Kulminacyjnym punktem spotkania przy scenie koło Kupca było postawienie krzyża z przybitymi do niego puszkami po piwie Lech.
- To nasz protest przeciwko działaniom prokuratury, która wszczęła śledztwo w sprawie takiego samego krzyża, który młodzi ludzie przynieśli na Krakowskie Przedmieście - mówił Janusz Palikot.
Wcześniej, na rogatkach miasta Palikot urządził mały happening "uwalniania Ostrołęki od PiS-u". Po czym pojawił się przed sceną koło Kupca. Szybko wygłosił znane już i ograne slogany o konieczności naprawiania Polski. Podkreślał jednocześnie, że jako jedyny poseł przez pięć lat nie pobierał wynagrodzenia. O tym, że był posłem partii rządzącej i współtworzył system prawny - nie wspominał.
Wątpliwej jakości happening Palikota nie spotkał się z szerokim zainteresowaniem ostrołęczan. Zdecydowaną większość publiczności stanowili przedstawiciele mediów. Nieliczni ostrołęczanie przyszli "na Palikota" jako na zjawisko medialne.
- W telewizji wyższy jakby, a tu zobacz normalny facet - komentowała starsza pani.
Sporo młodszy, lekko podchmielony jegomość, przypatrując się wianuszkowi osób z kamerami i aparatami fotograficznymi, skomentował krótko.
- Kur.., jak Britney Spears!