- Początkowo bagatelizowałem pojawiające się na niektórych portalach internetowych obraźliwe komentarze dotyczące mojej osoby, nawet te najbardziej niedorzeczne czy obraźliwe. Jednak wydźwięk niektórych, z pozoru niewinnych sensacji, czy w kółko powtarzanych ośmieszających sformułowań, okazał się tak duży, że zacząłem odczuwać zmianę odbioru społecznego moich wypowiedzi - tłumaczy swoją decyzję Kurpiewski.
Ale to nie był jedyny problem. Radny opowiada, że sytuacja stała się wyjątkowo męcząca, kiedy spotkania ze znajomymi musiał rozpoczynać od wyjaśniania i dementowania nieprawdziwych informacji, które pojawiały się w komentarzach.
Radny twierdzi również, że od początku domyślał się, kim są autorzy większości komentarzy. Chciał jednak, aby ta wiedza została potwierdzona i upubliczniona.
- Publiczne wskazanie adresu instytucji czy biura, z którego notorycznie fałszuje się rzeczywistość, to bardzo ciekawa informacja zarówno dla mnie jak i innych - uważa Kurpiewski.
W tym celu poprosił organa ścigania o zabezpieczenie dowodów w postaci adresów IP komputerów, z których notorycznie był obrażany. Niestety, w momencie, gdy policja wystąpiła do administratora serwisu o adresy IP okazało się, że komentarze zostały właśnie wykasowane i utracono wszystkie zapisane dane.
- To bardzo dziwne, że skasowano komentarze tylko pod artykułami na mój temat - mówi Kurpiewski.
Potem sprawą zajmowała się prokuratura. Tam poinformowano Kurpiewskiego, że w tym przypadku powinien wytoczyć sprawę z powództwa cywilnego. Tak też zamierza zrobić.
- Nie pozwolę na dalsze bezkarne naruszanie moich dóbr osobistych. Nie mam zamiaru rezygnować, obiecuję, że sprawy dopilnuję nawet na drodze cywilnej - mówi Kurpiewski.
Więcej na ten temat w najbliższym, papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?