Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny oskarżony o kupowanie głosów. Przed sądem nikt się nie przyznał

Redakcja
W nocy 8 października nieznani sprawcy zniszczyli Mateuszowi Lendzioszkowi  jego samochód stojący przed domem
W nocy 8 października nieznani sprawcy zniszczyli Mateuszowi Lendzioszkowi jego samochód stojący przed domem
W śledztwie kilkanaście osób przyznało się, że głosowali na jednego z kandydatów na radnego za pieniądze.

Głównym oskarżonym w tej sprawie jest Mateusz Lendzioszek - najmłodszy radny miasta. Debiutował podczas wyborów w 2010 roku i wygrał je. Prawie rok później policja wszczęła postępowanie w sprawie kupowania głosów przez niego i dla niego.

W czerwcu br. do ostrowskiego sądu trafił akt oskarżenia obejmujący trzynaście osób. Prawie wszyscy przyznali się w czasie śledztwa, że głosowali na Mateusza Lendzioszka za pieniądze (miał płacić po 50 zł za głos), kilku stwierdziło też, że "naganiali" mu wyborców, za co mieli dostawać dodatkowe kwoty.

Pierwsza rozprawa odbyła się we wrześniu. Po odczytaniu aktu oskarżenia wyjaśnienia złożyło większość z oskarżonych. Mateusz Lendzioszek - tak, jak w śledztwie - nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Inni oskarżeni nie potwierdzali wyjaśnień złożonych w śledztwie, co oznacza, że nie przyznali się do głosowania za pieniądze lub nakłaniania do głosowania. Kilku twierdziło, że byli zmuszani przez policjantów do mówienia tego, co im kazali.

Podczas drugiej rozprawy wyjaśnienia złożyło czworo ostatnich oskarżonych, zeznawali także świadkowie.

Oskarżeni wysłuchiwali odczytywane im wyjaśnienia, jakie złożyli w śledztwie, ale żaden z nich nie potwierdzał ich przed sądem. Wszyscy odmówili składania wyjaśnień.

Jednym ze świadków jest 17-letni Bartłomiej B. Przed rokiem, jako 16-latek, zeznał na policji, że płacił ludziom za głosowanie na Lendzioszka. Teraz, przed sądem, stwierdził, że nic takiego nie miało miejsca, a przed rokiem, na policji, był zestresowany i powtarzał tylko to, co mówił mu policjant, a tylko co nieco dodawał od siebie. Twierdził, że zrobił tak, bo policjant mówił, iż takie zeznania będą dla niego korzystniejsze.

- Bałem się, bo miałem wtedy sprawę w sądzie dla nieletnich i był wniosek o umieszczenie mnie w placówce opiekuńczo-wychowawczej - mówił Bartłomiej B.

Obrońca Mateusza Lendzioszka zapytał świadka, czy przy przesłuchaniu na policji był psycholog, co jest konieczne, gdy dotyczy to nieletniego. Bartłomiej B. odparł, że przesłuchiwała go tylko jedna osoba.

Oskarżony Mateusz Lendzioszek twierdzi, że cała sprawa przeciwko niemu została sfabrykowana przez policję. Po przesłuchaniu Bartłomieja B. złożył oświadczenie do protokołu.

- Prokuratura w Ostrołęce prowadzi postępowanie przeciwko policjantom z zawiadomienia CBA, a od 18 października jest wszczęte śledztwo formalne w sprawie policjantów - oświadczył Mateusz Lendzioszek. - Kilka dni po złożeniu zawiadomienia do prokuratury grożono mi, a kiedy miałem być przesłuchany w ostrołęckiej prokuraturze, w nocy rozbito mój samochód stojący przed domem. Nie pojechałem więc wtedy na przesłuchanie, bo musiałem zająć się sprawą zniszczonego samochodu.

Następna rozprawa odbędzie się w grudniu. Mają być przesłuchani kolejni świadkowie, zgłoszeni przez prokuratora i obrońcę Mateusza Lendzioszka Ten ostatni złożył w sumie dwadzieścia wniosków dowodowych. Część z nich sąd uwzględnił, niektóre oddalił.

Więcej o rozprawie przeczytasz w najbliższym papierowym wydaniu TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki