Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie Tomka jest warte 100 tys. euro. Bez tych pieniędzy chłopak umrze...

Aldona Rusinek
Tomek i jego mama wierzą w życie. I w ludzi
Tomek i jego mama wierzą w życie. I w ludzi Fot. A. Rusinek
Tomek Szewczyk z Makowa Mazowieckiego kończy 29 grudnia 20 lat. Nie pójdzie z dziewczyną zabawić się z tej pięknej okazji na dyskotekę. Nawet gdyby miał dziewczynę. Ani do kina obok - nawet gdyby było dzisiaj czynne. Nigdzie nie pójdzie.

DAJMY TOMKOWI DRUGIE PŁUCA!

DAJMY TOMKOWI DRUGIE PŁUCA!

Najważniejsze, by Tomek trafił do Wiednia. Słuchajcie, to nie jest nierealne! Złóżmy postanowienie: wymieniamy płuca Tomka! Czy znacie piękniejsze noworoczne zobowiązanie niż uratować życie człowieka? 100 tys. euro za życie. Suma, wydawałoby się, nieosiągalna. Dla jednej rodziny. Ale nie dla kilkuset tysięcy rodzin. Musimy dotrzeć do tych rodzin. Pomyślcie. Poczujcie to, co czuje Tomek, gdy gubi oddech. Jego rodzina, gdy na to patrzy. Policzcie. Ile nas trzeba, żeby Tomek mógł oddychać. Żeby mógł żyć! Wyobraźcie sobie Wasze dziecko w takiej sytuacji…

Pomyślcie, macie wielu znajomych w krajach od naszego bogatszych. Spróbujcie ich wzruszyć historią Tomka. Siostra Anny Szewczyk, która ma znajomych we Włoszech już wysłała do nich pismo z "Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą", w którym Tomek ma założone subkonto, z prośbą o życie w imieniu Tomka. Wyślijmy takie prośby do swoich znajomych na świecie. Możemy też zrobić rzecz najprostszą, ale też cenną: odpisać 1 procent od naszych podatków na konto w Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą. Koniecznie z dopiskiem Tomasz Szewczyk w tytule wpłaty.

Numer konta, na który każdy z nas może wpłacić ile chce i może, by pomóc ratować życie Tomka:

49 1020 3466 0000 9302 0002 3473

Najgorsze są chwile, gdy dopada mnie to duszenie, kiedy mam wrażenie, że każdy oddech jest ostatnim, że następnego już nie złapię, że to ostatnia sekunda życia. A tak by się chciało przeżyć następną, i kolejną, i jeszcze miliony sekund… Trzeba dzwonić biegiem po pogotowie. Czuję się wtedy taki bezsilny i taki tą bezsilnością załamany. W pewnej sekundzie wszystko staje się obojętne. Wyjdę z tego, czy nie. Myślę, że to są te najgorsze chwile. Bezsilność, która rodzi obojętność. Ale mimo to walczę zawsze resztkami sił. I wracam znów do odrobinę lepszej formy - mówi Tomek, podłączony do przenośnego koncentratora tlenu.

Lekarze zlekceważyli

Tomek Szewczyk z Makowa Mazowieckiego kończy 29 grudnia 20 lat. Nie pójdzie z dziewczyną zabawić się z tej pięknej okazji na dyskotekę. Nawet gdyby miał dziewczynę. Ani do kina obok - nawet gdyby było dzisiaj czynne. Nigdzie nie pójdzie. Bo pokonanie 72 schodów w bloku, w którym mieszka, to dla Tomka prawie samobójstwo. Podobnie jak odłączenie od aparatu tlenowego, który zastępuje mu płuca. Tomek jest bowiem chory na mukowiscydozę.

Chory jest od urodzenia, choć zdiagnozowano go dopiero w 8 roku życia.
- Po urodzeniu nikomu nie przychodziło do głowy, że Tomek cierpi na jakąkolwiek poważną chorobę - wspomina Anna Szewczyk, mama Tomasza. - Przyszedł na świat bez problemów. Ale w dzieciństwie często chorował. Ciągle dopadały go przewlekłe przeziębienia, zapalenia płuc, zapalenia oskrzeli. Na okrągło dostawał antybiotyki. Nie przybierał też na wadze, mimo normalnego apetytu. Mimo leków i witamin Tomek bez przerwy był chory. I chudy. Lekarze mówili: taki jego urok, wychoruje się, zmężnieje, wyrośnie…

Jak bardzo się mylili.
- Rodzice powinni być czujni i nie zawierzać takim uspokajającym, lekceważącym diagnozom lekarzy - Anna Szewczyk po tylu latach jest mądrzejsza o tę wiedzę. - Jeśli dziecko nie reaguje na leki, po kilku dniach znów zapada na zapalenie oskrzeli czy płuc, trzeba szukać przyczyn. W makowskim szpitalu dopatrzono się ich w wadzie serca i skierowano nas do kliniki w Warszawie.
Ale lekarze w Warszawie przebadali małego Tomka dokładnie i nie znaleźli żadnych powodów jego stanu w małym serduszku.

Walczą o oddech bez wytchnienia

- Dopiero starsza pani doktor, która przysłuchiwała się historii Tomka powiedziała: chyba wiem, co jest temu dziecku. Pamiętam swoją radość na te słowa - wspomina Anna. - Jak bardzo się ucieszyłam, że ktoś mi wreszcie powie, co synkowi jest i jak go wyleczyć. I do końca życia nie zapomnę wzroku tej lekarki, na widok tej mojej nieświadomej, pełnej radości nadziei. Bo ona wiedziała już, że to mukowiscydoza. Ja jeszcze nie. Nigdy zresztą o takiej chorobie nie słyszałam. Kiedy się dowiedziałam, przeżyłam straszny szok. Przepadła radość sprzed chwili. Płakałam bez końca. A potem podjęliśmy walkę. Walczymy o oddech Tomka bez wytchnienia.

Przez dłuższy czas nie było agresywnych postępów w chorobie. Pewnie dlatego, że Tomek wreszcie dostawał odpowiednie leki, każdorazowo poprzedzone badaniami, antybiogramem, według którego dysponowano odpowiednie antybiotyki. Ale nie zwolniło to rodziny od odpowiedzialności, troski, szukania pomocy gdzie się da.

Podczas ostatniego pobytu w szpitalu stwierdzono u Tomka zwłóknienie torbielowate w płucach i całkowitą niewydolność oddychania. Płuca Tomka zdolne są zapewnić mu tlen w 20 procentach. Zrobiono mu wszelkie badania przygotowujące do przeszczepu. Bo jedyną szansą, by przedłużyć mu życie jest przeszczep płuc.
- Ja w to głęboko wierzę, bo inaczej musiałabym z godziny na godzinę, z minuty na minutę czekać na śmierć mego syna. Żadna matka chyba nie potrafi sobie tego wyobrazić - mówi ze łzami Anna Szewczyk.

Muszę zdobyć te pieniądze

Tomek był trzecią osobą skierowaną na przeszczep do kliniki w Zabrzu. Do tej pory, nie robiono tam przeszczepów płuc. Trudno też powiedzieć, ile trzeba na tę operację czekać.
- Dlatego staramy się o przeszczep w Wiedniu - mówi Anna Szewczyk. - Tam robią sporo takich operacji pacjentom z mukowiscydozą.
Jest jeden problem. Operacja w Wiedniu to koszt 100-150 tys. euro. Rodzina Tomka, podobnie jak większość polskich rodzin, nie potrafi sobie takiej kwoty nawet wyobrazić.

- Ale ja muszę zdobyć te pieniądze - powtarza z uporem matka Tomka. - Muszę. Bo tylko z drugimi płucami Tomek będzie mógł dalej żyć…

Dobija się wszędzie. Pokazuje odcinki pocztowe - dziesiątki listów, wysłanych do najróżniejszych fundacji - od Anny Dymnej po Jurka Owsiaka. Do obecnej Pierwszej Damy, Marii Kaczyńskiej i do byłej prezydentowej, Jolanty Kwaśniewskiej. I do premiera Tuska. I do pani minister zdrowia. Do telewizji, do radia. Także do Fundacji Polsat.

- Z tej Fundacji otrzymałam odpowiedź, że oni pomagają dzieciom do 18 roku życia, potem już nie mają możliwości. Mój Boże, a jak mój Tomek dobrnął, doczołgał się do tej "osiemnastki" to już nic mu się nie należy? - nie rozumie Anna Szewczyk. - Ale podali mi adres do Krajowego Centrum Kompetencji. Stamtąd odezwała się do mnie pani Maja Surowicz, która przysłała mi setki adresów fundacji, stowarzyszeń i organizacji pomocowych. Zwracam się, gdzie mogę. Na razie nie mam odzewu, ale niedawno wysłałam te listy, bo od niedawna Tomek ma konto w "Towarzystwie Walki z Mukowiscydozą".

Więcej na ten temat przeczytacie w najbliższym papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki