- Dyżurny makowskiej policji otrzymał zgłoszenie od mieszkańca, że na jego działkę wjechało auto osobowe z lawetą, a ogrodzenie jego działki zostało zdemontowane. Na miejsce skierowani zostali dzielnicowi – relacjonuje Monika Winnik – rzeczniczka makowskiej policji.
Policjanci nie zastali nikogo przy aucie. Od wędkarzy łowiących ryby w okolicy, dowiedzieli się, że dwaj mężczyźni przyjechali autem, zwodowali łódkę i popłynęli. Policjanci usłyszeli w oddali silnik łodzi i czekali na mężczyzn.
- Kiedy ci zobaczyli mundurowych wyłączyli silnik i podpłynęli. Będąc po drugiej stronie rzeki w rozmowie z dzielnicowymi potwierdzili, że auto należy do nich. Jednak nie chcieli podpłynąć do brzegu pomimo wielokrotnych poleceń wydawanych przez dzielnicowych. Mówili, że łowią ryby i skończą o godz. 17.00 – informuje Monika Winnik.
Jeśli wydawało im się, że mogą sobie z policji żartować, mocna się zdziwili. Policja wezwała na miejsce straż z łodzią, w celu zholowania krnąbrnych wędkarzy.
- Kiedy mężczyźni zorientowali się, że nie zostaną bezkarni przypłynęli do brzegu. Okazało się, że na łódce był 53-letni mieszkaniec Warszawy i 44-letni mieszkaniec pow. ostrołęckiego. Swoje zachowanie tłumaczyli tym, że na łódce pili alkohol i nie wiedzieli, jak mają się zachować. Badanie trzeźwości potwierdziło, że byli pod wpływem alkoholu – informuje Monika Winnik.
Teraz odpowiedzą nie tylko za pływanie łodzią pod wpływem alkoholu, ale także za niezastosowanie się do poleceń funkcjonariusza, przejazd przez cudzy grunt i nieopuszczenie łąki pomimo żądania właściciela.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
