Rozpoczynamy nowy cykl, w którym poprzez krótkie rozmowy z samorządowcami, dyrektorami placówek kultury i innych instytucji będziemy informować czytelników o bieżących sprawach. Chcemy tę rubrykę współredagować z Czytelnikami, czekamy więc na ewentualne pytania, które nurtują lokalne środowiska. Dzisiaj na nasze pytania odpowiada starosta makowski, Zbigniew Deptuła.
Panie starosto, Maków został mianowany przez Urząd Marszałkowski Kulturalną Stolicą Województwa Mazowieckiego 2008 roku. Jak to się stało i co to oznacza dla powiatu?
- Ubiegaliśmy się o ten tytuł, prezentując dorobek kulturalny powiatu - przedsięwzięcia najbardziej aktywnych kulturalnie gmin - Krasnosielca, Różana, Karniewa, Sypniewa, Płoniaw, Szelkowa, najważniejsze inicjatywy MDK w Makowie Mazowieckim i naszą ostatnią - wysoko ocenioną imprezę powiatową: dożynki wojewódzkie. Być może właśnie dożynki, nie umniejszając osiągnięć gminnych ośrodków kultury, zaważyły na tym, że spośród dziewięciu innych powiatów ubiegających się o tytuł stolicy kulturalnej Mazowsza został wybrany powiat makowski. Co to oznacza? Chciałbym przede wszystkim, by zmobilizowało to do działania te gminy, które jakoś odstają od harmonogramu imprez kulturalnych - np. Czerwonkę, Rzewnie czy Młynarze. By tam zrodziły się inicjatywy, które można by na stałe wpisać w życie gminy, a które służyłyby integracji społeczności lokalnej. Mam nadzieję, że z tytułu prestiżu, jakim powiat obdarzono, spłyną także dodatkowe pieniądze dla placówek i instytucji, byśmy mogli w pełni zrealizować harmonogram zaplanowany na ten rok.
Spotkałam się jednak z komentarzami, że starosta "uprawia jasełka", zamiast zajmować się konkretnymi problemami gmin.
- Przykro tego słuchać. Tytuł, który uzyskaliśmy, jakoś przecież sytuuje dosyć anonimowy dotychczas powiat na mapie kulturalnej Mazowsza. Nie wiem, dlaczego niektórych to niezbyt cieszy. Po takich reakcjach człowiekowi ręce opadają. Bo może w takim razie nic nie warto robić? Jeśli to tylko jasełka, to dlaczego wszystkie powiaty co roku o to tak walczą? A przecież jedno nie wyklucza drugiego - wiadomo, że priorytetem pozostają najważniejsze problemy powiatu.
Skoro o problemach: jak Pan ocenia tegoroczny budżet, w którym zaledwie dziewięć procent przeznaczono na inwestycje, w którym brakuje pieniędzy na należyte podwyżki dla pracowników starostwa i innych jednostek powiatowych, za mało jest pieniędzy na niezbędne remonty szkół?
- Ubiegły rok był - na miarę naszego powiatu - bardzo korzystnym pod względem inwestycji. Wybudowaliśmy 30 kilometrów dróg, głównie dzięki pieniądzom uzyskanym z zewnętrznych źródeł. Ściągnęliśmy około 3 mln złotych. Przy tym pobudowaliśmy drogi - Łazy -Młodzianowo i Jarzyły-Chełchy-Glinki, których w ogóle nie przewidywaliśmy w budżecie. Stało się to dzięki dobrej współpracy z samorządami wojewódzkim i gminnymi. W tym roku nie przepuścimy na pewno żadnej okazji zdobycia dodatkowych pieniędzy. To, co zostało zapisane na inwestycje w budżecie, to tylko kwoty bazowe, które pozwalają nam się starać o jakiekolwiek dotacje. Jeżeli chodzi o podwyżki: od 1 kwietnia będą podwyżki w należytej wysokości. W ubiegłym roku, dzięki oszczędnościom i reorganizacji starostwa udało nam się wprowadzić nieplanowane, 10-procentowe podwyżki. W tym roku też wygospodarujemy niezbędne pieniądze w budżecie. Liczymy także na subwencje.
Przy takich niezaspokojonych wydatkach może zaskakiwać zapis 110 tys. złotych na samochód dla starostwa. Nie ma tańszych samochodów?
- Sam zapis nie znaczy, że takie właśnie pieniądze zostaną wydane. Ale samochód jest bezsprzecznie potrzebny. I wcale nie po to, by starostę nim wozić, ale do codziennej pracy urzędu. n
RozmawiaŁa Aldona Rusinek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
