Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elektrownia bez prezesa

Ewa Pyśk
Fot. A. Wołosz
- Z troską przyglądaliśmy się narastającym niepokojom społecznym w elektrowni w Ostrołęce. Wysyłaliśmy sygnały, że dla dobra zakładu kierownictwo musi osiągnąć porozumienie z pracownikami. Ponieważ sytuacja się nie poprawiała, musieliśmy wyciągnąć konsekwencje i dokonać zmian personalnych - powiedział nam Tadeusz Soroka, podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa, odpowiadając na pytanie o powody odwołania prezesa Noska.

Rada Nadzorcza Zespołu Elektrowni "Ostrołęka" odwołała Sławomira Noska ze stanowiska prezesa zarządu 7 lipca. Cztery dni wcześniej, 3 lipca Ministerstwo Skarbu poinformowało o odstąpieniu od rokowań w sprawie sprzedaży ostrołęckiej elektrowni belgijskiej firmie. 11 lipca ukazało się ogłoszenie o konkursie na prezesa ZEO.

Załoga kontra prezes?

Prezes Nosek został odwołany trzema głosami członków Rady Nadzorczej, dwie osoby wstrzymały się. Głosowanie było tajne. W skład Rady Nadzorczej ZEO wchodzi pięć osób: trzech przedstawicieli Ministerstwa Skarbu: Zbigniew Bicki, Grażyna Kozłowska-Plewa, Jerzy Zakrzewski oraz reprezentujący załogę Krzysztof Białobrzewski i Stanisław Siedlecki. Bicki, do chwili odwołania Noska, był przewodniczącym rady, teraz pełni obowiązki prezesa ZEO. Przewodniczącą RN została Grażyna Kozłowska-Plewa. - Prezesa Noska odwołano ze względu na złą atmosferę w ZEO i niemożliwość uregulowania i rozwiązania tej sytuacji - mówi Krzysztof Białobrzewski, członek Rady Nadzorczej ZEO. - Załoga była niezadowolona z ruchów, dotyczących planu reorganizacji zakładu. Prezes Nosek przygotowanie nowej struktury zakładu zlecił specjalistycznej firmie Evip. Projekt nie zyskał jednak aprobaty Rady Nadzorczej ZEO. Zakładał on, że w elektrowni powstanie pięć nowych pionów (wydziałów). Miały one zastąpić istniejące w tej chwili piony dyrektora generalnego, dyrektora ekonomicznego i dyrektora technicznego. Nowe wydziały: do spraw produkcji, ds. remontów, ds. zarządzania zasobami, logistyki i rozwoju - miałyby w przyszłości możliwość usamodzielnienia się i funkcjonowania jako firmy pracujące na rzecz elektrowni. Jak udało nam się dowiedzieć, załogę i związki zawodowe najbardziej poruszył fakt, że prezes Nosek planował stworzenie nowych stanowisk pracy dla szefów nowych pionów. Projekt ten zakładał też, że rezerwy finansowe, czyli pieniądze np. na podwyżki płac będą uruchomione dopiero po wprowadzeniu zmian organizacyjnych. A na to nie godziły się związki zawodowe. - Odwołanie prezesa to dla nas zaskoczenie - mówi Barbara Osińska ze Związku Zawodowego Energetyków, jednego z czterech, które działają w ostrołęckiej elektrowni. - Nie chcemy ani komentować tej decyzji, ani odpowiadać na pytanie, dlaczego tak się stało - odmawia rozmowy Zbigniew Mierzejewski szef zakładowej ,,Solidarności". - Decyzja o odwołaniu prezesa Noska nie zapadła nagle - twierdzi Zbigniew Bicki, p.o. prezes zarządu ZEO. - Rada Nadzorcza od dawna przyglądała się działalności prezesa i nie wszystkie posunięcia pochwalała. Nie odznacza to, że całkowicie źle oceniamy pracę pana Noska. Wiceminister skarbu państwa Tadeusz Soroka kilka tygodni temu był w elektrowni w Ostrołęce, gdzie spotkał się też z załogą. - Z troską przyglądaliśmy się narastającym niepokojom społecznym w elektrowni - powiedział nam minister Soroka w piątek 11 lipca. - Wysyłaliśmy sygnały, że dla dobra zakładu kierownictwo musi osiągnąć porozumienie z pracownikami. Ponieważ sytuacja się nie poprawiała, musieliśmy wyciągnąć konsekwencje i dokonać zmian personalnych. Na "mieście" mówi się, że konflikt między prezesem Noskiem a załogą narastał. Trudno natomiast powiedzieć co wiceminister rozumie pod określeniem niepokoje społeczne. O jakie niepokoje chodzi: demonstracje, strajki? Niestety, tego nam w ministerstwie nie wyjaśniono. Spytaliśmy Ryszarda Załuskę, prezydenta Ostrołęki, czy wiedział coś o "narastających niepokojach społecznych" w ostrołęckiej elektrowni? - Nie. Dwa miesiące temu byli u mnie przedstawiciele wszystkich związków zawodowych ZEO, rozmawialiśmy o losach elektrowni, ale o żadnym konflikcie, który mógłby zakończyć się odwołaniem prezesa nie było mowy - twierdzi Załuska. - Podobnie podczas spotkania na początku czerwca szefostwa elektrowni i związków zawodowych ze mną i radnymi miejskimi nie było mowy o niepokojach społecznych. Odwołany prezes Nosek nie chciał udzielić nam wypowiedzi komentującej jego dymisję. Na drugi dzień po odwołaniu Noska do naszej redakcji dotarło ogłoszenie o konkursie na prezesa zarządu Zespołu Elektrowni Ostrołęka, identyczne ukazało się w piątek w "Rzeczpospolitej". Zainteresowani, na złożenie oferty mają jeszcze zaledwie tydzień. Otwarcie zgłoszeń nastąpi 30 lipca 2003 r. Rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami będą prowadzone od 1 sierpnia. To, że Sławomir Nosek nie jest już prezesem wcale nie oznacza, że nie będzie pracował w elektrowni. Prawdopodobnie otrzyma tam stanowisko, nie wiadomo jednak jeszcze jakie - usłyszeliśmy w elektrowni. Nie wiemy natomiast co sądzi o tym sam zainteresowany. Natomiast p.o. prezes Zbigniew Bicki powiedział nam, że nie będzie stawał do konkursu. Zbigniew Bicki był przez kilka lat (do października 1998 roku) prezesem Polskich Sieci Elektroenergetycznych SA.

Reorganizacja to konieczność

Wśród rzeczy, które miały zostać zrobione w elektrowni, a nie zostały wykonane, p.o. prezes Bicki wymienia nie przeprowadzoną, pomimo zaleceń Ministerstwa Skarbu, reorganizację. - Elektrownia nie przynosi strat, ale trudno też mówić o zyskach - podkreśla Zbigniew Bicki. - Zmienić trzeba wiele. To, że mamy tu przerost załogi nie jest chyba tajemnicą. Właściwe pokierowanie nią i reorganizacja pozwoli uniknąć zwolnień. To jest jeszcze przed nami i musi zostać zrobione. Reorganizacji obawiała się załoga elektrowni, co miało wpływ na atmosferę w zakładzie. - Nie doszło do konfliktu, ale minister chciał zażegnać niepokoje już w ich zarzewiu - tłumaczy p.o. prezes. - Załoga boi się reorganizacji, ale i tak będzie przeprowadzona. Możemy zrobić reorganizację sami i będzie o wiele mniej bolesna, niż kiedy zajmie się tym prywatny inwestor. Reorganizacja nie musi oznaczać zwolnień grupowych. - Nie trzeba zwalniać pracowników, można po prostu wstrzymywać się od zatrudniania - twierdzi Krzysztof Białobrzewski, członek Rady Nadzorczej ZEO. Jak będzie wyglądała reorganizacja zakładu na razie nie wiadomo. O tym, że musi być przeprowadzona, zgodnie mówią zarówno minister, jak też zarząd elektrowni. Nowa struktura zakładu wykonana przez firmę Evip nie uzyskała aprobaty Rady Nadzorczej ZEO. Najprawdopodobniej konieczne będzie opracowanie nowej. Będą natomiast kontynuowane projekty poprzedniego zarządu, m.in. produkcji ekologicznej energii z kory i zrębków drewna. - Nie odcinamy się od działalności pana Noska - podkreśla Bicki. - Projekty i plany będą kontynuowane.

Prywatyzacji na razie nie będzie

Ministerstwo Skarbu 3 lipca poinformowało o odstąpieniu od rokowań w sprawie sprzedaży pakietu akcji Zespołu Elektrowni Ostrołęka. - Od rokowań odstąpiono ze względu na nie satysfakcjonujące oferty - mówi Janusz Kwiatkowski, rzecznik prasowy Ministerstwa Skarbu Państwa. Belgijski koncern Elekctrabel był jedynym zainteresowanym kupnem pakietu akcji ZEO. Oferował jednak zbyt niską cenę. Przeciwko sprzedaży ZEO Belgom wypowiedziała się w referendum w październiku ub. roku załoga elektrowni ("Nie oddadzą się Belgom z Połańca" TO nr 73/2002 r.) Jak nam powiedziano w ministerstwie, rokowania będą wznowione jeszcze w tym roku, najprawdopodobniej na jesieni. W tej chwili ministerstwo czeka na opinię doradcy, czy ogłosić ponowny przetarg, czy też skonsolidować elektrownię w Ostrołęce z innymi podmiotami branży energetycznej. Może to być np. Południowy Koncern Energetyczny. Możliwy jest też podział ostrołęckiej elektrowni na część energetyczną i elektrociepłowniczą i poszukiwanie inwestorów dla każdej części zakładu. Wtedy zainteresowany ZEO może być Intercell, który do tej pory nie występował jako oferent, do Ministerstwa Skarbu trafił jedynie list intencyjny z Intercellu.

Intercell czeka na decyzję ministra

- Istnieje szeroki zakres możliwości współpracy z Intercellem - podkreśla prezes Bicki. Intercell jest w tej chwili odbiorcą 65 proc. energii cieplnej produkowanej przez elektrociepłownię. A w czerwcu Zespół Elektrowni podpisał umowę z Intercellem na dostawę pary do 2007 roku. Przypomnijmy, Intercell do 2006 r. chce podwoić produkcję. Żeby było to możliwe konieczne jest rozwiązanie problemu pobierania przez zakład pary. - Nie możemy tyle płacić za pobieraną parę - mówi Maria Rochowicz szefowa PR w Intercell-u. - Cały czas pracujemy nad rozwiązaniem tej kwestii, rozważamy, co będzie najlepsze i nie chcielibyśmy, żeby z powodu niemożliwości dojścia do porozumienia w sprawie elektrowni, Intercell musiał przenieść produkcję do innego miasta. Intercell może wybudować własną elektrociepłownię lub wziąć udział w prywatyzacji ZEO. Przełożenie procedury prywatyzacji ZEO potwierdza obawy prezesa Intercell-u, Jerzego Janowicza, który podczas spotkania z ostrołęckimi radnymi, poświęconego tej właśnie sprawie, podkreślał, że firma nie może w nieskończoność czekać na decyzję ministra - właściciela elektrowni. Do końca września Intercell musi rozwiązać kwestię pobierania w przyszłości energii. - Odwlekanie decyzji o przekształceniu elektrowni grozi wybuchem społecznym. Jeżeli będziecie trzymać ten odbezpieczony granat w ręku to on w końcu wybuchnie. My o tym uprzedzamy - mówił 19 maja podczas spotkania z radnymi Jerzy Janowicz. 7 lipca minister skarbu odwołał prezesa elektrowni z powodu narastających niepokojów społecznych. Po odrzuceniu oferty belgijskiego koncernu Electrabel możliwość zakończenia procedury prywatyzacyjnej ZEO jeszcze w tym roku wydaje się więc wątpliwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki