Po rezygnacji Marka Głowackiego Rada Miejska już dwukrotnie podchodziła do wyborów nowego przewodniczącego. Dwukrotnie zakończyły się one fiaskiem. Kandydatem koalicji był Marek Kamiński z PiS, a opozycji - Marek Curuł. W pierwszym głosowaniu kandydat obozu rządzącego dostał 10 głosów, a kontrkandydat - 8. Zabrakło 1 głosu do wymaganej większości bezwzględnej. Zwołano więc sesję nadzwyczajną, poświęconą wyborowi przewodniczącego. I tu nastąpiła kolejna niespodzianka. Marek Kamiński znowu zebrał 10 głosów, ale Marek Curuł już 9. Wybory ponownie nie zostały rozstrzygnięte. Rozpoczęło się szukanie winnych. Jak nieoficjalnie wiadomo, dyscyplinę głosowania złamali w koalicji dwaj radni Platformy Obywatelskiej. Koalicja stanęła nawet pod znakiem zapytania. Na razie trwa, ale jej stabilność rozstrzygnie się zapewne na najbliższej sesji.
Przez ostatnie tygodnie koalicjanci niezbyt intensywnie dyskutowali nad tym, kto ma być ich kandydatem na przewodniczącego. Zarówno przedstawiciele PO, jak i PiS zapewniali, że żadne rozmowy się nie toczą. Wiadomo, że każda partia chciałaby, aby to jej przedstawiciel przewodniczył Radzie Miejskiej.
- My cały czas sugerujemy Wojciecha Pakiełę, od początku - przyznaje Janusz Jastrzębski z PO.
Mniej radykalny jest Waldemar Sobczak z PiS. Pytany, czy partia będzie się upierać, aby zgodnie z umową koalicyjną to jej przedstawiciel stał na czele Rady, przyznaje wprost:
- Jesteśmy otwarci na różne propozycje. Nie mogę powiedzieć, że będziemy uporczywie lansować naszego kandydata.
Być może wyczuwając te wahania, burmistrz miał zaproponować koalicjantom inne rozwiązanie, a dokładniej mówiąc - innego kandydata. Ma nim być Józef Biernacki ze Wspólnoty Samorządowej, czyli komitetu wyborczego Grzegorz Nowosielskiego. Na jego kandydaturę zgodzić się ponoć miała nawet opozycja.
- Nic o tym nie wiem, żadnych rozmów, żadnego spotkania z koalicją rządzącą ani z burmistrzem nie było. Naszym kandydatem na dziś jest Marek Curuł - mówi szef opozycji Jan Malinowski.
O zmianie kandydata nie wie także nic Marek Kamiński, który przyznaje, że od czasu sesji nikt nie rozmawiał z nim na ten temat. Potwierdza jednak swoją gotowość do kandydowania.
- Podtrzymuję to, co wcześniej powiedziałem: nie zgłosiłem się "na ochotnika", tylko koalicja mnie wystawiła jako swojego kandydata. Dlatego uważam, że tylko koalicjanci mogą mnie zwolnić z tego zobowiązania - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
