Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyciekła woda z bakteriami

Jacek PawŁowski
Pod koniec września woda w ostrołęckich wodociągach miała za dużo bakterii i nie odpowiadała wymogom zdrowotnym. Fakt ten byłby zapewne do dziś trzymany w tajemnicy, gdybyśmy nieoficjalną drogą nie dotarli do protokołów z badań wody.

Co wykazały wrześniowe badania

l W próbce wody pobranej 28 września w ZSZ nr 2 stwierdzono nieprawidłową barwę i mętność oraz brak wolnego chloru.
l W próbce wody pobranej z kranu w łazience Zespołu Szkół nr 3 było 35 bakterii w mililitrze wody, po 24 godzinach w 37 stopniach C, a może być najwyżej 20, tu również woda była zbyt mętna i nie wykryto w niej wolnego chloru.
l Natomiast w próbce świeżo uzdatnionej wody, pobranej prosto z hydroforni, naliczono 50 bakterii w mililitrze (przypomnijmy, może być najwyżej 20) i stwierdzono za mało wolnego chloru.

Protokoły pochodzą z 5 października ubiegłego roku, dotyczą badań przeprowadzonych tydzień wcześniej, czyli 28 września. Tego dnia inspektorzy sanepidu w ośmiu punktach Ostrołęki pobrali wodę z miejskiego wodociągu. Było to rutynowe badanie. Okazało się, że w trzech punktach woda nie odpowiada wymogom określonym przez ministra zdrowia.

Zmącony kryształ

Badanie przeprowadzone 28 września ubiegłego roku wykazało, że w uzdatnionej wodzie w hydroforni Ostrołęckiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji było dwa i pół raza więcej bakterii niż dopuszcza norma. W kranie Zespołu Szkół nr 3 na Stacji również było więcej bakterii niż dopuszcza to polskie prawo. Prócz tego, zarówno w hydroforni, jak i w szkole na Stacji, sanepid stwierdził, że woda jest zbyt mętna. Mętność i nieprawidłową barwę stwierdzono również w Zespole Szkół Zawodowych nr 2 w Wojciechowicach. We wszystkich trzech sprawozdaniach z badań wody kierownik laboratorium sanepidu w Ostrołęce Sylwia Nakielska stwierdziła, że woda nie spełnia wymogów ministra zdrowia (szczegóły - patrz ramka). O problemie z wodą wiedziało jednak tylko wąskie grono wtajemniczonych osób. Prezes Ostrołęckiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Wiesław Tyszka uważa, że nie było potrzeby robić rozgłosu wokół problemów z wodą.
- Odstępstwa od normy stwierdzone pod koniec września nie były groźne dla zdrowia użytkowników - mówi Tyszka. - Gdyby było to groźne, wtedy opublikowalibyśmy informacje, że woda jest zdatna do picia po przegotowaniu. Zresztą sanepid uznał, że nie ma zagrożenia, więc nie podejmowaliśmy nadzwyczajnych działań.
Po tym jak sanepid stwierdził złą jakość wody, OPWiK zaczął płukać i chlorować sieć. Wskutek tych działań jakość wody wróciła do normy.
Dyrektor ostrołęckiego sanepidu Krystyna Rykowska mówi, że przekroczenia dopuszczalnych ilości bakterii zdarzają się w Ostrołęce bardzo rzadko, a jeżeli się zdarzają, to OPWiK natychmiast podejmuje działania i w ciągu kilkudziesięciu godzin problem jest eliminowany.
- Na 103 próby pobrane w ubiegłym roku, trzy próby odbiegały od normy w zakresie wskaźnika ogólnej ilości bakterii w mililitrze wody po 24 godzinach w temperaturze 37 stopni C - mówi Rykowska. - W każdym z tych przypadków nasza reakcja była natychmiastowa. Gdy tylko laboratorium stwierdziło przekroczenie ilości bakterii, natychmiast powiadomiło nadzór. Pracownicy od razu przekazali tę informację do OPWiK-u, nie czekając na zakończenie wszystkich badań, które zwykle trwają kilka dni. Po powiadomieniu uzgodniono z OPWiK-iem, że kolejna próba zostanie pobrana 30 września. Ponowna analiza bakteriologiczna tych próbek już nie wykazała odstępstw od normy. Można uznać, że coś było, ale co, nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć - przyznaje dyrektor Rykowska.

Mętlik i zdziwienie

Zadziwiony przekroczeniem wskaźnika bakteryjnego jest również prezes OPWiK-u Wiesław Tyszka. To, że stwierdzono za dużo bakterii w wodzie płynącej z kranów, to pół biedy, czasami takie rzeczy się zdarzają. Ale, że dwa i pół raza więcej bakterii pojawiło się u źródła, czyli w hydroforni, to niebywałe zjawisko, które zdarzyło się ostatnio podobno pod koniec lat 80.
- Sam zachodzę w głowę jak do tego doszło - mówi Wiesław Tyszka. - Coś takiego w ogóle nie powinno się zdarzyć, a jednak się zdarzyło. Na szczęście było to jednostkowe zjawisko, które szybko ustąpiło i jak dotąd się nie powtórzyło.

Od tamtej pory do końca ubiegłego roku ostrołęcka woda nie przekroczyła żadnych dopuszczalnych wskaźników. Tak zeznawali pracownicy sanepidu, których w ubiegłym tygodniu przesłuchiwała policja. Policjanci bowiem żywo zainteresowali się tym, że wieść o nieprawidłowościach w wodzie nie ujrzała światła dziennego.
Komendant miejski policji Mirosław Dąbkowski powiedział nam, że nie wszczęto żadnego osobnego śledztwa w sprawie zatajania wyników badań. Sprawa ta badana jest w ramach trwającego od blisko roku śledztwa dotyczącego domniemanych nadużyć w OPWiK-u, do których miało dojść za poprzedniego prezesa. W czwartek 6 stycznia z wizytą u prezydenta Ostrołęki był prokurator rejonowy Andrzej Rycharski. Oficjalnie przyszedł z życzeniami noworocznymi, ale koniecznie chciał obejrzeć wyniki badań wody.

Czy bakterie mogły zaszkodzić

Pod koniec września część ostrołęczan piła wodę, w której było za dużo bakterii. To jest faktem. W tym przypadku sanepid badał tylko ilość bakterii, a nie ich rodzaj. Czy bakterie te mogły mieć wpływ na stan zdrowia ludzi - to już kwestia oceny.
Prezes wodociągów Wiesław Tyszka zapewnia, że przekroczenie nie miało wpływu na zdrowie odbiorców. Inspektor sanitarny Krystyna Rykowska mówi, że nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: czy za duża ilość bakterii w wodzie miała wpływ na zdrowie osób, które jej używały.
- Każdy organizm na identyczne warunki reaguje indywidualnie - mówi Rykowska. - Należałoby rozpatrywać jaki rodzaj bakterii był w tej próbie. Inne badania nie wykazały zanieczyszczenia wody bakteriami chorobotwórczymi, więc należało domniemywać, że nie było tam bakterii chorobotwórczych. Jednoznacznego stanowiska jednak nie zajmę.

Jednoznacznie natomiast, ale już o politycznym kontekście jakości wody, wypowiada się szef komisji gospodarki komunalnej Rady Miejskiej Mariusz Popielarz.
- Zbulwersowały mnie te wyniki - mówi radny - bo jakie mogą być skutki spożywania tej wody przez mieszkańców. Ponadto skojarzyłem natychmiast, że w październiku trzech radnych kontrolujących OPWiK w imieniu podkomisji rewizyjnej: Lech Wołczuk, Marek Sutnik i Wojciech Zarzycki stwierdzili, że woda z wodociągów nadaje się do spożycia. To pod czym oni się podpisali? Dla mnie nosi to znamiona poświadczenia nieprawdy.
Zapewne wkrótce sprawa wody będzie miała swoje dalsze, polityczne następstwa i w tym kontekście zacznie żyć własnym życiem.

W odmętach informacji

Od kilku tygodni wyniki badań wody publikowane są w internetowym Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miejskiego. Do biuletynu trafiają jednak tylko wyniki badań zawartości związków chemicznych w wodzie. Nie ma w nich ani słowa o zawartości bakterii, ani o barwie, smaku i mętności, a te wskaźniki również podlegają obowiązkowym badaniom. Jak to się stało, że w BIP-ie opublikowano tylko niektóre wskaźniki, korzystne dla producenta wody (OPWiK-u), a nie ma w nim badań bakteriologicznych? Rzecznik Urzędu Miejskiego Krzysztof Szeląg twierdzi, że tylko takie wyniki badań miasto dostaje z sanepidu. Sanepid jednak wyniki swoich badań przekazuje OPWiK-owi, a nie Urzędowi Miejskiemu. Sanepid nie ma też obowiązku publikowania wyników tych badań. Co ciekawe w sanepidowskich sprawozdaniach z badania wody jest wyraźne zastrzeżenie, że "bez zgody laboratorium sprawozdanie nie może być kopiowane inaczej jak w całości".

Sanepid jest natomiast zobowiązany sporządzać, nie rzadziej niż raz na kwartał, "ocenę jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi". Jest to dokument, w którym na podstawie kilkunastu badań wody sanepid określa czy woda nadaje się do picia. W ubiegłym roku od stycznia do września ostrołęcka stacja sanepidu wywiązywała się z tego obowiązku wręcz nadgorliwie, bo sporządzała oceny co miesiąc. Tymczasem od września do końca roku (czyli przez ponad kwartał) nie powstała już żadna ocena, a przypomnijmy, właśnie we wrześniu stwierdzono przekroczenia dopuszczalnej liczby bakterii.

Kto tu mąci

Przepływ informacji o jakości ostrołęckiej wody przypomina przepływ cieczy w psującym się hydroforze. Co jakiś czas mieszkańcy dzwonią do OPWiK-u. Skarżą się również do naszej redakcji, że woda cuchnie, a czasami płynie brudna. Tak było w Boże Narodzenie. Jeden z prominentnych ostrołęczan osobiście dzwonił w święta do wodociągów i skarżył się, że w Wigilię woda była brudna, a potem czuć było ją środkami dezynfekującymi.
OPWiK i władze miasta mają na te pretensje jedną i niezmienną odpowiedź: woda jest świetna i "z zapasem" mieści się w normach ustalonych przez ministra zdrowia.

Co jakiś czas jednak wychodzą na jaw różne informacje, które wskazują, że woda ta wcale nie jest taka świetna. Tak było i ostatnio, gdy ujrzały światło dzienne niepokojące wyniki badań z końca września. Co w związku z tym zrobiły osoby odpowiedzialne za jakość wody w mieście? Radziły nad jakością wody i szukały sposobów na poprawę sytuacji? Nie. Swój wysiłek, wiemy to z nieoficjalnych źródeł, skupiły na ustalaniu tego, skąd wyciekły skrywane dokumenty.

Zamieszanie z wynikami wrześniowych badań z pewnością nie poprawi zaufania klientów do jakości wody produkowanej przez OPWiK, spółkę miejską. Wrażenie powstaje niekorzystne. "Widać z tą wodą naprawdę było coś nie tak, skoro ukrywali wyniki" - taka myśl zrodzi się zapewne w głowie niejednego ostrołęczanina. Zaufanie mieszkańców będzie teraz bardzo trudno odzyskać. Bo jaka jest gwarancja, że w tej wodzie nie pojawia się za dużo bakterii, kiedy nikt jej akurat nie bada?
Ekspert z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, prezes OPWiK-u, rzecznik prezydenta zapewniał naszego dziennikarza pod koniec grudnia, że ostrołęcka woda wprawdzie śmierdzi, ale spełnia wszystkie normy dotyczące składu mikrobiologicznego i bakteriologicznego(!). Na sesji 29 grudnia Krzysztof Chojnowski z OPWiK-u tłumaczył radnym, że eksperci zalecili częstsze płukanie filtrów, by woda nie śmierdziała. Nikt wówczas nawet nie zająknął się, że we wrześniu w wodzie było dużo za dużo bakterii. Co jeszcze skrywają szuflady urzędników w OPWiK-u?

Tym razem chodzi o zdrowie ostrołęczan. Miejskie władze, do których należy OPWiK, mają, naszym zdaniem, obowiązek powiedzieć jasno: woda jest dobra lub woda jest niedobra. Krążące po mieście plotki o kolejnych ukrytych protokołach są równie niezdrowe jak woda z bakteriami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki