Waldemar Trochimiuk nie donosił i nie kłamał

Sąd uznał, że Waldemar Trochimiuk nie był tajnym, zarejestrowanym współpracownikiem Wojskowych Służb Wywiadowczych oraz nie pracował na rzecz organu bezpieki. Tym samym burmistrz Przasnysza został oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Tematu kłamstwa lustracyjnego wyrok ten jednak nie kończy, bo IPN ma jeszcze prawo się odwołać od wyroku, który został ogłoszony 12 września

- Wyrok warszawskiego Sądu Okręgowego nie jest jeszcze wyrokiem prawomocnym, więc jeszcze nie oznacza to, że moja sprawa lustracyjna dobiegła końca. Jednak wyrok ten jest dla mnie potwierdzeniem faktów, o których mówiłem od samego początku. Nie byłem tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL. Nie pracowałem też w jednostce wojskowej, która byłaby organem bezpieczeństwa państwa w rozumieniu ustawy lustracyjnej. Wyrok ten nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Wiem, co robiłem w życiu, z kim i gdzie pracowałem. Nigdy nie donosiłem na nikogo, a jednostka w wojskowa w Przasnyszu była moim drugim domem. Przez blisko 30 lat rosłem razem z nią. Jako młody oficer, patrzyłem jak się rozwija, a później ja decydowałem o jej rozwoju. Kadra, która mnie pamięta wie dobrze, że wielokrotnie dobro naszej przasnyskiej jednostki było dla mnie ważniejsze niż chociażby sprawy mojej rodziny. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktokolwiek mógłby zarzucić kadrze i pracownikom jednostki, że wykonywaliśmy zadania polegające na zwalczaniu opozycji demokratycznej, związków zawodowych, stowarzyszeń, kościołów, łamaniu prawa do wolności słowa, łamaniu praw człowieka. Takie stanowisko prezentowałem przed sądem. I dobrze się stało, że sąd moje stanowisko potwierdził - komentuje Waldemar Trochimiuk.

Przypomnijmy, że o lustracji burmistrza najgłośniej było na jesieni 2009 roku o roku, gdy prokurator IPN, uznał, że Waldemar Trochimiuk, wbrew oświadczeniu lustracyjnemu, był tajnym, zarejestrowanym współpracownikiem Wojskowych Służb Wywiadowczych oraz pracował na rzecz Zarządu II Sztabu Generalnego, czyli organu bezpieki.