Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeczytaj nasz raport. Dzieci jest coraz mniej a nauczycieli więcej

Redakcja
Co druga złotówka ostrołęckiego budżetu trafia do szkół. Nieco mniej (ok. 40 proc. budżetowych wydatków) kosztuje oświata w Przasnyszu i Ostrowi Mazowieckiej. Generalnie, dzieci jest coraz mniej, a wydatki na szkoły rosną w zatrważającym tempie

Szkoły (publiczne) utrzymywane są przez samorządy. Co roku otrzymują one na ten cel z budżetu państwa subwencję oświatową, naliczaną na każdego ucznia według skomplikowanego algorytmu. W miastach jest niższa, w gminach wyższa. Generalnie - im więcej uczniów, tym większa subwencja. Z reguły jednak subwencji nie wystarcza na utrzymanie szkół, samorządy dopłacają więc do oświaty ze swoich budżetów. Z roku na rok skala dopłat jest większa i coraz więcej włodarzy mówi, że oświata zżera budżety. Dlatego bacznie przyglądają się wydatkom na oświatę.

Szkoły pustoszeją. W ciągu sześciu lat w Ostrołęce liczba uczniów zmniejszyła się o niemal dwa tysiące, a więc o ponad 15 proc.! W Ostrowi Mazowieckiej o 580 (ok. 20 proc.), w Przasnyszu spadek jest najmniejszy - o niespełna 150 uczniów (ok. 7 proc.).
Za to wydatki na oświatę lawinowo rosną.
- Kiedy obejmowałem urząd, na oświatę przeznaczaliśmy nieco ponad 35 proc. budżetu miasta, dzisiaj połowę - mówi prezydent Ostrołęki Janusz Kotowski. - To największy problem samorządu. Obszar oświaty jest bardzo delikatny, to sprawy ludzkie. Na ludziach oszczędzać nie wolno. Natomiast, gdy chodzi o sprawy materialne, to próbujemy. Nasze ostatnie działania to zreformowanie obsługi finansowej (każda szkoła ma swoją księgowość - red.). Kiedy pieniądze trafiały do jednego worka, trudno było oszczędzać. Bardzo ważne są też programy energetyczne. Zaoszczędziliśmy dzięki nim miliony. I tego grosza nie przerzucimy np. na wyposażenie ratusza, będzie to wsparcie oświaty. Na każdej naradzie z dyrektorami szkół rozmawiamy o oszczędnościach. Śmiało mogę powiedzieć, że nie ma w naszych placówkach rozrzutności. Ja wiem, że to nie zbawi oświaty. Bez zmian systemowych niczego nie ugramy. Jeśli dajemy 50 proc. budżetu na oświatę, to np. nie budujemy ulic - proste. Najłatwiej jest zamykać szkoły, ale my tego w Ostrołęce robić nie będziemy.

Chyba że szkoły same "wygasną" z powodu braku dzieci. W ZS nr 4 jest w tym roku kilkunastu pierwszaków (w podstawówce).
- Mamy osiedla na obrzeżach. Tam nie będziemy trzymać się zasady, że w klasie musi być 24 dzieci. Nie damy rady. Dzieci z Wojciechowic czy ze Stacji nie będą dojeżdżać dalej - tłumaczy prezydent Kotowski.

W Ostrołęce dzieci w szkołach jest coraz mniej, a nauczycieli nie ubywa. W miejskich szkołach (i przedszkolach) jest obecnie ponad 1350 nauczycielskich etatów. Pięć lat temu było... mniej.
- W Ostrołęce nie będziemy likwidować szkół ani przedszkoli (na przedszkola nie ma subwencji - red.), nie będziemy tworzyć dużych klas ani zwalniać nauczycieli - podkreśla prezydent. - Takie mamy priorytety. Bardzo mocno próbujemy wspierać nauczycieli szukających pracy, w imię solidarności. Wprowadziliśmy system, że dyrektorzy szkół informują nas o godzinach nadliczbowych, o wakatach. Staramy się zagospodarować wszystkich nauczycieli. Uważam że to wielki, choć cichy, sukces tego roku, że żaden ostrołęcki nauczyciel, który miał umowę o pracę nie został zwolniony (w Polsce 7,5 tys. straciło pracę - red.).

W Ostrowi Mazowieckiej jest 239 nauczycielskich etatów, o osiem mniej niż w ub. roku. W Przasnyszu - 168 (o cztery mniej).

Szczegółowe dane oraz więcej informacji na ten temat znajdziesz w dzisiejszym papierowym wydaniu TO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki