8 czerwca 2010 roku, w Smolechach, nietrzeźwy 22-letni Marek W. z Ugniewa wsiadł do opla i wraz z trzema nietrzeźwymi kolegami ruszył w stronę Jasienicy. Po kilku kilometrach, na łuku drogi, zjechał na lewą stronę i doprowadził do czołowego zderzenia z jadącym z przeciwka fordem mondeo.
Robert Kaja z Ostrowi wracał właśnie od dziewczyny, za chwilę z bratem mieli obejrzeć mecz w telewizji. Kilka godzin później, wskutek poważnych obrażeń, zmarł w ostrowskim szpitalu.
Sprawca wypadku po wyleczeniu ran usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz prowadzenia samochodem po pijanemu. 22 sierpnia 2011 roku Sąd Rejonowy w Ostrowi Mazowieckiej uznał go za winnego zarzucanych mu czynów i skazał na 6 lat pozbawienia wolności ora dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów.
Apelację złożył obrońca oskarżonego, który uznał wyrok za zbyt surowy oraz Jarosław Kaja, brat zmarłego, który jest w sprawie oskarżycielem posiłkowym. On żądał surowszej kary. 8 lutego 2012 roku Sąd Okręgowy w Ostrołęce uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. W uzasadnieniu wymieniono uchybienia, które popełniono. Ma być m. in. powołany biegły toksykolog, który jednoznacznie ustali, ile alkoholu we krwi w momencie wypadku miał sprawca. Inny biegły ma dokładnie zrekonstruować przebieg wypadku, a więc także prędkość pojazdów w momencie zderzenia
12 czerwca 2012 roku sprawa trafiła znowu na wokandę ostrowskiego sądu. Tym razem rozpatruje ją sędzia Danuta Kwiatkowska.
Oskarżony ponownie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i znów nie chciał składać wyjaśnień. Odpowiedzią na pytanie sądu, czy próbował naprawić wyrządzone szkody i jakoś zadośćuczynić krzywdom, było milczenie oskarżonego.
Przesłuchano ojca oraz brata zmarłego Roberta Kai. Pytania sędzi, ale także prokuratora, dotyczyły dokładnej daty i okoliczności, w jakich Jarosław Kaja zrobił zdjęcia wraku samochodu, którym jechał Marek W.
Od momentu wypadku aż do dziś ani oskarżony, ani nikt z jego rodziny nie rozmawiał z rodziną zmarłego Roberta Kai, o co Jarosława Kaję spytała sędzia. Natomiast podczas pierwszej rozprawy Marek W. powiedział: "Chciałbym w tym momencie przeprosić całą rodzinę".
Obrońca Marka W. dopytywał Jarosława Kaję, czy w ogóle był i jest gotów przyjąć przeprosiny od oskarżonego?
- Tej wypowiedzi oskarżonego podczas tamtej rozprawy nie można uznać za przeprosiny, bo nie mówił, że przeprasza, tylko że chciałby przeprosić i w tym momencie patrzył na sąd - odpowiedział Jarosław Kaja. - Nigdy nie widziałem pana W. na grobie mojego brata. Do tej pory nie odczułem też żadnej skruchy z jego strony, dlatego nie jestem gotowy przyjąć przeprosin.
Sąd odroczył rozprawę do 8 sierpnia.
Więcej przeczytasz o tym w najbliższym papierowym wydaniu TO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?