Andrzej Urbaniak strażakiem ochotnikiem jest od dwudziestu dwóch lat, odkąd tylko stał się pełnoletni.
Swoją osiemnastkę syn pana Andrzeja miał w sobotę, 3 listopada, właśnie w miejscowej remizie, tej naprzeciwko domu. W niedzielę syn z kolegami wybrał się sprzątać świetlicę, a rodzina Urbaniaków spędzała czas w domu. W pewnej chwili pana Andrzeja na równe nogi postawił sygnał syreny strażackiej słopskiej OSP.
- Zerwałem się z fotela, bo przecież tę syrenę to ja zawsze uruchamiam po otrzymaniu zawiadomienia o zdarzeniu z powiatowego stanowiska kierowania w PSP w Wyszkowie. Tak, jak stałem, w koszulce i kapciach, wybiegłem na podwórko, zobaczyć, kto uruchomił syrenę. Przez okno w kuchni pana Andrzeja widać strażnicę. Biegnąc w kierunku remizy, odwrócił głowę w stronę rzeki i nagle zobaczył tam wywróconą łódkę i tonącego człowieka. Tonący trzymał się łódki. Temperatura w tym dniu sięgała pięciu stopni, woda pewnie była jeszcze zimniejsza.
Całą historię przeczytasz w najnowszym Głosie Wyszkowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?