Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z biedy wybiera się nędzę

Mieczysław Bubrzycki
Symbolem biedy jest nawet drogowskaz na drodze do Zarąb
Symbolem biedy jest nawet drogowskaz na drodze do Zarąb M. Bubrzycki
Niemal każdej decyzji o przyznaniu pomocy można postawić zarzut, że pomoc jest za mała albo że powinien ją otrzymać ktoś inny. To skutek rosnącej biedy i kurczących się możliwości udzielenia pomocy społecznej.

Z redakcją skontaktowała się mieszkanka gminy Zaręby Kościelne.
- Jak gminna opieka społeczna dzieli pieniądze, skoro nie otrzymała jej pani X ze wsi K., która ma ośmioro dzieci, a dostała ją pani Y z tej samej wsi, która ma tylko troje dzieci? - zapytała czytelniczka. - Dlaczego tak się dzieje?
W Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Zarębach Kościelnych z powodu choroby kierowniczki informacji udziela nam pani, która jest pracownikiem socjalnym ("Proszę nie podawać w gazecie mojego nazwiska" - mówi).
- Przede wszystkim to nie powinnam udzielać panu żadnych tego typu informacji, bo nie podaje się takich rzeczy do publicznej wiadomości - zaznacza pracownica socjalna.
Dowiaduję się więc jedynie, że prawdą jest, iż pani X nie otrzymała w tym roku żadnej pomocy, a pani Y ją otrzymała. Podstawą przyznania pomocy z GOPS-u jest wniosek złożony przez potrzebującego i pani Y taki wniosek złożyła, a pani X nie. Nie można więc wykluczyć, że gdyby złożyła go także pani X, to również otrzymałaby jakąś pomoc.
Jedziemy do wsi K.
- Biednie żyjemy, bo tylko mąż pracuje na dziesięć osób, ale rzeczywiście w tym roku nie składałam jeszcze żadnego wniosku o pomoc - informuje pani X. - Pewnie niedługo złożę, bo mąż, który pracuje w Warszawie, nie otrzymał poborów za dwa miesiące i zaczyna być krucho. Wiem, że pomoc z gminy jest niewielka, ale pewnie gminy na więcej nie stać. Nie mam o to do nikogo pretensji.
- Biednie jest w każdej wsi, nie tylko w K. - mówi Jadwiga Mikołajczyk, sekretarz gminy. - W tej wsi są bardzo słabe ziemie i w każdej niemal rodzinie, w której nie ma emeryta lub rencisty, jest bieda.
- Z biedy wybiera się nędzę - tak pracownica socjalna określa sposób pracy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Pieniędzy na pomoc nie starcza, więc wybiera się naprawdę tych najbardziej potrzebujących. A pomoc nie jest przydzielana na chybił trafił, tylko jest efektem gruntownego wywiadu środowiskowego. Pierwszy jest bardzo szczegółowy, ale powtarza się go potem za każdym razem, gdy wpływa wniosek o przyznanie pomocy. W mojej szafie jest około 250 teczek. Tylu podopiecznych jest w kręgu naszego zainteresowania.
Reagowanie na trudne sytuacje życiowe mieszkańców to zadanie gminy. W tym roku gmina przeznacza na to w sumie 40 tys. zł.
- To bardzo niewiele - wyjaśnia pracownica socjalna. - Ponad 10 tys. zł przeznaczamy na dożywianie uczniów. Korzysta z niego około 100 dzieci, czyli ponad 20 proc. wszystkich uczniów. Z pozostałej kwoty musimy odjąć sprawienie pogrzebów stałym podopiecznym - w tamtym roku były dwa. Z tego co zostanie, finansujemy zasiłki celowe, zakup opału, a także zeszytów i przyborów szkolnych dla dzieci.
Zasiłek celowy to zazwyczaj 100 zł. Można go dostać parę razy w roku. Gdy rodzina liczy 10 osób, wypada po 10 zł na głowę. Tylko czy aż? Gdyby jednak nie było nawet tej pomocy, bieda byłaby jeszcze większa.
- W naszych wsiach wszyscy wszystkich znają i każda przyznana pomoc jest oceniana przez sąsiadów - mówi pracownica socjalna. - Tak to już jest. Jeśli jednak, tak jak w tej sytuacji, ktoś w ogóle nie składał wniosku o pomoc, nie można mieć do nikogo pretensji, że jej nie otrzymał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki