Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedsiębiorca z Małkini nie wywiązał się z umowy wartej ponad 70 tysięcy

ekruczyk
Mieszkaniec Stargardu Szczecińskiego ma złe doświadczenia w kontaktach z firmą zajmującą się wyposażaniem szkół i przedszkoli.

Jacek Gruszka z żoną mieszkają z Stargardzie Szczecińskim. Postanowili wybudować tam prywatne przedszkole, które ruszyło przed rokiem, choć nie bez kłopotów.

- 24 czerwca ubiegłego roku podpisałem umowę z firmą Nowum z Małkini na zakup i dostawę wyposażenia przedszkolnego - informuje Jacek Gruszka. - Firmę wybraliśmy z Internetu, gdzie jest jej oferta. Uzgodnioną umowę podpisał właściciel firmy Stanisław Korzeb oraz jego syn Benedykt, który jest, jak wynika z pieczątki, kierownikiem handlowym.

Określone w załączniku wyposażenie przedszkola oraz urządzenia placu zabaw firma miała dostarczyć i zamontować do 30 sierpnia.

Litera robi różnicę

- Zgodnie z umową zapłaciliśmy za to wszystko ponad 70 tys. zł - mówi Jacek Gruszka. - Wpłaciliśmy pieniądze i czekaliśmy na dostawę. Do 30 sierpnia zamówionego towaru nie było. Kolejnego dnia w rozmowie telefonicznej pan Korzeb stwierdził, że samochód z towarem wyjechał. W kolejnym dniu również wyjechał i w kolejnym również, ale dojechał dopiero w połowie września z częścią towaru. Chyba się zlitował nade mną, abym się odczepił na jakiś czas. W kolejnych rozmowach telefonicznych tłumaczył się różnymi problemami natury technicznej, finansowej, a nawet prosił, że stopniowo będzie realizował zamówienie i że postara się zrealizować cały kontrakt. Na zapewnieniach się skończyło. W sumie dostarczył towar za 46,5 tys. zł, a wziął ode mnie ponad 70 tys. zł. Ta firma nie okradła. Nie muszę dodawać, że to wszystko bardzo skomplikowało start naszego przedszkola.
Jacek Gruszka twierdzi, że właściciel firmy Nowum żeruje także na nazwie znanej w Polsce dużej firmy Novum, która też zajmuje się wyposażaniem szkół i przedszkoli.

- Zbieżność nazw jest celowa, żeby wprowadzić klienta w błąd - mówi Gruszka. - Pan Korzeb posługuje się katalogiem firmy Novum jak swoim. Mało tego, zamawiał towar w sklepie internetowym firmy Novum posługując się moimi danymi. To wyglądało, jakbym ja zamawiał ten towar! Dowiedziałem się o tym, kiedy otrzymałem z firmy Novum fakturę, z której wynikało, że towar zostanie wysłany po wpłaceniu należnej kwoty. Wyjaśniając tę sprawę, dowiedziałem się właśnie, iż firma Novum to nie firma Nowum, która jest pasożytem, wykorzystującym literówkę w nazwie - mówi.

Chce ostrzec innych

Jacek Gruszka machnął ręką na dostawę pozostałej części zamówionego towaru, skupił się na odzyskaniu pieniędzy. Chodzi o kwotę ponad 25 tys. zł. Za pośrednictwem adwokata wezwał on Stanisława Korzeba do zapłaty tej kwoty. Korzeb zgodził się na rozwiązanie umowy i zapłatę ponad 25 tys. zł w terminie do 31 października ubiegłego roku. Niestety, nie zrobił tego.

Sprawa trafiła do sądu, który nakazał Korzebowi zapłatę wskazanej kwoty, a na początku czerwca komornik sądowy wszczął egzekucję należności z emerytury Stanisława Korzeba.

Jacek Gruszka zwrócił się do nas, abyśmy pokazali czytelnikom, jak nieuczciwa firma funkcjonuje w Małkini.
Nie bez kłopotów spotkaliśmy się z Benedyktem Korzebem. Na pierwsze umówione spotkanie w ogóle nie dotarł. Rozmawialiśmy wtedy ze Stanisławem Korzebem - jego ojcem.

- To prawda, że jestem właścicielem, ale wszystkie sprawy prowadzi syn - mówi Stanisław Korzeb. - On ma wszystkie dokumenty. Miałem okazję poznać pana Gruszkę, bo byliśmy montować plac zabaw, który wykonaliśmy w naszej firmie. Wiem, że pan Gruszka jest bardzo wymagający i ciągle ma do nas pretensje. Szczegóły zna jednak syn.

Dwa dni później spotkaliśmy się w naszej redakcji z Benedyktem Korzebem.

Obiecują, że zapłacą

- Nasza firma traktuje poważnie wszystkich klientów, ale czasami są sytuacje, których nie sposób przewidzieć - twierdzi Benedykt Korzeb. - To prawda, że nie wywiązaliśmy się z umowy z panem Gruszką, ale to wina dostawcy zabawek, który nie zrealizował naszego zamówienia. Nie jest jednak prawdą, że chcemy kogoś okraść. Jeśli już mówimy o rozliczeniach z panem Gruszką, to jest jeszcze sprawa 70 krzesełek, które mu dostarczyliśmy, a które nie są zgodne z zamówieniem, bo też zawiódł podwykonawca. Pan Gruszka powinien nam je oddać, a nie chce. W efekcie komornik zaliczył je na poczet naszego długu i oszacował je znacznie poniżej ich wartości. Po raz pierwszy w historii naszej firmy sprawa trafiła do komornika, ale to dlatego, że ze strony pana Gruszki zabrakło woli dogadania się. Do tej sytuacji doszło, bo mieliśmy okresowe kłopoty finansowe. Nasza firma pracuje w zasadzie od maja do września, bo wtedy jest czas na wyposażanie szkół i przedszkoli. Potem jest martwy sezon. A kłopoty biorą się stąd, że nie wszyscy nasi klienci płacą nam na czas. Z panem Gruszką nie rozmawiałem od stycznia. Prosiliśmy adwokata pana Gruszki, zanim sprawa trafiła do sądu, aby rozłożył nam tę należność na raty i zaczekał do rozpoczęcia następnego sezonu. Niestety, bez skutku. Teraz, kiedy sprawa jest u komornika, poniesiemy dużo wyższe koszty. Zobowiązuję się jednak, że w najbliższych tygodniach wpłacimy tę należność.

Benedykt Korzeb twierdzi, że to nieprawda, iż żerują na podobieństwie nazwy ich firmy do innej.

- Obie firmy, Novum i Nowum, powstały w podobnym czasie i nasza firma zamawia czasem towar w firmie Novum - twierdzi. - Nie ma jednak mowy o żerowaniu. To normalna współpraca handlowa.

Wydaje się, że tłumaczenia przedstawiciela firmy Nowum nie przekonają Jacka Gruszki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki