Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szarpał się z synem i dusił żonę. Policja przyjechała dopiero po trzecim telefonie

sxc.hu
sxc.hu
Dopiero po trzecim telefonie na numer alarmowy policja przyjechała do Rudnickich (nazwisko zmienione), by rodzinie pomóc z awanturującym się mężem i ojcem.

Rudniccy mieszkają w Ostrołęce. W jednym mieszkaniu - mama pani Krystyny, Krystyna i jej mąż Piotr oraz ich dwoje dorosłych dzieci. Właścicielką mieszkania jest starsza pani.
Piotr nie żyje w najlepszych stosunkach ze swoją rodziną. Awantury z wyzwiskami, zastraszaniem, a także rękoczynami są tam dość często. Rodzina miała założoną przez policję błękitną kartę, a Piotr ma na swoim koncie wyrok za znęcanie się i obecnie jest pod opieką kuratora. Niewiele jednak sobie z tego wyroku robi, bo wcale spokojniej się w tej rodzinie nie zrobiło. Do ostatniej awantury doszło w długi weekend.

- Ojciec był pijany i od rana rozrabiał. Najpierw w domu, gdzie nas wyzywał. Potem przyjechał do moich teściów, gdzie raz jeszcze dał popis. Wrócił do domu i tam z kolei dopadł do mamy. Dusił ją - opowiada nam Patrycja, córka Piotra.
- Wezwaliśmy policję. Powiedzieliśmy, że ojciec się awanturuje, że ma wyrok za znęcanie się. Pan policjant jednak był bardziej zainteresowany tym, ile lat są małżeństwem rodzice, niż tym co się dzieje. Nie przyjechali - dodaje Robert Rudnicki, brat Patrycji.
Niedługo potem, wczesnym popołudniem doszło do kolejnej awantury - tym razem przed blokiem. Ojciec zaczął się szarpać z synem. W rezultacie też popchnął mocno córkę, która upadła na beton i dotkliwie się potłukła. Raz jeszcze postanowili wezwać policję, w obawie przed agresorem. I tym razem, jak twierdzą, policja nie przyjechała.
- Czy dopiero, gdy dojdzie do jakiejś tragedii i któreś z nas wyniosą w plastikowym worku, policja uwierzy nam i przyjedzie? - pytają. (...)

O odpowiedź poprosiliśmy Bożenę Piersę z KMP w Ostrołęce:
- 15 sierpnia, ok. godz. 14.00 na telefon alarmowy zadzwoniła pani Rudnicka, zgłaszając awanturę z mężem. W trakcie rozmowy oświadczyła, że w obecnej chwili męża nie ma w mieszkaniu i nie wie, gdzie może przebywać. Z uwagi na nieobecność agresora w miejscu zdarzenia, wysłanie patrolu interwencyjnego byłoby nieskuteczne. Dyżurny policji poinformował, by jak najszybciej złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez jej męża. Zgłaszająca wyraziła przekonanie, że postąpi zgodnie ze wskazówkami policjanta. Kolejny telefon został wykonany po godz. 16.00. Pani tłumaczyła, że boi się męża, który chodzi pod blokiem. Kilkakrotnie mówiła, że w chwili obecnej nie ma go w domu, ale policja ma przyjechać, bo ona nie wie, co ma robić. W tej sytuacji przybycie policjantów byłoby bezzasadne, gdyż męża pani Rudnickiej nie było w mieszkaniu. Dyżurny po raz kolejny udzielił informacji o dalszych krokach, które powinna podjąć pani Rudnicka. Poinformował ją także, że jeżeli tylko mąż wróci do mieszkania i będzie nadal agresywny w stosunku do niej czy innych członków rodziny, to ma natychmiast zadzwonić na policję. Taka okoliczność zaistniała przed godz. 23.00. Wysłany pod wskazany adres patrol wydziału interwencyjno-patrolowego zatrzymał nietrzeźwego mężczyznę, który następnie został osadzony w policyjnym areszcie.

Więcej w najbliższym, papierowym wtdaniu TO>

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki