Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrołęka. Kamil Załuska - aktor i coach. Przeczytaj rozmowę z ostrołęczaninem

Aldona Rusinek
O szukaniu własnej drogi i życiowej harmonii rozmawiamy z Kamilem Załuską - absolwentem ostrołęckiego III Liceum Ogólnokształcącego, z zawodu aktorem, lecz nie tylko.

Kiedy rozmawialiśmy równo siedem lat temu, byłeś studentem drugiego roku Studium Wokalno-Aktorskiego przy Teatrze Muzycznym w Gdyni. Opowiadałeś wtedy o swoich artystycznych doświadczeniach. Trzy lata później byłam na Twoim koncercie dyplomowym w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Jak potoczyły się Twoje późniejsze losy? Czy udaje Ci się spełniać artystyczne marzenia?

- Kiedy w 2018 roku ukończyłem tę szkołę aktorską, poczułem ogromną pustkę. Czułem się, jakbym wyszedł z zakonu. Z miejsca, gdzie przez lata od rana do wieczora człowiek ćwiczy wokal, taniec, step, aktorstwo, wiersz, prozę, dykcję - nagle wychodzi się w jakąś nicość, bezruch. Bo owszem, zdarzyły się role serialowe, epizody w filmach, także role dubbingowe, role teatralne, o które bardzo się starałem, jednak wciąż miałem niedosyt, pewne niespełnienie. Budziło to frustrację i rujnowało poczucie własnej wartości, bo człowiek potrzebuje kontynuacji rozwoju, w tym, czego się nauczył, do czego przywykł, co jakby stało się jego drugą naturą i jest od tego zwyczajnie uzależniony. A wpada w próżnię. To było dla mnie trudne doświadczenie, odczuwałem to jako stratę. Owszem, szkoła teatralna przygotowała mnie zawodowo, artystycznie, ale nikt nie pomyślał o tym, żeby mnie, młodego człowieka, przysposobić do dalszego życia w trudnej profesji, do borykania się z problemami w świecie filmu, teatru, telewizji, w specyficznym środowisku, o marketingu nie wspomnę. Do zmagania się z potencjalnymi porażkami, których znacznie rzadziej doświadcza się w innych zawodach. To był dla mnie bardzo trudny czas. W pewnym momencie potrzebowałem pomocy.

Jak sobie poradziłeś z tymi rozczarowaniami i bezsilnością, z którą zapewne musiałeś się mierzyć?

- Trafiłem, tropami internetu, do coacha. Przez trzy miesiące intensywnej pracy pod jego kierunkiem ułożyłem swoje życiowe cele, oceniłem na jakim etapie jestem. Przychodząc do niego, byłem zafascynowany sztuką, aktorstwem. Nie wyobrażałem sobie innego życia zawodowego, ale w pewnym momencie zobaczyłem, że nie jestem w tym sobą w pełni, że uzależniam swoje szczęście od angażu artystycznego. Że czegoś tu brakuje. Po kilku miesiącach pracy z coachem, uświadomiłem sobie, jak powinienem wykorzystać swoje doświadczenia artystyczne w połączeniu z innymi umiejętnościami zdobytymi na innych studiach. Równolegle ze szkołą aktorską kończyłem zarządzanie instytucjami artystycznymi na Uniwersytecie Gdańskim. Tam także zrobiłem magisterium z pedagogiki resocjalizacyjnej z elementami psychoterapii. Do tego wszystkiego doszły dziewięciomiesięczne studia podyplomowe z life and business coachingu. Uświadomiłem sobie, że powinienem wykorzystać cały ten potencjał. Jasno też ujrzałem cel: chcę wspierać ludzi w trudnych sytuacjach, w trudnych wyborach, w trudnych relacjach ze światem - wykorzystując zarówno swoje przygotowanie teatralne, bo nie chciałem zdecydowanie rozstawać się z tym etapem swojego życia, jak i umiejętności zdobyte na innych kierunkach. Na początek podjąłem współpracę z warszawskimi szkołami. Uczyłem młodzież i dzieci elementarnych zadań aktorskich oraz dramy. Drama, choć oparta o techniki aktorskie, nie skupia się wyłącznie na ćwiczeniu warsztatu artystycznego, a rozwija szeroko rozumiane kompetencje miękkie - komunikację, pewność siebie, asertywność, elastyczność. Co dzisiaj, w czasie po pandemii, szczególnie bardzo młodym ludziom jest potrzebne. Zauważony na tych szkolnych zajęciach, trafiłem do Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych. Współorganizowałem zajęcia dla kadry kierowniczej na studiach MBA dla branży IT wykorzystując swoją znajomość zarządzania. Ta praca otworzyła mi z kolei nowe ścieżki do uruchomienia działalności „trenerskiej”, opartej o technikę coachingową, psychoterapeutyczną i aktorską. Zacząłem prowadzić treningi kompetencji miękkich wśród kadry kierowniczej, pracowników wielu firm, a także studentów 6 uczelni w Polsce. Wśród ludzi obarczonych odpowiedzialnością i stresem. I tak otwierały się przede mną kolejne ścieżki działalności.

Odnalazłeś się na tej „wielopasmowej” drodze? Czujesz się dzisiaj spełniony?

- Moja obecna działalność - bardziej biznesowa, ale jednocześnie z wrażliwością skierowaną na drugiego człowieka, na chęć pomocy innym - z wykorzystaniem wszystkich własnych możliwości pozwoliła mi osiągnąć stabilizację, także duchową. Czując się tylko artystą, byłem rozchwiany emocjonalnie, w tych nowych zadaniach, które podjąłem, odnalazłem harmonię - połączenie serca i rozumu w tym, co robię. To jest dla mnie najważniejsze. Przekuwając przez ostatnie lata własne bariery w sukces, rozumiejąc siebie i własne ograniczenia , potrafię zrozumieć problemy innych ludzi, którzy borykają się z podobnymi sytuacjami i dylematami. Wspieram osoby, które niekomfortowo czują się w narzuconej roli, które nie potrafią się wyzwolić ze schematów prowadzących do rutyny i wypalenia zawodowego, bądź tego w życiu prywatnym. Natomiast dla osiągnięcia życiowej równowagi i harmonii bardzo ważne jest bycie sobą, nieuzależnianie się od jednego scenariusza działań, a elastyczność. Próbuję pomóc ludziom osiągnąć taki właśnie stan. Stąd zrodziło się moje zawodowe dziecko, czyli brand „Wyjdź z roli by Załuska”

Pracowałeś w Warszawie, w innych miastach Polski. Co Cię przywiodło do Ostrołęki?

- Nadal pracuję w Warszawie i w innych miastach. Pomyślałem sobie, że dobrze by było przenieść moje doświadczenia i chęci także w rodzinne strony, do Ostrołęki, konkretnie, do szkół. Pamiętam ze swoich szkolnych lat, a wiem, że tak jest do dzisiaj, że w programach nauczania brakuje uświadamiania młodych poprzez praktykę emocjonalną, elastyczności, asertywności, przedsiębiorczości. Okazuje się, że po szkole, bez praktycznego podejścia do życia, sama teoria nie wystarcza. Pamiętam, jak po ukończeniu edukacji, stałem z dyplomem w ręku i patrzyłem, jak brak własnej przedsiębiorczości zjada moje szanse zawodowe. Doświadczyłem tego boleśnie, pokonałem te bariery w sobie i chcę pomagać pokonywać je innym, bo wiem, jak frustrujące są dla młodych ludzi takie ograniczenia. Wierzę, że nietypowe działania, które łączą serce i rozum, marzenia i realne podejście do życia zaowocują w przyszłości tych młodych ludzi.

Co Ci się udało zdziałać w ostrołęckich szkołach?

- Działam pod szyldem warszawskiej szkoły Act and Play, funkcjonującej od kilkunastu lat. Udało się nam już zorganizować siedem grup dziecięcych w kilku szkołach, mamy w nich obecnie około stu uczestników. Bazujemy tam przede wszystkim na technice dramy. Drama to nie teatrzyk, to trening komunikacyjny, który faktycznie wpływa na rozwój pewności siebie, kreatywności, elastyczności, skutecznego porozumiewania się dzieci. System edukacyjny zapomniał o kompetencjach miękkich, o tym że oprócz wiedzy, specjalizacji potrzebne jest też nasze indywidualne podejście, charyzma, działanie w zgodzie ze sobą, umiejętność reagowania, dbania o swoje emocje, trening umiejętności społecznych. Czy poruszamy tak trudne tematy z dziećmi? Oczywiście, że nie! Poprzez podążanie za nieskrępowaną wyobraźnią naszych uczestników wchodzimy w ich świat i dajemy im poczucie, że ich wizja, marzenia, choć jeszcze nieopierzone są wartościowe! Moich planów nie kończę na wsparciu ostrołęckich dzieci. Już niebawem zorganizuję w Ostrołęce spotkania dla dorosłych, które rozpoczną wdrażanie moich programów rozwojowo- inspiracyjnych. Nie będzie to oczywiście drama, ani żaden dramat. „Wyjdź z roli by Załuska” adresowany jest do osób dorosłych, z pewnością można dotknąć tam technik aktorskich, jednak jest to zupełnie inna praca i cel niż z dziećmi. Programy są dedykowane szczególnie osobom będącym w pędzie wykonywania wielu obowiązków, często zapominających o swoich potrzebach - a to jedna z mocniejszych kotwic prowadzących do rutyny i wypalenia. Moje działania mają dość specyficzny charakter, bo wykorzystują techniki aktorskie, poszerzają też - dzięki narzędziom coachingowym - punkt widzenia, tworzą dystans w głowie do wielu spraw i relaksują! Uczymy się odpoczywać, dbać o siebie, śmiać z błędów, nabierać naturalnego dystansu! Być!

Ty sam osiągnąłeś już ten optymalny stan ducha?

- Gdy rozmawialiśmy kilka lat temu, kiedy zaczynałem studia artystyczne, ja w to życie frunąłem, z głową w chmurach. Teraz, po latach, wiem już, że świat artystyczny jest piękny na swój sposób, ale także brutalny. Nie zamierzam z niego rezygnować. Jedynie przerzucić w troszkę inny sposób środek ciężkości. Będę nadal szukał doświadczeń w tym świecie, bo one wzbogacają, ale nie chcę utknąć tam i tylko tam po uszy. Właśnie w taki sposób połączyłem moje serce, czyli sztukę z rozumem, czyli praktycznym podejściem do życia - wspieraniem drugiej osoby, które ma dawać większą wartość! W tym czuję się pełny. I myślę, że to bardzo dobra droga. Nie tylko dla mnie.

Zobacz inne wiadomości z Ostrołęki i powiatu ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki