Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez reformę oświaty zabrakło miejsc w przedszkolach dla ponad 130 dzieci?

M.Uścińska
W połowie czerwca ponad sto trzydzieści dzieci z Ostrowi i okolic dowiedziała się, że nie pójdzie do przedszkoli. Część niepracujących rodziców musiała odwołać plany związane z podjęciem pracy, bo okazało się, że muszą zostać w domach z dziećmi.

- W marcu trudno było przewidzieć taką sytuację - mówi dyrektor Miejskiego Przedszkola nr 1, Danuta Żyjewska.

Dyrektor ma nadzieję, że gdy za rok sześciolatki pójdą do pierwszych klas, dzieci będzie mniej.

- Rodzice nie informują nas wcześniej, czy zgłoszą swoje dzieci w następnym roku do przedszkola czy nie - tłumaczy dyrektor. - Nigdy nie wiemy ile dzieci będzie. W tym roku kilkoro dzieci nie mogliśmy przyjąć.

Wszystkie miały być przyjęte

Od razu po wywieszeniu list dzieci przyjętych do miejskich przedszkoli, przyszła do nas mama trzylatka. Mimo zapewnień, które usłyszała w marcu, że jej dziecko zostanie przyjęte do przedszkola, nie znaleziono dla niego miejsca.

- Zgłosiłam swoje dziecko do przedszkola przy Armii Krajowej - opowiada zdenerwowana matka. - Na początku mi i innym rodzicom powiedziano, że przyjmą wszystkie dzieci. W końcu przyjęto dwunastkę dzieci spośród czterdziestu zgłoszonych.

- Rozporządzenia MEN mówią, że najpierw muszą być przyjęto dzieci sześcioletnie, a potem pięcioletnie - tłumaczyła nam dyrektor Miejskiego Przedszkola nr 3 przy Armii Krajowej, Anna Twardowska. - W tym roku było dużo dzieci pięcioletnich. Można powiedzieć, że 80% naszych przedszkolaków, to właśnie pięciolatki.

Anna Twardowska nie podała liczby odrzuconych zgłoszeń. Powiedziała natomiast, że przyjęto dwie trzecie dzieci ze wszystkich zgłoszonych.

Dla mieszkanki Ostrowi ta sytuacja jest trudna, ponieważ właśnie udało jej się zdobyć pracę i była w trakcie omawiania warunków zatrudnienia. Mama trzylatka uważa, że rodzice powinni zostać powiadomieni o takiej sytuacji wcześniej. Wtedy mogliby złożyć dokumenty do innego przedszkola.

- Zapisałam dziecko na początku marca - kontynuuje ostrowianka. - Gdyby wcześniej powiedziano mi, że może zostać nieprzyjęte, złożyłabym dokumenty gdzie indziej. Ale byłam przecież pewna, że się dostanie.

W podobnej sytuacji jest wielu innych rodziców. Tuż przed wywieszeniem list przedszkolaków, część z nich dowiedziała się, że zgłoszeń jest bardzo dużo i ich dzieci mogą nie zostać przyjęte. Od tego momentu rozpoczęło się codzienne nerwowe sprawdzanie, czy może są już wyniki rekrutacji.

To wina reformy

(fot. MU)

Sekretarz miasta, Tomasz Skibicki zapewnia, że nigdy wcześniej nie było takich problemów. Nie nastąpił wyż demograficzny, a mimo to, w tym roku, zgłoszeń jest o ponad sto więcej, niż w latach ubiegłych. Przedszkola mogą przyjąć 610-615 dzieci, a podania złożyło blisko 750 rodziców. Skibicki tłumaczy, że jest to spowodowane zapisem w ustawie oświatowej Ministerstwa Edukacji, która wchodzi w życie 1 września tego roku.

Sekretarz miasta tłumaczy, że reforma nakłada na każdą gminę obowiązek przyjęcia do przedszkoli nie tylko sześciolatków, ale też pięciolatków. Każdy pięciolatek zgłoszony przez rodzica nie podlega weryfikacji według kryteriów przyjęć obowiązujących w przedszkolach, tylko musi być przyjęty.

- Przy weryfikacji w oparciu o kryteria obowiązujące w przedszkolach, w pierwszej kolejności nie uzyskały miejsca dzieci rodziców spoza miasta, a w drugiej kolejności, te, których rodzice są w stanie zapewnić opiekę nad dzieckiem, czyli rodziców niepracujących - tłumaczy Tomasz Skibicki. - Chciałbym pomóc rodzicom, ale warunki techniczne na to nie pozwalają. Mamy jeden mały dodatkowy oddział przedszkolny funkcjonujący w "małej" szkole podstawowej nr 1 i dwa oddziały w zespole szkół nr 2: pięciolatków i sześciolatków. To są maksymalne możliwości miasta. Gdyby nie to, kolejne 60 dzieci nie zostałoby przyjęte.

Złudzeń nie pozostawiają też dyrektorzy przedszkoli:

- Najpierw są przyjmowane dzieci samotnych matek, z rodzin rozbitych, a także dzieci nauczycielskie - mówi dyrektor przedszkola nr 3 - A szanse, że w roku szkolnym znajdą się miejsca, są bardzo nikłe. To są sprawy indywidualne.

Nie ma przywilejów dla dzieci nauczycieli

Zdaniem naszej czytelniczki, przywilej, który daje pierwszeństwo dzieciom nauczycieli, jest krzywdzący. Sprawdziliśmy, czy zapis faktycznie widnieje w Karcie Nauczyciela. Okazało się, że artykuł 59 dotyczący uprzywilejowanej sytuacji dzieci nauczycieli, został usunięty w 2004 roku, jednak część nauczycieli zdaje się o tym nie wiedzieć.

- Do przedszkola i oddziału przedszkolnego zorganizowanego w szkole podstawowej w pierwszej kolejności przyjmowane są dzieci w wieku 6 lat odbywające roczne przygotowanie przedszkolne - mówi dyrektor Kuratorium Oświaty w Warszawie Delegatury w Ostrołęce, Teresa Michalak. - W następnej kolejności przyjmowane są dzieci matek lub ojców samotnie je wychowujących, matek lub ojców, wobec których orzeczono znaczny lub umiarkowany stopień niepełnosprawności bądź całkowitą niezdolność do pracy oraz niezdolność do samodzielnej egzystencji, na podstawie odrębnych przepisów, a także dzieci umieszczone w rodzinach zastępczych. Artykuł 59 ustawy z Karty Nauczyciela został uchylony, dlatego też nie może mieć zastosowania.

W poprzednich latach, rodzice nie przejmowali się kryteriami przyjęć, bo miejsc wystarczało dla wszystkich dzieci. W tym roku, kiedy miejsc jest za mało, a nauczyciele korzystają z przepisu, którego od sześciu lat nie ma, rodzice innych dzieci mają prawo być niezadowoleni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki