Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie kury z małej gminy

Anna Suchcicka
Małgorzata Bonisławska i jej córka Monika
Małgorzata Bonisławska i jej córka Monika Anna Suchcicka
Między Makowem a Szelkowem są Chyliny (gm. Szelków). A w Chylinach "Sklep pod strusiem", którego ozdobą są żywe strusie.

- Kuba, kuba - wola Małgorzata Bonisławska, a strusie pędzą do ogrodzenia i witają gości. Najbardziej towarzyski jest czarny samiec, który na każdy okrzyk "kuba" reaguje tańcem, rozkłada skrzydła, wygina głowę i prezentuje baletowe pozy. Nie spuszcza przy tym ludzkiego towarzystwa z oczu. Samice są bardziej powściągliwe w okazywaniu gościnności, chociaż i one wyglądają na uśmiechnięte. Obie ptasie płcie są też bardzo ciekawskie, a wszystko starają się poznać dziobem, dlatego przy robieniu zdjęć lepiej zachować dystans. Inaczej będą próbowały "posmakować" aparatu fotograficznego. - Jak się woła na strusie - pytam? Bonisławska wzrusza ramionami i odpowiada, że właśnie "kuba, kuba". Małgorzata i Janusz Bonisławscy na pomysł założenia strusiej fermy wpadli oglądając telewizję. - My jako pierwsi w dawnym województwie ostrołęckim kupiliśmy strusie - mówi pani Małgorzata, która dzięki dorodnym ptakom zaznała już trochę sławy, bo w sprawie strusi Chyliny odwiedziło już kilku dziennikarzy prasowych i telewizyjnych. TO też o strusiach z Chylin pisało. Strusie obejrzeli też niemal wszyscy mieszkańcy okolic. Niektórzy pozazdrościli i sami zaczęli hodowlę. Jedna jest kilka domów dalej w Chylinach, a druga niedaleko Gąsewa. Bonisławscy kupili sięgające do ramienia półroczne ptaki. - Strusie chowa się na mięso, pióra i jaja - wylicza hodowczyni. - Mięso idzie głównie na Zachód, ale na jajka jest coraz więcej chętnych w kraju. By je jednak sprzedać trzeba jeździć do Warszawy, bo w Chylinach na jajecznicę za 60-80 zł nikogo nie stać. Tyle kosztuje jedno jajko, ale najeść się nim może, jak zapewnia Bonisławska, nawet 12 osób. Można zarobić też na wydmuszce, którą zdobi się na wielkanocne stoły. Koszt takiej pisanki to ok. 50 zł. Maluje je m.in. Stanisław Samsel z Czarni. Strusie samice składają jajka co drugi dzień, ale dopiero jak dorosną, czyli po trzech latach. Część jaj hodowcy zamierzają zawieźć do wylęgu, wówczas, być może, przybędzie atrakcji przy "Sklepie pod strusiem". Wielkie ptaki w Chylinach zagościły na stałe w planach wycieczek dla dzieci z okolicznych szkół i ośrodków kultury. Zmienił się tylko stopień zażyłości. Strusie już dawno przerosły swoich szkolnych przyjaciół i gospodarze nie pozwalają dzieciom na wchodzenie do ptasiej zagrody. Ale nadal można pogłaskać wielkiego ptaka lub poszukać zgubionego piórka. Nie radzimy wycieczkowiczom karmić strusiów czym popadnie. Wprawdzie mówi się o strusich żołądkach, mając na myśli wszystkożerność i dobre trawienie. Ale w rzeczywistości strusie są wegetarianami. Lubią owies, kapustę i marchew. Nie są też żarłokami. - Potężnie wyglądają, ale dużo jedzenia nie potrzebują. Zresztą nie można ich za bardzo utuczyć, bo nie będą się niosły i nie będą miały ochoty na amory - mówi pani Małgorzata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki