Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto stał za „operacją Kołodziej” wymierzoną w PiS

Piotr Ossowski
Niejaki pan Kołodziej startował do Senatu z komitetu, który nazwał... „Czartoryski”. To brudna zagrywka - komentuje Arkadiusz Czartoryski.

To dziadostwo, świństwo i łobuzerka polityczna. Nie spodziewałem się, że dziś jeszcze ktoś może wpaść na pomysł tak nieczystej gry politycznej - komentuje Robert Mamątow kandydujący do Senatu z naszego okręgu wyborczego.

Kandydata Prawa i Sprawiedliwości, i faworyta tych wyborów, rozsierdziła tak „operacja Kołodziej” - tak nazwijmy kandydowanie pewnego pana w naszym okręgu senackim. Pana ze... Śląska (miejsce zamieszkania podane w Państwowej Komisji Wyborczej - Siemanowice Śląskie).

Mowa o Przemysławie Kołodzieju, który - jak pisze w swoich materiałach wyborczych - jest kierowcą rajdowym, mechanikiem i potrafi naprawić najbardziej skomplikowane urządzenia.

Zarówno jednak sam Robert Mamątow, jak i szef PiS w naszym okręgu - poseł Arkadiusz Czartoryski nie mają wątpliwości: startuje on tylko po to, żeby odebrać głosy Mamątowowi i pomóc jego najpoważniejszemu kontrkandytatowi - Bartłomiejowi Bodio z PSL (to poseł, który do Sejmu w poprzedniej kadencji dostał się z listy Ruchu Palikota).

Jak Kołodziej miałby zaszkodzić Mamątowowi? Sedno sprawy tkwi w nazwie komitetu wyborczego, z którego startuje do Senatu. To Komitet Wyborczy Wyborców „Czartoryski” Zjednoczona Prawica. Kandydaci na karcie w wyborach do Senatu umieszczeni są alfabetycznie - Kołodziej jest przed Mamątowem - obok jego nazwiska umieszczona jest nazwa komitetu, z którego startuje. Tak więc wyborca może odnieść wrażenie, że Kołodziej jest kandydatem Zjednoczonej Prawicy (ta nazwa powszechnie jest kojarzona z wyborczym sojuszem Prawa i Sprawiedliwości i ugrupowania Polska Razem Jarosława Gowina). Mało tego. Nazwa sugeruje, że Kołodziej jest „kandydatem Czartoryskiego” - a to nazwisko w regionie jest kojarzone jednoznacznie, z ostrołęckim parlamentarzystą i szefem lokalnych struktur PiS. Jest też z pewnością bardziej znane niż nazwisko Mamątow. Arkadiusz Czartoryski przekonuje, że rozpoznawalność jego nazwiska już zrobiła swoje.

- Ci panowie zbierali podpisy w naszym regionie. Potem ludzie na spotkaniach wyborczych pytali mnie o co chodzi? Czy ja kandyduję Senatu? - mówi poseł Czartoryski.

Oczywiście nie trzeba dodawać, że komitet Kołodzieja nie ma nic wspólnego nie tylko z „naszym Czartoryskim”, ale też z żadnym innym.

- Ani żaden z nich nie ma nazwiska Czartoryski ani nie mają żadnych związków z rodem Czartoryskich - mówi poseł PiS.
Uznając więc, że ktoś perfidnie wykorzystuje jego nazwisko w walce politycznej, skierował sprawę do sądu - w trybie wyborczym.

- Arkadiusz Czartoryski złożył wniosek do Sądu Okręgowego w Ostrołęce o wydanie orzeczenia zakazującego KWW „Czartoryski” Zjednoczona Prawica rozpowszechniania nieprawdziwych informacji sugerujących związek uczestników postępowania ze środowiskiem Zjednoczonej Prawicy oraz osobą wnioskodawcy poprzez używanie nazwy komitetu i nakazanie usunięcia z nazwy nazwiska „Czartoryski” oraz słów Zjednoczona Prawica - informuje sędzia Jerzy Pałka, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Ostrołęce.

Ostrołęcki sąd jednak wniosek ten oddalił, stanowisko takie podtrzymał także sąd drugiej instancji - Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Dlaczego?

- Podstawą decyzji sądu było to, że warunkiem dochodzenia roszczeń w trybie wyborczym, w takim jak to uczynił Arkadiusz Czartoryski, jest rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji za pomocą materiałów wyborczych a za takie sąd nie uznał materiały przedstawione przez Arkadiusza Czartoryskiego. W oce-nie sądu uwzględnienie wniosku powodowałoby w rzeczywistości zmianę nazwy komitetu wyborczego zarejestrowanego przez ustawowy organ to jest Państwową Komisję Wyborczą. Zmiana nazwy komitetu wyborczego podlega innej procedurze i uprawnionym jest inny organ a nie sąd powszechny.
Czartoryski sprawę skierował także do prokuratury - podejrzewając, że część podpisów potrzebnych do zarejestrowania komitetu „Czartoryski” mogła zostać sfałszowana. Sprawę bada policja.

Poseł Czartoryski nie ma wątpliwości, że za „operacją Kołodziej” stoi najpoważniejszy konkurent Mamątowa - Bartłomiej Bodio. To kandydat PSL, ale także w pewnym sensie PO. Na mocy niepisanej umowy między koalicjantam Platforma wprawdzie nie poparła formalnie Bodio, ale nie wystawiła swojego kandydata w wyborach.

- To jest dla mnie oczywiste, że za całą sprawą stoi pan Bodio, który chce tym sposobem wprowadzić wyborców w błąd i odebrać głosy Robertowi Mamątowowi. Wskazuje na to choćby to, że pełnomocnikiem komitetu „Czartoryski” jest niejaki Robert Łapiński. Jest on zgłoszony w kancelarii Sejmu jako asystent społeczny posła Bodio. Pan Łapiński w zeszłym roku startował w Wyszkowie w wyborach samorządowych, z listy PSL, i był wówczas mocno wspierany przez posła Bodio. To jest po prostu obrzydliwa zagrywka polityczna pana Bodio - mówi twardo Arkadiusz Czartoryski.

Nieco ostrożniejszy jest Robert Mamątow.

- Wprost nie powiem, że stoi za tym pan Bodio, bo go za rękę nie złapałem. Ewidentnie jednak pan Kołodziej nie ma nic wspólnego z prawicą i jest osobą podstawioną tylko po to, żeby odebrać mi głosy. Na całej tej sprawie tylko ja mogę stracić, a pan Bodio tym samym zyskać.

Dzwonimy do posła Bodio, żeby zapytać wprost co ma wspólnego z komitetem „Czartoryski” kandydatem Kołodziejem.
- Nic - mówi nam Bartłomiej Bodio, by jednak zaraz przyznać, że zna zarówno Łapińskiego jak i Kołodzieja.
- Owszem, pan Łapiński był moim asystentem, ale jakiś czas temu się rozstaliśmy. Znam też pana Kołodzieja - mówi nam Bodio.

Co sądzi o zarejestrowaniu przez nich komitetu „Czartoryski”?
- Nie powiem, że mi się podoba takie wykorzystanie nazwiska, ale prawo tego nie zabrania. Może nie jest to etyczne, ale moim zdaniem nie chodzi o zaszkodzenie komukolwiek. Myślę, że to jest bardziej nastawione na osiągnięcie dobrego wyniku - komentuje Bodio.

A co poseł Bodio odpowiada na sformułowane przez Arkadiusza Czartoryskiego zarzuty, że to on stoi za „operacją Kołodziej”.
- Poseł Czartoryski dwa razy, w sądzie pierwszej i drugiej instancji, dostał po nosie - komentuje, wykazując się dobrą znajomością sprawy. I mówi twardo: - Musiałbym być chyba idiotą, żeby coś takiego wymyślić. Co do pana Czartoryskiego, to zastanawiam się natomiast, czy to ja nie powinienem wytoczyć mu procesu za takie insynuacje. W polityce można być skutecznym, albo nie, ale nie można być śmiesznym.

Niestety, ani od kandydata Kołodzieja, ani od nikogo z komitetu „Czartoryski” nie udało nam się zdobyć komentarza do tej sprawy. Pełnomocnik Kołodzieja, stwierdził, że przez telefon nie udzieli nam żadnych informacji, bo „ma złe doświadczenia z mediami” ponadto „już ich ciągają po sądach”. Poprosił o pytania na meila - odpowiedzi się nie doczekaliśmy. Dodać trzeba też, że kandydat Kołodziej nie prowadził w regionie praktycznie żadnej kampanii. W jednej z nielicznych reklam wyborczych jak mantry używał słowa „prawica”. W dość zresztą karkołomnym wywodzie logicznym: Jest alternatywa! Alternatywa dla prawicowych rządów (...). W naszym mieście (sic!) zużyła się prawicowa władza prezydenta, posłów i słabego senatora. Przykro mi to pisać, bo wierzę w ideały prawicowe, ale jak widać nawet prawicowa władza potrafi się zużyć. Jest alternatywa na prawicy. Jest wielka szansa, aby Przemysław Kołodziej został nowym, prawicowym senatorem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki