Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Położne nazywały ją Marysią. Matka zostawiła dziecko w szpitalu

sxc.hu
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne sxc.hu
Marysia, bo taka sierotka. Przez dwa tygodnie położne zajmowały się troskliwie dziewczynką pozostawioną przez matkę na oddziale noworodkowym.

- Rzadko się u nas takie przypadki zdarzają. W ubiegłym roku dwoje dzieci pozostawiono. Myślę, że to dobrze, że zostają w szpitalu, niżby miały być porzucone gdzie indziej. Tu mają zapewnioną opiekę i otwartą drogę do ewentualnej adopcji - mówi oddziałowa, Urszula Miecznikowska.

Położne o takich dzieciach mówią ze smutną czułością. Otaczają je rutynową opieką. Jak wszystkie inne noworodki.

- Kąpiemy, karmimy według zaleceń, przygotowujemy na wizytę lekarza. Robimy też wszystko, co powinna robić mama, której zabrakło przy dziecku - mówi Barbara Domszajt.
- Każda położna na dyżurze zastępowała Marysi mamę. I pieluszka, do której się przytulała. Kiedy dziecko płacze przy matce żadna z nas się od razu nie zrywa. A tutaj się biegło na każde zakwilenie. Bo nikt do niej rąk przecież nie wyciągnie. To bardzo uruchamia serce - mówi ze wzruszeniem sanitariuszka, Jola Borysowicz.

- Trzeba było ją pobujać, tu ją przynosiłyśmy, wytarmosiłyśmy, wyściskałyśmy - dodaje pani Basia.
- Ona się tuliła, potrzebowała ciepła, czułości, jak wszystkie dzieci. Kochana była - wspomina pani Jola.
- Choć nie znała przecież piersi matki. Trzeba było ją karmić z butelki. Nie zawsze wytrzymywała trzy godziny, a przy przy sztucznym karmieniu są też kłopoty z brzuszkiem. Musiałyśmy ją często nosić. Na szczęście w tym okresie miałyśmy mniej porodów, można było Marysi poświęcić więcej czasu - mówią kobiety z oddziału.

- Odnoszę wrażenie, że one już w łonie matki czują odrzucenie. Zawsze wydają mi się z tym pogodzone. Marysia miała takie mądre oczy. Tak się wpatrywała. Łzy mi leciały, jak myślałam o jej przyszłości - pani Jola bardzo przeżywa każde takie dziecko.

- Bardzo wiele wzruszeń budzi taka sierotka. Zawsze mamy nadzieję, że bezboleśnie trafi do dobrej rodziny, do kochającej przybranej matki. Byłam przy urodzeniu Marysi. Chciałam po porodzie położyć malutką matce na piersi, ale odwróciła głowę. Aż mnie zabolało - wspomina Barbara Domszajt. - Kobiety różnie reagują, przeważnie unikają kontaktu z dzieckiem. Może żeby obojgu było łatwiej się rozstać. Ale kiedy Marysia płakała pierwszej nocy, wyobrażałam sobie, jak tej kobiecie musiało być strasznie, gdy słuchała płaczu swego dziecka przez ścianę. Bo musiało być. To było jej drugie dziecko.

Więcej na ten temat przeczytasz w najbliższym wydaniu TO w Makowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki