Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z pistoletem w sklepową

Magdalena Mrozek
Policja nie upilnuje każdego wiejskiego sklepu, dlatego powstał pomysł szkolenia sprzedawczyń, jak mają się zachować w razie napadu
Policja nie upilnuje każdego wiejskiego sklepu, dlatego powstał pomysł szkolenia sprzedawczyń, jak mają się zachować w razie napadu Fotorzepa
Dwóch młodych mężczyzn około 17.00 w poniedziałek 7 lutego wtargnęło do sklepu w Olszewie-Borkach. Bandyci, grożąc sklepowej czymś co wyglądało na pistolet, zabrali szufladę, w której było 300 zł, wsiedli do stojącego przed sklepem czerwonego malucha i odjechali.

Następnego dnia policja zatrzymała podejrzewanych o napad - dwudziestoczterolatka z Ostrołęki i dwudziestodwulatka, mieszkańca gminy Olszewo-Borki.

Trzy minuty strachu

Pani Krystyna Klonowska (imię i nazwisko zmienione) w sklepie pracuje od trzydziestu siedmiu lat. Ale coś takiego w życiu jej się nie przydarzyło.
Dwa dni po zdarzeniu nadal nie potrafi spokojnie mówić o tym co się stało.
- Nie zmrużyłam oka przez dwie ostatnie noce - mówi nam. - Ciągle widzę ich w głowie.
Podrywa się nerwowo przy każdym otwarciu drzwi do sklepu. Wróciła już do pracy. W dzień czuje się bezpieczniej, gorzej jest wieczorem, kiedy za oknem się ściemnia.
- Wtedy, w ten poniedziałek też już było po zmierzchu - opowiada. - Nagle weszli do sklepu i zanim zdążyłam zorientować się o co chodzi, ten starszy wszedł za ladę i wyciągał szufladę z pieniędzmi. Wtedy zauważyłam, że drugi mierzy do mnie czymś czarnym, co przypominało pistolet. Potem szybko wyszli ze sklepu i wsiedli do malucha, w którym cały czas głośno pracował silnik. Nie trwało to dłużej niż trzy minuty.
Żadnego innego klienta w tym czasie w sklepie nie było. Bandyci nie mieli zasłoniętych twarzy. Od razu, kiedy tylko odjechali, pani Krystyna zawiadomiła policję. Zatelefonowała też do swoich dwóch synów, którzy natychmiast przyjechali z Ostrołęki i ruszyli w pogoń za zbirami.
- To bezczelne i chamskie co zrobili ci dwaj - mówi kobieta. - Jeden z nich był u mnie tego dnia chyba ze trzy razy. Prawie codziennie robi u mnie zakupy.
W sklepie, oprócz artykułów spożywczych można kupić także alkohol. Piwo, wódkę, wino. Panowie woleli jednak gotówkę.
- Mogli przecież załatwić to jakoś po ludzku, bez straszenia. Przyszliby i powiedzieli, że po prostu chcą się napić, że teraz nie mają pieniędzy, ale oddadzą później. Prawdopodobnie jakoś byśmy się dogadali. Po co teraz mi te nerwy, zeznania na policji itd.
Synowie pani Krystyny dogonili malucha młodych amatorów cudzych pieniędzy. Przez dłuższy czas jechali za nim. Do momentu, w którym mężczyźni wjechali do wsi Nakły i tam zniknęli na jednej z posesji. Dalej inicjatywę przejęła policja.

Klient się zepsuł

Słuchaj bandyty

Dariusz Wesołowski, rzecznik ostrołęckiej policji przypomina, że w czasie napadu najlepiej jest poddać się poleceniom bandytów.
- W miarę możliwości należy opanować emocje i postarać się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Jak wyglądali sprawcy, w co byli ubrani, w którą stronę się oddalili. Każdy taki szczegół jest niezwykle cenny dla policji. Na miejscu zdarzenia niczego nie należy dotykać, tak by policyjni technicy mogli zabezpieczyć jak najwięcej śladów. W żadnym wypadku nie należy sprawców prowokować, bo pamiętajmy, że żadne pieniądze nie są warte zdrowia czy ludzkiego życia.

Pani Krystyna przyznaje nam, że klienci bardzo się zmienili. Coraz częściej spotyka się z bezczelnością, chamstwem, zupełnym brakiem kultury.
- W ten sposób zachowuje się nie tylko młodzież, ale niestety i dorośli.
Pytam czy kiedykolwiek wcześniej zdarzyła jej się historia podobna do tej poniedziałkowej. Pani Krystyna odpowiada, że nigdy a sklep prowadzi w Olszewie-Borkach od piętnastu lat. Niewielki sklepik był kilkakrotnie nocą okradany, ale nigdy w tak zuchwały sposób.
- Zastanawiam się czy to wina rodziców, że tak wychowują dzieci - mówi sklepowa. - Nie mają dla nich czasu, nie wiedzą co robią i z kim. Młodzi ludzie, którzy nie uczą się, nie pracują, nie mają jakiś konkretnych zainteresowań rozrabiają, wyciągają ręce po cudze.
Pani Krystyna twierdzi, że ona inaczej wychowywała swoich dorosłych już synów. Wiedziała jakich mają przyjaciół, znajomych, co robią. Oni zawsze mieli jakieś pasje, hobby.
- Do głowy mi nie przyszło - wraca myślą do poniedziałkowego zajścia - że oni wtedy przyszli po pieniądze. Jeszcze, kiedy tak gwałtownie weszli do sklepu, zapytałam, czy coś się stało. Pierwsza moja myśl była taka, że przed kimś uciekają.
W czwartek 10 lutego Sąd Rejonowy aresztował na trzy miesiące Rafała M. i Artura M. Młodzi mężczyźni są podejrzewani o dokonanie napadu rabunkowego na sklep spożywczo-przemysłowy w Olszewie-Borkach (przestępstwo z artykułu 280 par. 1). W czwartek 10 lutego, policjanci zatrzymali trzeciego ze sprawców, podejrzewanego o udział w tym napadzie. Jest nim trzydziestoletni mieszkaniec gm. Olszewo-Borki. Jak się okazało, brat Artura M. On także decyzją sądu trafił na trzy miesiące do aresztu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki