Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwadzieścia lat wcześniej

Szperacz
3 marca1985 roku, czyli dokładnie 20 lat temu, ukazał się 125. numer "Tygodnika Ostrołęckiego". Oto krótki przegląd jego zawartości:

l 40-lecie TPPR. Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej skupiało wtedy 27 tysięcy mieszkańców woj. ostrołęckiego. Na uroczystym plenum Zarządu Wojewódzkiego TPPR wspominkom nie było końca. Przypomniano m.in., że pierwsze koła TPPR powstały tuż po II wojnie światowej w Myszyńcu, Kadzidle, Przasnyszu i Makowie Mazowieckim. Najstarsi członkowie TPPR pamiętali tamte lata i podczas uroczystego plenum dzielili się wspomnieniami, choć my nie ujawniliśmy szczegółów. Odnotowaliśmy natomiast, że "obok wspomnieniowej refleksji nie zabrakło też konstruktywnych propozycji dla dalszej działalności, pomysłów mających aktywizować szeregi TPPR". Za główne zadanie uznano "szerokie propagowanie racji przyjaźni polsko-radzieckiej i szerzenia wszechstronnej wiedzy o narodach ZSRR".

l Śmierć szefa SD. 14 lutego 1985 r. zmarł nagle Stanisław Witkowski, przewodniczący Wojewódzkiego Komitetu Stronnictwa Demokratycznego. Miał 63 lata. W "Tygodniku" ukazały się trzy nekrologi: od WK SD, od Wojewódzkiego Komitetu ZSL oraz od Zarządu Wojewódzkiego TPPR.

l Makabra w Broku. W "Kolizjach" odnotowaliśmy o śmierci samotnie mieszkającej w Broku 82-letniej staruszki, która od kilku dni nie wychodziła z domu. "Gdy otwarto drzwi do jej domu, stwierdzono, iż kobieta nie żyje - zmarła śmiercią naturalną, a ciało jej w znacznej części zostało... zjedzone przez psy, których zmarła staruszka była miłośniczką, a które z powodu zamkniętych drzwi nie mogły opuścić mieszkania w poszukiwaniu jedzenia".

l Obrotny rolnik. Reporter odwiedził gminę Czerwonka, a tam dowiedział się, że "pewien rolnik z Dąbrówki otrzymał w ub. roku z gminy przydział na ciągnik Ursus C-360, zaklinając się wpierw, że jest mu on niezwykle potrzebny. Gdy tylko odebrał go ze składnicy, za ponad milion złotych sprzedał go na giełdzie, a potem za pół miliona kupił okazyjnie ciągnik po kapitalnym remoncie". Reporter pokusił się o komentarz. Oto on: "Teoretycznie wszystko gra, stan posiadania gminy jest taki sam, tylko obrotny rolnik może mówić, że ma ciągnik za darmo. Oczywiście, takich praktyk nikomu nie polecamy...". Mamy wrażenie, że temu człowiekowi bardzo dobrze żyje się w kapitalizmie, bo już wtedy - w gospodarce socjalistycznej czyli księżycowej - miał głowę do interesów.

l Żarówek wystarczyło na kilka dni! W rubryce "Z notesu reportera" donosiliśmy: "W lutym przywieziono tyle żarówek do "Adama" (ten sklep mieścił się przy ul. Jaworskiego - obecnie Hallera), że sprzedawano je przez kilka dni bez przerwy. Niestety, organizacja dystrybucji owych żarówek budziła wiele żywiołowych reakcji w niecierpliwych klientach, którzy uważali na przykład, że można było przy rozdziale żarówek (bo przecież to nie jest sprzedaż, gdy wszyscy biorą to samo...), zatrudnić trochę więcej ekspedientek, stojących lub siedzących sobie w tym czasie spokojnie i wcale nie pojedynczo w innych stoiskach". Zakończyliśmy niezbyt optymistycznie: "Może klienci mieli rację, może nie, jedno nie ulega wątpliwości: żarówek już znów nie ma".

l Dwugłos o chlebie. Na str. 2 pisaliśmy: "Z pieczywem w Ostrołęce jest dziś o niebo lepiej niż np. rok temu. Prawie w ciągłej sprzedaży jest pieczywo białe, choć też nie we wszystkich sklepach. Niestety, kij ma dwa końce, bułki są, nawet apetyczne grahamki, ale klienci zgodnie twierdzą, że pogorszyła się i jakość, i świeżość chleba. Nie sposób w poniedziałek z rana, zwłaszcza w małych sklepikach osiedlowych, kupić świeży chleb. A już niezrozumiałe są przypadki spotykania w sklepach w jednym pojemniku bułeczek świeżych i wczorajszych, a może nawet i przedwczorajszych, w każdym razie mało apetycznych".
Na str. 21 ukazał się artykuł "Misterium chleba" w którym zauważaliśmy, że jest poprawa na rynku pieczywa, bo "od jesieni zaczął się pojawiać w sklepach Ostrołęki doskonały w smaku chleb razowy na miodzie z Lelisa, doskonały pod każdym względem, nawet po tygodniu nie pleśnieje." Jednak "w ostatnim czasie spadła renoma piekarni prywatnych w Ostrołęce. Bo któż zechce kupić chleb z prywatnej piekarni, który następnego dnia nie daje się kroić w kromki, gdyż kruszy się, a trzeciego dnia zachodzi pleśnią. Dlatego też wiele chleba marnuje się". I konkluzja: "Skandaliczne postępowanie niektórych konsumentów świadczy o tym, że nie są Polakami. Bo prawdziwy Polak podnosząc kruszynę chleba całuje ją. A zatem jak można wyrzucać chleb na śmietnik? Właśnie ludzie są winni naszemu kryzysowi, Ludzie, którym nie zadrży ręka, gdy wyrzucają chleb na śmietnik...".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki