Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa w Smoleńsku. Mgła zniknęła bez śladu zaraz po tym jak TU 154 runął na ziemię

opr. online/wp
yandex.ru
Moskiewska prasa publikuje wstrząsającą relację dowódcy zastępu straży pożarnej ze Smoleńska. - Wszędzie leżały rozerwane na strzępy ludzkie ciała - wspomina kapitan Aleksandr Muramszczikow, dowódca zastępu straży pożarnej ze Smoleńska

Muramszczikow, którego wstrząsającą relację publikuje w poniedziałek wielkonakładowy "Moskowskij Komsomolec", zauważył też, że po 20 minutach od tragedii mgła w rejonie lotniska Siewiernyj się rozproszyła; widzialność była idealna.

Fragmenty świadectwa strażaka podajemy za Wirtualną Polską:

W odległości 50 metrów od miejsca upadku maszyny leżały rozerwane na strzępy ciała ludzi. Stało się jasne, że nikt nie przeżył. Widzieliśmy tylko dwa duże fragmenty samolotu - skrzydła i część kadłuba z wypuszczonym podwoziem. Silniki leżały oddzielnie. Nie było wiadomo, gdzie był kokpit i salon samolotu - wszystko rozpadło się na drobne fragmenty. Szczątki maszyny i ciała były pokryte zawiesiną - mieszanką popiołu i kurzu.

Nie było słychać ani krzyków, ani jęków. W złowieszczej ciszy w kieszeniach zabitych dzwoniły tylko telefony komórkowe - słychać było poloneza Ogińskiego, pełnego wigoru krakowiaka...

Ciała nie miały głów, albo też głowy pasażerów były zgniecione, kości twarzy - zmiażdżone. W całości widziałem tylko jedną młodą dziewczynę.

W różnych częściach lasu można było dostrzec ogień. Wybuchu nie było. Iskrę mogły dać urządzenia elektryczne samolotu lub pracujące silniki. Wszędzie - kałuże paliwa lotniczego. Strażacy przedzierali się przez las i bagna. Nasz kierowca Dmitrij Nikonow, który dopiero co skończył 25 lat, piłą spalinową torował drogę. Na miejsce dotarł cały podrapany, we krwi. Ale kto wtedy myślał o sobie? Chłopcy gołymi rękami wyciągali samochody z bagien. Wszyscy rozumieliśmy, że jeśli nie zalejemy pianą paliwa, to nie będzie czego chować. Ogniska pożarów zostały zlikwidowane w ciągu 10 minut.

Po 20 minutach od katastrofy mgła się rozproszyła; widzialność była idealna. U nas na bagnach tak bywa: pojawia się mgła i po chwili znika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki