Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie złamał go żaden system. Wspomnienie o ks. Józefie Obrębskim

possowski
Ksiądz prałat Józef Obrębski z autorem tekstu
Ksiądz prałat Józef Obrębski z autorem tekstu
W kościele pw. Wniebowzięcia NMP w Mejszagole na Wileńszczyźnie odbyły się 10 czerwca uroczystości pogrzebowe ks. prałata Józefa Obrębskiego, nazywanego często Patriarchą Wileńszczyzny. Odszedł do Domu Pana w wieku 105 lat!

Za zasługi w krzewieniu oraz obronie wiary i polskości odznaczany był wielokrotnie najwyższymi odznaczeniami państwowymi. Od czerwca 2009 roku był również Honorowym Obywatelem Ostrowi Mazowieckiej.
W Mejszagole bywałem niejednokrotnie, ale za każdym razem wizyta w małym domku, zapadającym się ze starości w ziemię, który ksiądz Obrębski żartobliwie nazywał swoim "pałacykiem", była źródłem wielu radości i wzruszeń. Rozmawialiśmy wtedy dużo i na różne tematy, ale najczęściej o Ostrowi z okresu, kiedy ksiądz prałat uczył się w ostrowskim gimnazjum w latach 1917-1925.

Ostrowska radość
- Zawsze wspominam, jak jeździłem z ojcem z rodzinnego domu do szkoły. Tam zaczęła się moja droga do Wileńszczyzny, do świata i do Boga - mówił wtedy ksiądz.

Ostatni raz rozmawiałem z nim 19 marca, gdy telefonicznie składałem mu życzenia imieninowe oraz z okazji 105 urodzin. Powiedział wtedy, że jest zmęczony chorobą, żyje już zbyt długo i zażartował, że Pan Bóg chyba o nim zapomniał.

Na pogrzeb do Mejszagoły wyjeżdżałem z żalem i świadomością, że już nigdy nie spotkam tam księdza prałata, nie zobaczę ciepłego, dobrego uśmiechu i uważnego, mądrego spojrzenia spod siwych brwi, nie usłyszę: "Stasia (Stanisława Szwejkowska, od ponad 50 lat gospodyni "pałacyku"), a daj im coś do jedzenia, bo pewnie są głodni z drogi".

Teraz ksiądz Obrębski czekał na nas w swoim kościele, otoczony tłumem wiernych, z wileńskimi harcerzami trzymającymi wartę przy jego trumnie, na której stał kielich mszalny i leżało Pismo Święte. Kiedy ks. Jan Kasiukiewicz z Wilna przedstawiał życiorys zmarłego, w myślach uzupełniałem go o ostrowskie wątki. Przypominałem sobie jak opowiadał o kolegach, burmistrzu Miecz_kowskim, szkole, czy o 11 listopada 1918, gdy jego starsi koledzy z gimnazjum rozbrajali Niemców i o ogromnej radości, jaka wybuchła wówczas na ulicach.

- Ludzie płakali ze szczęścia, rzucali się sobie w ramiona. Śpiewaliśmy "Boże coś Polskę" i tę piosenkę Piłsudskiego o Legionach - opowiadał wtedy ksiądz prałat, który zresztą bardzo lubił "Pierwszą Brygadę" i niemal za każdym pobytem prosił, abyśmy ją wspólnie zaśpiewali.

Zapytaj ich o dekalog
Nasze rozmowy dotyczyły zresztą nie tylko historii. Ksiądz doskonale orientował się w sprawach polskich, głęboką troską napełniały go podziały w naszym społeczeństwie, chciał "abyśmy byli razem, abyśmy wszyscy stanowili jedną Polskę i dobrze pracowali dla sprawy Bożej i dla sprawy naszej Ojczyzny". Gdy nie tak dawno rozmawialiśmy o sytuacji w kraju i o naszych politykach, powiedział między innymi: "A zapytaj któregoś z nich czy zna, rozumie i stosuje w życiu Dziesięcioro Przykazań. I nie musi ci już nic więcej mówić".

Bardzo bolał też nad antypolską histerią litewskich nacjonalistów i nieprzyjazną wobec polskich mieszkańców Litwy polityką jej władz.

Rozmawialiśmy także o jego pobycie na Wileńszczyźnie, gdzie przeżył 86 lat. Ksiądz twierdził wtedy, że nigdy nie wyjeżdżał z Polski, tylko Polska od niego odjechała. Do Wilna przeniósł się w roku 1925, ukończył tam studia teologiczne i otrzymał święcenia kapłańskie. Pracę duszpasterską rozpoczął w Turgielach koło Wilna, gdzie zajmował się również oświatą, polską kulturą oraz działalnością społeczną. W roku 1950 władze sowieckie przeniosły go do parafii w Mejszagole, gdzie stał się wkrótce niekwestionowanym autorytetem moralnym oraz prawdziwą strażnicą wiary i polskości na Wileńszczyźnie. Potajemnie chrzcił dzieci, uczył je religii i udzielał sakramentów, a w swoim domku dawał schronienie krzywdzonym przez komunistyczny reżim. Tam dożywali swoich dni księża, dla których nie było miejsca w ateizowanym społeczeństwie. Większość z nich spoczywa dziś na cmentarzyku nieopodal mejszagolskiego kościoła. Teraz wśród ich mogił pochowany został ksiądz Obrębski.

Nad otwartym grobem żegnał go abp Tadeusz Kondrusiewicz.
- Byłeś tym mocnym dębem, którego nie złamał żaden system. Najlepszym pomnikiem, jaki możemy mu zbudować będzie żyć jego przykładem. Być wierzącym nie tylko w kościele, ale i za progiem kościoła, tego uczył nas ksiądz prałat i do tego nawołuje - mówił łamiącym się ze wzruszenia głosem metropolita mińsko-mohylewski.
Ksiądz Obrębski poprosił mnie kiedyś o jedyną, ale jakże wymowną i chwytającą za serce, pamiątkę z naszych stron - garstkę ostrowskiej ziemi, aby mógł zabrać ją do grobu. Gdy kilka miesięcy później zawiozłem do Mejszagoły mały woreczek z ziemią z ostrowskiego cmentarza, ks. prałat i jego następca - ks. Józef Aszkiełowicz ze wzruszeniem ją ucałowali.

W ostrowskiej ziemi
- Jest to dla nas ziemia święta, bo z niej przyszedł do nas nasz prałat - powiedział wówczas ks. Aszkiełowicz.
Teraz, podczas pogrzebu, do grobu wsypano również zawartość tego woreczka. Ksiądz prałat spoczywa więc nie tylko w ziemi wileńskiej, którą - jak powiedział kard. Bačkis - tak "szczerze i gorąco ukochał, że mając możliwość wyjazdu, postanowił pozostać jej wierny", ale także i w naszej mazowieckiej, ostrowskiej. Niech Ci ona lekką będzie Drogi Księże Prałacie!

Udział w pogrzebie wzięły nie tylko setki mieszkańców Wileńszczyzny, ale także wiele osób przybyłych do Mejszagoły z odległych często stron. Obecni byli między innymi: metropolita wileński kard. Audrys Juozas Bačkis; nuncjusz apostolski kard. Luigi Bonazzi; metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondrusiewicz; duchowni z Litwy, Białorusi i Polski, w tym księża z Broku i z Małkini; ambasador RP na Litwie Janusz Skolimowski; prezes Stowarzyszenia Wspólnota Polska Longin Komołowski; przedstawiciele Sejmu i Senatu RP, Parlamentu Europejskiego; rodzina księdza i parafianie z rodzinnej wioski księdza Obrębskiego.
W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyli również mieszkańcy Ostrowi: zastępca burmistrza Ostrowi Zbigniew Gałązka, przewodnicząca rady miasta Hanna Sasinowska, a także delegacja Liceum Ogólnokształcącego ze sztandarem szkoły: dyrektor Włodzimierz Kazimierski, były dyrektor Tadeusz Zaniewski, historyk Marek Kuczyński, przewodnicząca Koła Wychowanków LO Barbara Jaroszkiewicz i młodzież licealna oraz przedstawiciel starosty ostrowskiego w mojej osobie.

Andrzej Mierzwiński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki