MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z archiwum TO: O ostrołęckim zesłaniu Włodzimierza Steyera

Redakcja
Z okazji jubileuszu TO publikujemy fragmenty tekstów z archiwalnych numerów naszego pisma. Zachęcamy Czytelników do powrotu z nami na moment do Ostrołęki i regionu sprzed 30 lat

Był rok 1951. Któregoś dnia do ratusza w Ostrołęce wszedł wysoki mężczyzna, ubrany w cywilną kurtkę i czapkę marynarską. Po chwili znalazł się w gabinecie przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej - Tadeusza Kruszewskiego.
- Nazywam się Steyer. Włodzimierz Steyer. Oto moja książeczka wojskowa i dowód. Chcę tu zamieszkać.

Tak zaczynał się - opublikowany w 5. numerze TO (14 listopada 1982) - tekst "Admirał w Geesie" poświęcony ostrołęckiemu epizodowi z życia Włodzimierza Steyera. Przypominamy fragmenty:

- Spojrzałem na podsuniętą mi książeczkę wojskową - wspomina Tadeusz Kruszewski. - W pierwszej chwili nie uwierzyłem własnym oczom. W dokumencie tym wyraźnie było napisane: kontradmirał Włodzimierz Steyer. - Jestem wzruszony - podniosłem się zza biurka - że mogę uścisnąć dłoń obrońcy Półwyspu Helskiego (…).
W ten właśnie sposób rozpoczął się ostrołęcki epizod w życiorysie Steyera, bohaterskiego dowódcy Rejonu Umocnionego Helu we wrześniu 1939 roku, naczelnego dowódcy Marynarki Wojennej w latach 1947-50. Epizod ten trwał do marca 1957 roku a spowodowały go pokrętne meandry ówczesnej polityki. Kontradmirał nie przybył bowiem do Ostrołęki z własnej woli, lecz z nakazu - jako do miejsca odosobnienia.

Powyższy akapit warto uzupełnić o informację, że Włodzimierz Steyer to także weteran I wojny światowej (w armii rosyjskiej), od 1919 roku w Wojsku Polskim, od 1939 roku do końca wojny, jeniec w niemieckich oflagach. I wyjaśnić, że - określone eufemistycznie jako "meandry ówczesnej polityki" - to komunistyczne represje wobec oficerów WP przeprowadzone pod pretekstem tak zwanego "spisku w wojsku". Sam Steyer nie był oskarżonym przez reżim komunistyczny. "Na zesłanie" do Ostrołęki trafił za odmowę wydania zgody na aresztowanie jednego z podległych mu oficerów Marynarki Wojennej. Jak wyglądało jego życie w naszym mieście? Wracamy do publikacji sprzed 30 lat.

W oczekiwaniu na mieszkanie w Ostrołęce Włodzimierz Steyer wynajął pokój w hotelu "Mazowiecki" przy ul. Waryńskiego (dziś Głowackiego) i rozpoczął pracę na poczcie. Wkrótce potem przeniósł się do Kasy Oszczędnościowo-Pożyczkowej, której biuro znajdowało się tuż obok hotelu. Jego praca polegała tam na wyjazdach w teren i propagowaniu idei oszczędności wśród rolników. Odległości między stacjami kolejki wąskotorowej a wsiami w rejonie Lelisa, Kadzidła i Myszyńca pokonywał pieszo. Po kilku miesiącach przeprowadził się z hotelu do mieszkania przy ul. Waryńskiego 32, wyremontowanego na własny koszt. Wtedy to przyjechała do niego żona.

Więcej w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki