Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielącza: Damiana podpalił jeden z dwóch kolegów. Ten drugi wciąż jest na wolności

Joanna Nowicka
Wspominanie poranku 7 lipca to dla Damiana wciąż trauma
Wspominanie poranku 7 lipca to dla Damiana wciąż trauma
Damiana zaatakowało dwóch jego kolegów. Jeden wywabił go z domu, drugi podpalił. Obaj usłyszeli zarzut usiłowania zabójstwa. Mimo to, jeden ze sprawców jest na wolności. Sąd uznał, że nie ma potrzeby go zatrzymywać ani zabraniać zbliżania się do Damiana.

Z decyzją Sądu Rejonowego w Zamościu nie zgadza się prokuratura. Śledczy wnioskowali, by do aresztu tymczasowego trafili obaj mężczyźni uczestniczący w napaści, a nie tylko Adam G.

- Sąd nie zastosował żadnego innego środka, np. dozoru policji z zakazem zbliżania się do pokrzywdzonego - podkreśla Jarosław Rosołek, zastępca prokuratora rejonowego w Zamościu.

W programie Uwaga TVN Krzysztof Tracz z Sądu Rejonowego w Zamościu tłumaczył:

- Sąd nie widział dowodów, z których wynikało, że drugi sprawca znał zamiary podpalającego. On jedynie miał podwieźć podejrzanego i wywołać jego ofiarę z domu. Swoją późniejszą ucieczkę tłumaczył szokiem.

Prokuratura zaskarżyła decyzję sądu. W piątek Sąd Okręgowy ją uchylił. To oznacza, że wniosek o areszt zostanie ponownie rozpatrzony.

Bo żona pisała SMS-y

Do napaści na 27-letniego Damiana doszło 7 lipca. Przed dom mężczyzny podjechało dwóch jego kolegów. Mężczyzna wyszedł z domu. Najpierw przywitał się z Kamilem S.

Następnie podszedł do samochodu, w którym siedział Adam G.

- Jak podszedłem, otworzył drzwi, wyciągnął wiaderko z benzyną i mnie oblał. Po chwili poczułem, że cały się palę - wspominał poszkodowany w programie Uwaga.

27-latek od wielu lat jest strażakiem ochotnikiem. To prawdopodobnie dzięki zdobytemu w straży doświadczeniu udało mu się przeżyć. Rzucił się na ziemię i zaczął czołgać, jednocześnie zrywając z siebie ubrania. Ma jednak poparzone 30 procent ciała i czeka go przeszczep skóry.

Przyczyną napaści na mieszkańca Wielączy była prawdopodobnie zazdrość Adama G. o żonę. Kobieta miała pisać SMS-y do kolegów męża i próbować z nimi flirtować. Jeden z nich zablokował jej numer.

- Zaczęła pisać do mnie, żebym przekazywał mu wiadomości od niej. Adam miał do mnie pretensje, że nie powiedziałem mu, że jego żona szuka kontaktu z Karolem. Powiedział, że obaj jesteśmy dla niego skreśleni - mówiła ofiara podpalenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wielącza: Damiana podpalił jeden z dwóch kolegów. Ten drugi wciąż jest na wolności - Kurier Lubelski

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki