Nie rozumiem jak to możliwe, że mnóstwo kierowców raz po raz skręca z ulicy Korczaka w łącznik z ulicą Jaracza - apeluje nasz Czytelnik. - Przecież tam jest znak zakazu skrętu. Nikt jednak tego znaku nie przestrzega. Czy ktoś w ogóle tego pilnuje? A może znak zakazu jest nieaktualny i ktoś powinien go stamtąd zabrać?
O wyjaśnienie sytuacji poprosiliśmy Wojciecha Dorobińskiego, rzecznika prasowego Urzędu Miasta.
- Taka organizacja ruchu obowiązuje na czas trwania budowy. Takie oznakowanie zostało uzgodnione w projekcie jeszcze przed rozpoczęciem robót. Droga musi być drożna, by mógł nią przejeżdżać sprzęt drogowy - wyjaśnia.
Spytaliśmy, czy nie można jednak zasłonić znaku do czasu zakończenia przebudowy fragmentu ul. Jaracza.
- Nie ma takiej możliwości ze względu bezpieczeństwa - odparł rzecznik. - Jeśli ktoś wjechałby na teren budowy i na przykład uszkodziłby sobie auto, wówczas odpowiadałby za to wykonawca. W tym momencie wykonawca jest przed tym zabezpieczony. Kierowcy wjeżdżają tam w zasadzie na własne ryzyko. Czytelnik może zawiadomić o tym policję.
Więcej w papierowym wydaniu TO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?