Most na trotylu

Po ammonal przyjechał patrol saperski pod dowództwem st.chor. Tadeusza Michalika, z jednostki wojskowej 22-29.

- Ammonal to mieszanka saletry amonowej, aluminium i trotylu, tworząca materiał wybuchowy - informuje kpt. Maciej Bogdan, oficer prasowy dowódcy jednostki. - Został zapewne celowo założony w niszach minerskich podczas budowy mostu. Wszystkie większe mosty, jako obiekty strategiczne mają takie minerskie komory w przyczółkach i przęsłach. Ten ładunek prawdopodobnie pozostał z czasu II wojny światowej. Sama w sobie mieszanka nie jest niebezpieczna. Bez zapalnika i bez materiału pobudzającego, na przyklad kostki sprasowanego trotylu, nie wybuchnie.

- Ten most na rzece Róż był niewielki, ale zapewne miał strategiczne znaczenie w czasie wojny - przypuszcza Zdzisław Soból, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych, który nadzoruje remont mostu. - Na początku wojny był zburzony, potem odbudowany.

Potwierdza to doktor Roman Zakrzewski, znawca historii Ziemi Makowskiej.

- Most odbudowali Niemcy w 1944 roku, przed ofensywą styczniową - mówi. - I oni go zaminowali, by odciąć w razie potrzeby drogę Rosjanom. Na Narwi przecież był front, więc tu wszystkie wsie były wysiedlone, domy rozebrane na budowę okopów, a drogi wszystkie zaminowane. Cały teren tutaj to była jedna wielka zbrojownia.

II wojna światowa przypomniała o sobie w Sławkowie po raz kolejny.

Roman Zakrzewski wspomina, że w 1965 roku, przez bomby pół wsi poszło z dymem.

Ludzie wykopali wtedy na polach dużo wielkich, samozapalających bomb fosforowych. Przyjechali saperzy i zdetonowali je na łąkach za wsią. Jednakże w trakcie detonacji wiatr dmuchnął ogień na wieś. Połowa Sławkowa spłonęła. Wojsko wieś potem odbudowywało.

Tego samego lata od niewypałów zginęło na pobliskich łąkach czterech chłopców ze Sławkowa. Ziemia ta kryje zapewne jeszcze niejedną "wybuchową" niespodziankę.