Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Winkowski rozczarowany Wyszkowem

Aneta Kowalewska
Potentat na rynku polskiej poligrafii - Drukarnia Winkowski - rezygnuje z inwestowania w Wyszkowie. Firma Tadeusza Winkowskiego, zainteresowana zakupem terenów po byłym FSO i zlokalizowaniem tam nowoczesnej drukarni, uważa, że Wyszków nie jest miastem przyjaznym dla inwestorów.

Wiceprezes firmy Joanna Świderek wyjaśnia, że Winkowski nie może dłużej czekać na decyzje wyszkowskich władz dotyczące sprzedaży nieruchomości po FSO i zainwestował już w Pile. Władze miasta nie rozpaczają jednak po stracie, pewnego wydawałoby się, inwestora.
Joanna Świderek wyraża rozczarowanie współpracą z wyszkowskim burmistrzem. Rozdział wyszkowski funkcjonowania swojej firmy uznaje za zamknięty. Jednak jak twierdzi, nie może zrozumieć, jak w dzisiejszych trudnych czasach miejskie władze mogą lekceważyć poważnego inwestora.
Przez blisko rok firma Winkowski zabiegała o możliwość zainwestowania w Wyszkowie i kupno majątku po byłym FSO. List intencyjny do burmistrza Wyszkowa w tej sprawie firma przesłała w październiku ubiegłego roku.

- Przez cały ten czas słyszeliśmy od burmistrza deklaracje współpracy, przy czym procedury ciągnęły się w nieskończoność. Rozumieliśmy to, jednak od marca ciągle słyszeliśmy, że już niedługo zostanie ogłoszony przetarg i na obietnicach się kończyło. Czarę goryczy przepełniło ogłoszenie przez burmistrza przetargu i dwa dni później wycofaniu naszej oferty. W tej sytuacji doszliśmy do wniosku, że nie możemy dłużej czekać na decyzje władz miejskich i postanowiliśmy zainwestować w Pile, gdzie znajdują się już obiekty naszej firmy. Na tę chwilę zatem odstępujemy od inwestowania w Wyszkowie - tłumaczy Joanna Świderek, wyszkowianka z pochodzenia. Czuje się rozczarowana postawą władz miejskich i nie rozumie, jak można lekka ręką odrzucać ofertę poważnego inwestora.
9 lipca, po długich zapowiedziach, w "Rzeczpospolitej" ukazało się wreszcie ogłoszenie burmistrza o przetargu na nieruchomości po byłym FSO. Po dwóch dniach przetarg jednak unieważniono - podobno dlatego, że pojawili się nowi potencjalni inwestorzy, którzy nie zdążyliby się przygotować do przetargu. Wymienia się wśród nich japońską firmę z branży motoryzacyjnej. Unieważnienie przetargu ostatecznie zniechęciło Winkowskiego do inwestowania w Wyszkowie.

- Gdy rok temu wyraziliśmy chęć zakupu nieruchomości po byłym FSO, nikt z nas nie przypuszczał, że sprawa będzie się ciągnęła tak długo. Najpierw okazało się, że niemożliwe jest nabycie prawa własności do tego terenu, wyraziliśmy zatem chęć zakupu prawa do wieczystej dzierżawy. Potem problemy z wyceną, następnie w nieskończoność przekładane były terminy ogłoszenia przetargu. A gdy wreszcie został ogłoszony, po dwóch dniach burmistrz go unieważnił - mówi Joanna Świderek. Nie zabiegała dla swojej firmy o tereny po byłym FSO z racji tego, że jest wyszkowianką z pochodzenia, bo choć miasto jest jej bliskie, uważała, że będzie to dobry interes dla obu stron. Znając jednak wyszkowskie realia, nie może zrozumieć, jak w czasach, gdy opieszałość jest równa z niegospodarnością, a każdy dzień to strata konkretnych pieniędzy, może dochodzić do takich jak ta sytuacji. Winkowski będzie inwestował tam, gdzie miejscy włodarze nie mnożą inwestorom problemów, ale robią wszystko, by ich pozyskać. Już nie w Wyszkowie?

- W tej chwili planujemy inwestować w Pile, co do Wyszkowa, to o czym tu mówić, skoro przetarg w ogóle nie został ogłoszony, nie wiadomo czy i kiedy zostanie ogłoszony. Dla nas czas to pieniądz, my nie możemy czekać w nieskończoność - mówi Joanna Świderek.
23 lipca burmistrz ogłosił przetarg na jedną z pięciu działek po byłym FSO - tę zabudowaną stacją benzynową.

Włodarze nie płaczą
Informacje o wycofaniu się oferenta z Piły nie zasmuciły specjalnie wyszkowskich władz miejskich. Burmistrz Grzegorz Nowosielski właśnie odpoczywa na urlopie nad morzem, a jego zastępcy Zbigniewowi Wiśniewskiemu trudno mówić o szczegółach rozmów z Winkowskim, bo prowadził je Grzegorz Nowosielski, trudno więc komentować decyzję firmy zainteresowanej inwestowaniem w Wyszkowie.
- Rozmowy handlowe nie odbywają się w świetle jupiterów, zdaję sobie jednak sprawę, że opinia publiczna oczekuje jasnego sygnału, co do efektu prowadzonych przez burmistrzów rozmów. Proszę jednak pamiętać, że w całej procedurze przejmowania FSO byliśmy jako samorząd pionierami, kupiliśmy zakład z bardzo niejasną sytuacją prawną i w ciągu roku udało się nam ją wyprostować. Nie wszystko było jasne i oczywiste, a wiele decyzji nie zależało od nas, nie wszystkie decyzje można podejmować szybko - to nie jest handel pietruszką - mówi Zbigniew Wiśniewski. Czy jego zdaniem władze miejskie popełniły jakiś błąd, przez co utraciły poważnego inwestora?
- To się okaże za jakiś czas. Są i tacy, którzy mają wątpliwości co do tego, czy zainteresowanie Winkowskiego Wyszkowem faktycznie było pewne i czy firma rzeczywiście była gotowa tu zainwestować - mówi burmistrz. Wątpliwości te stara się rozwiać Joanna Świderek.
- To my zabiegaliśmy przez blisko rok o rozstrzygnięcie sprawy nieruchomości po byłym FSO, stale wyrażając gotowość ich kupienia. Na każdym etapie burmistrz mógł zaproponować nam podpisanie jakiejś umowy, deklaracji czy porozumienia. Mówienie gdy się straciło inwestora o tym, że i tak nie wiadomo, czy by tu zainwestował jest co najmniej dziwne - komentuje Joanna Świderek. Rozwiewa także obawy burmistrza co do tego, czy wycofanie się Winkowskiego teraz nie jest jedynie elementem gry handlowej.
- Jeśli ktokolwiek prowadził tu jakąś grę, to chyba raczej burmistrz, bo to on wydawał się grać na zwłokę, przesuwając termin przetargu wiedząc, że zależy nam na czasie, jakby chciał nas skłonić do wycofania się z inwestowania w Wyszkowie. Tak to przynajmniej można rozumieć - uważa Joanna Świderek.
Zapewnia również, że deklaracje co do zatrudnienia przez jej firmę rzesz pracowników w niczym nie są przesadzone. Mogłyby te miejsca pracy być obsadzone wyszkowianami, gdyby nie opieszałość tutejszych władz, brak ich dobrych chęci i mnożenie problemów - twierdzi Joanna Świderek.

Prywatyzacja?
Zbigniew Wiśniewski proponuje pozostawić oceny działania władz do czasu, gdy przyszłość nieruchomości po FSO zostanie jednoznacznie rozstrzygnięta. Potwierdza również, że jedną z możliwości tego rozstrzygnięcia jest ich prywatyzacja.
- W tej chwili trwają rozmowy z firmą japońską z branży motoryzacyjnej, także zainteresowaną terenami po FSO - firma zainteresowała się Wyszkowem za sprawą Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych. Gdyby tę nieruchomość chciała kupić firma zagraniczna, zgodnie z prawem potrzebna byłaby zgoda MSWiA. Gdyby uzyskanie tej zgodny było kłopotliwe czy długotrwałe, byłaby jeszcze taka możliwość, aby mienie sprywatyzować - oczywiście za zgodą rady miejskiej - utworzyć spółkę, do której miasto w aporcie wniosłoby nieruchomości i mienie. Ale to póki co jedna z rozważanych możliwości - wyjaśnia burmistrz.
I stanowczo zaprzecza, jakoby miasto faworyzowało któregokolwiek z inwestorów.
- Nie widzę możliwości organizowania przetargu pod któregokolwiek inwestora, przetargi są ogłaszane, a nie ustawiane - stanowczo zapewnia Zbigniew Wiśniewski.
W ostatnich dniach docierały do niego reakcje wyszkowian sugerujące, że miejska władza zaniedbała poważnego inwestora, przez co przegapiła szansę na intratną transakcję, ale burmistrz Wiśniewski jeszcze raz apeluje, aby z oceną tej sytuacji zaczekać do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia przyszłości nieruchomości po byłym FSO. Kiedy to nastąpi - nie wiadomo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki