Wieś nawet spora i dużych gospodarstw nie brakuje, ale przejeżdżając główną drogą przez Rzodkiewnicę, ciężko to stwierdzić, bo domy tu pochowane po lasach. Niemal do każdego z nich wiedzie oddzielna żwirowa dróżka. I tak jest niemal przez pięć kilometrów. Sklepu nie ma, do sąsiada daleko... Nie brakuje tu tylko przydrożnych kapliczek i... samobójców.
- Niektórzy mówią, że nad naszą wsią ciąży jakieś fatum, ale nie chciałbym mieszkać nigdzie indziej. Tu wszędzie jest przestrzeń - nie kryje swoich sentymentów jeden z mieszkańców Rzodkiewnicy. Nie psuje mu humoru nawet bliski sąsiedztwo miejsc w których jego znajomi odebrali sobie życie. - Jeden obwiesił się przy tamtej jabłonce. Nisko wisiał, ziemię kolanami dotykał. Drugi w tamtej szopce, też wysoko nie było. Ale podobno, wisielec sam uratować się nie może... - tłumaczy. I liczy. Z jego rachunków wychodzi, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat w Rzodkiewnicy powiesiło się osiem osób.
Więcej w najbliższym wydaniu Tygodnika
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?