyczące zaręczyn i wesela. Dwa kolejne zawierały pieśni zalotne, miłosne, ballady sieroce, pieśni rodzinne, komiczne, żołnierskie, pasterskie. Ukazanie się drukiem dotychczas zebranego materiału spowodowało, że ksiądz Skierkowski rzucił się w wir naukowych poszukiwań, przemierzając niekiedy po kilkadziesiąt kilometrów dziennie i zbierając rocznie nawet kilkaset pieśni. W latach 1928-1934 opublikowane zostały kolejne cztery zeszyty zawierające 790 pieśni. Obliczono, że w latach 1913-1939 zebrał 2178 pieśni. Według Henryka Gadomskiego, który do głębi zbadał zebrany przez księdza materiał, jest to zbiór nie mający sobie równych w żadnym innym regionie.
Gdyby nie Kurpie, ksiądz Władysłąw Skierkowski pozostałby w lokalnej pamięci. Popularność przyniosło mu przedstawienie "Wesele na Kurpiach", do którego napisał libretto. Sztuka została wystawiona w Teatrze Płockim 10 marca 1928 roku. Odniosła sukces. Potem było tournée po Polsce. Przez półtora roku sztukę wystawiano ponad pięćset razy. W 1935 roku "Wesele na Kurpiach" było naszą propozycja kulturalną podczas Tygodnia Sztuki i Pieśni Ludowej w Brukseli i Antwerpii.
Powróćmy do uroczystości poświęconych księdzu Skierkowskiemu w Płocku. Organizatorzy nie wyobrażali ich sobie bez udziału Kurpiów. Zaproszony przez nich Zespół Kurpianka Cepelia z Kadzidła pod kierownictwem Pawła Łaszczycha wystawił fragmenty "Wesela" i zachwycił zgromadzonych gości. Myślę, że wśród nich był również gość specjalny - ksiądz Władysław Skierkowski. Po przedstawieniu słyszałam rozmowy organizatorów, że spełniło się ich marzenie.
Gdyby nie ksiądz Władysław Skierkowski, jaka byłaby dziś kondycja folkloru kurpiowskiego? Czy zyskałby on miano inspiracji w twórczości wielkich kompozytorów, takich jak Béla Bartók i Karol Szymanowski? Gdyby nie wrażliwość muzyczna, gdyby nie fascynacja zrodzona z "przypadku", gdyby nie wytrwałość i poświęcenie, czy głos kurpiowski leciałby jeszcze po rosie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki