Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał, ostrołęczanin, choruje na białaczkę. I pisze bloga o swojej chorobie

Magda Mrozek
Miał poukładane życie zawodowe i rodzinne. W codziennej pogoni za uciekającym czasem, bo doba wciąż za krótka. STOP 38-letniemu Michałowi Żochowskiemu z Ostrołęki powiedziała białaczka

Ostatnio słabiej się czułem. W ciągu dwóch miesięcy wysiadły mi nogi: skurcze, zapalenia ścięgien, naderwania mięśni. Zaliczyłem też dwa omdlenia. Sądziłem, że to z przepracowania, ale w końcu zrobiłem badania krwi. Wczoraj odebrałem wyniki i pokazałem lekarce rodzinnej. Usłyszałem tylko "o Jezu" i po godzinie byłem już przyjęty na oddział wewnętrzny szpitala w Ostrołęce. Seria badań i dziś poważna rozmowa z lekarką prowadzącą - wstępna diagnoza: ostra białaczka. Cóż takie życie…"
To pierwszy wpis na blogu prowadzonym na Facebook'u przez Michała (dziennik choroby - białaczka). Opublikował go 27 lutego. Od tego czasu jego codzienne wpisy czyta, komentuje coraz więcej osób, a bloga "polubiło" blisko 2500 użytkowników Facebooka. "Postanowiłem poprowadzić dziennik. Częściowo po to, aby kontrolować swój stan emocjonalny oraz przebieg choroby. Może te zapiski przydadzą się komuś kto również choruje."

Michał ma ostrą białaczkę limfoblastyczną typu T. To nowotwór, który bardzo rzadko występuje u dorosłych. Przeważnie chorują na nią dzieci (ma ją także Amelka Erpszt, o której pisaliśmy niedawno w TO). Obecnie kończy pierwszy z trzech etapów leczenia, chemioterapię. Przed nim kolejne. O tym czy będzie potrzebny przeszczep, zdecydują lekarze.

Nie opuszczam gardy

- Pamiętasz, kiedy pierwszy raz usłyszałeś diagnozę białaczka, co wtedy pomyślałeś? - pytam.
- Kiedy zobaczyłem swoje wyniki krwi wiedziałem, że coś jest nie tak. Różnica pomiędzy wynikami a zakresem norm była potwornie duża i to w 90% całej morfologii. Po przeprowadzeniu wstępnej, amatorskiej analizy wyników, wyłaniały się dwie opcje: ostra anemia lub białaczka. Przy czym nie wszystkie parametry, które powinny wskazywać na anemię właśnie na nią wskazywały. W związku z powyższym jechałem już do szpitala z nastawieniem na najgorsze. Samą diagnozę usłyszałem już w szpitalu od pani doktor, która prowadziła mnie na oddziale wewnętrznym szpitala w Ostrołęce. To co od niej usłyszałem, było tylko potwierdzeniem tego, czego już się domyślałem, więc szok nie był taki duży - opowiada. Michał przyznaje, że miał chwilę słabości, która trwała, jak mówi, 5 sekund. Ale minęła "po pierwszym uderzeniu się w policzek". Do teraz nie pozwala sobie na opuszczenie gardy. - Mam świadomość, że psychika i nastawienie to podstawa przy tak długofalowym leczeniu.

Odmiana białaczki, którą u niego zdiagnozowano jest bardzo agresywna i pojawiła się nagle. Symptomy jak wspomina Michał, były banalne: zmęczenie bez wyraźnej przyczyny, choroby, które nie miały podstaw np.: miesięczne skurcze łydek, które zaowocowały zapaleniem podścięgien w obu stopach. Wszystkie objawy ustąpiły, gdy lekarze zaczęli walczyć z białaczką.
- Ostatnio byłem przepracowany, to fakt. Kumulacja spraw zawodowych i obowiązków prywatnych sprawiała, że nie prowadziłem higienicznego trybu życia jeśli chodzi o sen i gospodarowanie zasobami zdrowotnymi, ale nie sądzę aby było to przyczyną rozwinięcia się u mnie białaczki. Tak jak wspominałem na blogu: musiałem teraz wytracić pęd do zera na wszystkich płaszczyznach życia i przejść do trybu bardziej biernego. Takie przymusowe wakacje.

Skupiam się"na dziś"

Każdy kto czyta mniej lub bardziej regularnie wpisy Michała na blogu wie, że od początku są one w dowcipno-ironicznym tonie. Z dystansem do siebie. Nie ignoruje swojej choroby, ale z pewnością nie oddaje się czarnowidztwu.
- Tak Ci jest łatwiej, czy to autorska kreacja? - pytam.
- Przyjąłem podchodzenie do tego wszystkiego z humorem jako sposób na przetrwanie. Wyobraź sobie: budzisz się rano, dzień jak co dzień, idziesz do pracy, po pracy do lekarza i dowiadujesz się, że jesteś chory na białaczkę, na którą zapada raptem kilkaset osób rocznie. Natomiast wcześniej w życiu nigdy nic nie wygrałeś, chyba że jako wygraną liczyć wyjście z zapalenia serca lub wózka inwalidzkiego. To w takiej sytuacji można już się tylko pośmiać.
Wspominasz, że już kilkakrotnie wcześniej zdarzyły Ci się w życiu sytuacje, w których wydawało Ci się, że "masz pozamiatane", a jednak udało się z nich wyjść. Masz dużo szczęścia w życiu, czy po prostu jesteś "fighterem"?
- Zdecydowanie do tej pory miałem szczęście. Mam teraz takie przeczucie, że jeśli wygram tę walkę z nowotworem, to mój limit szczęścia będę miał już na wyczerpaniu. Najbliżsi przyjęli diagnozę zdecydowanie gorzej niż ja, ale już po pierwszym szoku szybko mnie zaczęli wspierać i są moją główną podporą w walce z nowotworem. Synowie dowiedzieli się gdy jeszcze byłem w szpitalu w Ostrołęce od lekarza prowadzącego i przyjęli to bardzo dzielnie - zaznacza. - Nie dzielę czasu na przed chorobą i teraz. Po prostu skupiam się "na dziś".

Moc, z której korzystam

Założył dziennik na FB, bo było to naturalnym odruchem na zapotrzebowanie przyjaciół i znajomych na wiedzę o tym co się z nim dzieje.
- Osoby zainteresowane chciały mieć informacje z pierwszej ręki, ale nie zawsze wiedziały czy i kiedy mogą zadzwonić, aby ze mną porozmawiać. Ja też nie chciałem powtarzać w kółko tego samego, więc stąd pomysł dziennika, miejsca gdzie informuję znajomych co się aktualnie robię. Nie sądziłem tylko, że może to również zainteresować osoby, które mnie osobiście nie znają i że tych osób może się zebrać ponad 2000. Odzew pod postami jest niesamowity. Pokazuje, że są na tym świecie ludzie dobrzy, kierujący się po prostu odruchami serca. Niesamowite jest poczuć taką moc skupioną na sobie. Bardzo z tego korzystam - mówi.
I dodaje, że piszą do niego ludzie w wieku od 13 do 80 lat. Doradzają lub sami szukają porady. Dodają otuchy lub sami jej potrzebują.
- Bywa różnie. Czasami opisują że przeszli podobną drogę - oni lub ktoś z bliskich. Generalnie czuję, że nie jestem sam, a i od innych mam sygnały, że to co piszę im pomaga. Więc każdy jest zadowolony - uważa.

Jeszcze w maju organizowana będzie przez DKMS akcja, podczas której można będzie zarejestrować się jako potencjalny dawca szpiku. Będzie to akcja dedykowana Michałowi. O szczegółach wkrótce poinformujemy.

Cały tekst przeczytasz w najnowszym wydaniu Tygodnika

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki