Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elektrownia zarzuca byłemu senatorowi nadużycia. To zemsta - mówi Krzysztof Majkowski

possowski
Krzysztof Majkowski pewnie nie tak wyobrażał sobie polityczną emeryturę. Były senator PiS, po zakończonej kadencji został wyrzucony z partii. A wszystko wskazuje na to, że wkrótce może się także pożegnać z pracą.

- Od 24 lutego jestem, jak napisano w oficjalnym piśmie do mnie, "zwolniony z obowiązku świadczenia pracy z zachowaniem prawa do wynagrodzenia". Innymi słowy, siedzę w domu i nic nie robię a pensję biorę - mówi Majkowski.

Jego kłopoty zaczęły się 23 lutego, kiedy na składowisku popiołów zjawił się jego bezpośredni przełożony. Wizyta zakończyła się zawiadomieniem policji dotyczącym nieprawidłowości, jakie miały mieć tam miejsce.

- Zanim wytłumaczę na czym miała polegać ta niby "afera", muszę wyjaśnić kilka rzeczy - mówi były senator. - Trzeba wiedzieć, że popioły ze składowiska są przez elektrownie sprzedawane cementowniom i innym firmom z branży budowlanej. Dla elektrowni każda sprzedana tona to zysk. Po pierwsze składowisko się nie zapełnia, po drugie spółka ma za to konkretne pieniądze, po trzecie nie płaci tak zwanej opłaty środowiskowej, którą odprowadzamy do urzędu marszałkowskiego za każdą tonę popiołu, który trafi na składowisko.

Tymczasem, jak twierdzi Majkowski, z odbieraniem popiołów ze składowiska, są problemy.

- Zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Po prostu samochody grzęzną w błocie - mówi były senator. - Nie raz już było tak, że musieliśmy je wyciągać naszym sprzętem. Wszystko idzie przez to wolniej. W grudniu ubiegłego roku, jeden z przewoźników, który odbiera od nas popioły, zaproponował mi, żebyśmy wspólnie wykonali drogę na składowisku, która ten problem rozwiąże.

Krzysztof Majkowski twierdzi, że część drogi już wykonano. I są efekty.

- W lutym wywieźliśmy ze składowiska znacznie więcej popiołów niż w styczniu. Dlatego, że odbiorcy mogli to robić sprawniej, dzięki poprawionej drodze. Pozostał do wykonania jeszcze jeden odcinek. Gruz i popioły przywiezione przez przewoźnika leżą w pryzmach na składowisku i czekają - mówi Majkowski. I dodaje: - Chcę podkreślić, że elektrownia nie poniosła w związku z tym absolutnie żadnych strat, a budowa drogi tylko usprawniła pracę.

Władze spółki miały jednak na ten temat inne zdanie. Uznano, że przyjmowanie przez Majkowskiego popiołów spoza elektrowni było nieprawidłowością. I to na tyle poważną, że zdecydowano się zawiadomić policję.

Niestety, mimo naszych usilnych próśb - i wstępnej zgody władz spółki na komentarz dla mediów - nie otrzymaliśmy od Energi praktycznie żadnej odpowiedzi na liczne pytania dotyczące tej sprawy. Władze elektrowni nie chciały się w żaden sposób odnieść do tego, co powiedział nam Majkowski.

"Pan Majkowski jest pracownikiem EEO. Aktualnie, właściwe organy śledcze (policja), prowadzą postępowanie mające na celu wyjaśnienie nieprawidłowości, jakie zostały wykryte na składowisku popiołów »Łęg«. Równolegle prowadzona jest procedura odpowiedzialności służbowej, w zakresie dotyczącym nie dopełnienia obowiązków służbowych w przedmiotowej sprawie. Trwa szacowanie strat wynikłych z zaistniałej sytuacji. Do chwili zakończenia sprawy przez odpowiednie instytucje, wstrzymujemy się od komentarza. Wiem, że odpowiedzi nie wyczerpują tematu, jednak ze względu na dobro prowadzonego postępowania nie jesteśmy upoważnieni do przekazywania bardziej szczegółowych informacji. Należy podkreślić, że na terenie składowiska nie były prowadzone, ani w najbliższym czasie planowane żadne prace inwestycyjne za wiedzą lub zgodą zarządu" - to oficjalny komentarz Beaty Ostrowskiej, rzeczniczki Energi.

- Tu chodzi o zemstę zarządu spółki - mówi były senator.

A co do tego, że Majkowski mógł "podpaść" szefostwu nie ma żadnych wątpliwości. Przypomnijmy (pisaliśmy o tym obszernie), że Krzysztof Majkowski, jeszcze jako senator, zawiadomił Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o licznych - jego zdaniem - nieprawidłowościach w firmie, której jest pracownikiem. Doniesienia Majkowskiego nie potwierdziły się. Ten nie ma jednak wątpliwości, że w spółce tylko czekano, kiedy przestanie być senatorem.

- Teraz szuka się czegokolwiek, żeby mnie zwolnić - mówi Majkowski.

Więcej na ten temat w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki