Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiktoria z szóstką rodzeństwa i mamą mieszka w oborze

Redakcja
Gospodyni z Rębisz pod Goworowem dopiero wystąpi o przekształcenie obory w budynek mieszkalny.

- Jak były te śniegi, to nauczyliśmy się szybko otwierać i zamykać drzwi, bo nam śnieg wpadał aż do kuchni - opowiada pani Dorota. - Sypał się do garnków. Trzeba będzie pomyśleć o jakimś wiatrołapie przed drzwiami, bo teraz wchodzimy do środka od razu z podwórka.

Nie powiedziała "wchodzimy do domu", bo to właściwie nie jest dom. Gospodyni z Rębisz pod Goworowem dopiero wystąpi o przekształcenie go w budynek mieszkalny. Na papierze, bo w rzeczywistości kobieta i jej siedmioro dzieci mieszka od zeszłego roku w pośpiesznie zaadaptowanej oborze. O szczegółach przeprowadzki nie chce opowiadać. Ucina krótko: w naszym domu nie dało się dłużej żyć, z powodu konfliktów rodzinnych - już wolimy być tutaj. Drewniany dom, w którym mieszkali jeszcze w zeszłym roku, stoi 200 metrów dalej. Został w nim były mąż i ojciec dzieci. Pani Dorota myśli o podziale podwórka i ogrodzeniu swojej części płotem.
Jak to bywa na wsiach, część obory służyła jako pomieszczenie gospodarcze czy rodzaj letniej kuchni. Pozostała część była dla zwierząt. Rodzina pani Doroty zajęła te dawne komórki gospodarcze. Urządziła tam dwa pokoiki, łazienkę i maleńki korytarz, który służy jednocześnie jako przedpokój i kuchnia. Widać jeszcze ślady poprzedniego przeznaczenia budynku, ale ściany są pomalowane, podłoga wyłożona płytkami, na szafkach stoją zabawki, w głębi widać łazienkę. Jest bardzo ciasno, bo na adaptację większej liczby pomieszczeń nie starczyło pieniędzy.

Zrobimy sobie dom

Jak się mieszka w takich warunkach? To brzmi nieprawdopodobnie, ale rodzina daje sobie radę z myciem, praniem i gotowaniem. Wszyscy są przyzwoicie ubrani, dzieci dobrze wychowane, grzeczne, uczynne. Gdy przyjechałam, chłopcy byli zajęci rąbaniem drewna do kozy, którą opala się mieszkanie. Najstarsza córka pomaga przy maleńkiej Dominice, oczywiście wtedy, gdy jest w domu. Najstarsi dojeżdżają do szkoły, są w ostatniej klasie technikum. Pochwalili się niedawną radością: za otrzymane z GOPS pieniądze urządzili całkiem porządną łazienkę. W progu wisi huśtawka dla niespełna 3-letniej Wiktorii, najstarsza z córek ma swój osobny pokój. Pozostali śpią w drugim pokoju, na rozkładanych kanapach. Meble po rozłożeniu zajmują całe pomieszczenie, co sprawia kłopot, gdy ktoś spod ściany musi np. wcześniej wstać. Wędruje wtedy miedzy śpiącymi braćmi.

Niszczycielski grzyb

Trochę chaosu wprowadzają ubrania i zabawki: są porozkładane wszędzie, bo nie da się ich trzymać w szafie. Pleśnieją. Przyczyną jest największy problem rodziny: wilgoć. Meble niszczeją w błyskawicznym tempie. Właściwie nie wiadomo, czy kanapy nie rozpadną się lada moment i rodzina zostanie bez miejsc do spania.

Pani Dorota ma już nagromadzone trochę materiałów. Zamierza przebić drzwi do ostatniego pomieszczenia i tam urządzić sypialnię dla chłopców. Jednak przerobienie dawnej obory na dom, nie to samo, co odnawiać mieszkanie w bloku, choćby i zaniedbane. Wymaga to poważnych zmian, np. wybicia większych otworów na okna, izolacji ścian i stropu, zrobienia wylewki betonowej na podłogę. Potrzebne są płytki podłogowe, drzwi, okna, cement, preparaty na grzyb. Potem trzeba będzie wstawić meble, których również nie ma: używane obecnie kanapy wkrótce się rozlecą. Nikt w rodzinie nie boi się pracy, do trudnych warunków są przyzwyczajeni, ale nic nie poradzą, dopóki nie będą mieli wszystkich materiałów wykończeniowych.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym wydaniu TO. Jeśli ktoś z naszych Czytelników może pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z autorką tekstu: Anna Wołosz, tel. 695-119-709.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki