Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płać i płacz, czyli ile ko sztuje "co łaska"

Jarosław Sender
Oficjalnego cennika nie ma, ale w każdej parafii bez problemu dowiemy się od księdza ile kosztuje ślub, chrzest, pogrzeb, msza w intencji. Hasło: "co łaska" usłyszymy już bardzo rzadko. Padają konkretne kwoty i przyprawiają o zawrót głowy. Podobnie jak te w zakładach pogrzebowych.

Żona musi kosztować!

Arek Krzyśpiak z Ostrołęki w lipcu brał ślub w kościele pw. św. Franciszka z Asyżu w Ostrołęce.

- 750 zł zapłaciliśmy w sumie księdzu, organiście i kościelnemu. 50 zł kosztowały zapowiedzi we Franciszku i 100 zł zapowiedzi w Zbawicielu. Próbowałem negocjować cenę, ale ksiądz zaznaczył, że nie podlega ona dyskusji. Musieliśmy ponadto chodzić na kurs przedmałżeński, bo ksiądz powiedział, że ten ze szkoły był zbyt dawno. Zapłaciliśmy 50 zł i za nauki w poradni rodzinnej kolejne 50 zł.

Tomek Malinowski żenił się rok temu, w sierpniu. Ślub brał w kościele farnym w Ostrołęce.

- Zapłaciliśmy 700 zł księdzu. Organiście i kościelnemu - 250 zł. Na moją uwagę, że drogo, organista powiedział, że mogą nam ślub dać za 5 tysięcy, bo moja żona jest sporo warta. Zapowiedzi kosztowały 50 zł od obojga, bo to wspólna parafia młodych.

Rezerwacja za 100 zł

Ślub to niekończąca się lista wydatków. Księża pobierają opłatę za zapowiedzi - 50 zł w klasztorze (od osoby, jeśli oboje młodzi są z tej samej parafii, to od pary). Nic nie kosztuje sporządzenie tzw. protokołu przedślubnego. Jednak zanim dojdzie do ślubu, potrzebnych jest kilka dokumentów, m.in. świadectwa chrztu narzeczonych.

- W Wojciechowicach, u Pallotynów, po wypisaniu przez księdza świadectwa, zapytałam, jaka jest ofiara i ksiądz odpowiedział "co łaska". Pierwszy raz usłyszałam to od księdza. Zapytałam czy 20 zł wystarczy, powiedział, że w zupełności - opowiada Joanna, która kilka miesięcy temu wyszła za mąż.

- Mój narzeczony był chrzczony w Rzekuniu. Tam świadectwo wypisał mu organista. Trwało to 10 minut, po czym organista powiedział narzeczonemu, że ma zapłacić 50 zł: 25 zł dla niego i 25 zł dla księdza, którego przy tym wypisywaniu nawet nie było. W głowie się nie mieści - 50 zł za jeden papierek!

Anna Rykowska ma 28 lat. Mieszka na ul. Goworowskiej. Za mąż wychodzi w przyszłym roku. Ślub będzie w kościele p.w. Zbawiciela Świata w Ostrołęce. Termin i godzina są już zarezerwowane.
- Nie za darmo - mówi. Kosztowało nas to 100 zł. Z tego co wiem, w innych kościołach za rezerwację terminu się nie płaci. I dodaje, że zastanawiali się z narzeczonym nad ślubem w innej parafii niż jej i jego.

- Kosztowałoby nas to jednak fortunę. W każdej z parafii musielibyś¬my opłacić tzw. półślubek, czyli poło¬wę tego co zapłaciliby za ślub w para¬fii mojej, czy narzeczonego. Tyle właśnie kosztuje pozwolenie na ślub w trzeciej parafii. I księża bardzo niechętnie się na to zgadzają - opowiada.

Marek Chrzanowski, pracownik starostwa powiatowego w Przasnyszu związek małżeński zawarł w Anglii. -W urzędzie wypełnia się odpowiednie dokumenty, wskazuje kościół w którym ma się zamiar wziąć ślub i płaci 40 funtów - opowiada. - W kościele nie wypełnia się już żadnych dokumentów i nie uiszcza żadnych opłat. Składa się tam tylko podpisy.

Najdroższe jest umieranie

Koszty ceremonii ślubnej da się jeszcze przeżyć. Zawałem można natomiast przypłacić rachowanie wydatków, jakie czekają nas w przypadku śmierci bliskiej osoby.

- Niedawno mieliśmy pogrzeb taty. Ksiądz w parafii pw. św. Franciszka z Asyżu w Ostrołęce, bez krygowania podał cenę za pogrzeb - 700 zł. Nie zapytał czy mamy z czego zapłacić, choć wiedział, że zasiłek pogrzebowy dostaniemy za kilka dni. Po prostu zainkasował pieniądze - opowiada Piotr Wasilewski. - Ale to nie wszystko. Do domu pogrzebowego, na wyprowadzenie ciała, musieliśmy po księdza jechać. Potem zawieść go do kościoła na mszę i po mszy dostarczyć na cmentarz. Taką usługę świadczył też dom pogrzebowy, ale kosztowało to 90 zł. Dość droga taksówka jak na odległości w Ostrołęce - mówi sarkastycznie. Brat Piotra, Krzysztof, dodaje, że nie rozumie dlaczego ksiądz nie mógł przyjechać własnym samochodem.

- Zwłaszcza, że ma auto, a to jest jego praca. Mnie pracodawca nie dowozi do firmy. 700 zł to bardzo duża kwota, uważam, że dojazd księdza powinien być w nią wliczony.

Nie podobało im się też zbieranie pieniędzy na tacę podczas mszy pogrzebowej.

- Pogrzeb to taka chwila, że to zbieranie na tacę wśród żałobników wyglądało po prostu niesmacznie. Ksiądz jak hiena krążył po kościele. Ogłosił potem, że za zebrane pieniądze, w 30 dni po pogrzebie, zostanie odprawiona msza św. w intencji zmarłego. Jedna. A widziałem jakie nominały leżały na tacy i wystarczyłoby na pewno na więcej mszy. Słyszałem, że w innych kościołach tak właśnie księża robią. Tyle jest odprawianych mszy, ile pieniędzy zostało zebranych.

Piotr dodaje, że jemu w ogóle nie podoba się zbieranie tacy na mszach "opłaconych".

- Na przykład na ślubie. Rok temu brałem ślub i sytuacja była podobna. Zapłaciliśmy za ślub, 850 zł w klasztorze, ale ksiądz i tak wśród gości zbierał pieniądze. Powiedział, że to msza niedzielna. Bardzo mi się to nie podobało - zaznacza. I dodaje: - Gdybym wiedział, że tak zrobi, to przy płaceniu za ślub poprosiłabym, żeby nas skasował tyle, żeby już nie chodził z tacą.

Tatuś nie do poznania

Poza mszą św. pogrzebową, płaci się też za pozwolenie na pochowanie w rodzinnym grobie - 150 zł na cmentarzu parafialnym w Ostrołęce, 400 zł inkasuje grabarz za wykopanie grobu. Miejsce na cmentarzu komunalnym kosztuje 3 tysiące złotych. Drożej jest na cmentarzu parafialnym w Ostrołęce - 7-8 tys. zł. Do tego, jeśli postawimy zmarłemu pomnik, ksiądz - administrator cmentarza zażyczy sobie 10 procent od wartości pomnika.

- W domu pogrzebowym zapłaciliśmy ponad 4 tysiące. I tata był tam tylko dwa, a nie jak przeważnie trzy dni. To ogromne pieniądze. Dębowa trumna kosztowała 2200 zł. Reszta kosztów to m.in. mycie ciała, ubranie w odzież, którą przywieźliśmy, wystawienie ciała. Za samo rozklejenie klepsydr w pięciu miejscach policzyli 90 zł - wyliczają Piotr i Krzysztof Wasilewscy.

Przyznają, że za taką kwotę spodziewali się lepszej obsługi.

- Tata wyglądał tak, że nie pozna¬liśmy go w trumnie. Sądziliśmy, że trochę go przygotują i mimo choroby, będzie do siebie podobny. Przecież obecnie makijaż zmarłego to już standard. W dodatku był uczesany tak, jak nigdy sam się nie czesał. Wyglądał groteskowo. Szkoda, że nikt nas nie zapytał o takie sprawy. Przecież to był ostatni raz, kiedy widziała go rodzina, przyjaciele, znajomi - opowiadają rozżaleni bracia. - Poza tym musieliśmy się upomnieć o włączenie klimatyzacji w kaplicy. To były upalne dni i do tego przyszło mnóstwo ludzi na różaniec. Największy niesmak pozostał nam przy rozliczeniu. To specyficzna branża. Ja rozumiem, że dla właści¬cieli domu pogrzebowego obcowanie ze śmiercią, dramatem rodziny, która straciła kogoś bliskiego, to chleb powszedni, ale właśnie w takiej sytuacji powinni wykazać się taktem, profesjonalizmem. Tymczasem, gdy rozliczaliśmy się z właścicielką, mieliśmy wrażenie, że traktuje nas jako potencjalnych oszustów. Przynieśliśmy gotowe pieniądze. Przeliczyliśmy je na oczach właś
cicielki i potem wręczyliśmy je. Pani jednak przy nas przeliczyła pieniądze raz jeszcze, przekładając każdy papierek po sto złotych. Na chwilę przed przyjazdem księdza po ciało...

Bezcenny dziadek

Zasiłku pogrzebowego nie wystarczyło na cały pogrzeb. 200 zł kosztował wieniec z żywych kwiatów od mamy, do tego koszt ubrania - garni¬tur, buty, koszula - uzupełniają listę wydatków.

Arek Krzyśpiak kilka tygodni przedswoim ślubem miał pogrzeb dziadka.

- Najdrożej jest chyba w Rzekuniu. Za pogrzeb zapłaciliśmy księdzu 1500 zł! - opowiada nam. - Oczywiście musieliśmy też zapewnić transport księdzu i organiście. Przyjechała rodzina z bardzo daleka, którą trzeba było ugościć obiadem. Stypa dla siedemdziesięciu osób w lokalu w Rzekuniu kosztowała 3 tys. zł. Zasiłek pogrzebowy szybko się rozszedł i trzeba było jeszcze dołożyć.

Koszty organizacji większości pogrzebów przekraczają zasiłek pogrzebowy - czyli 6487 zł, które wypłaca ZUS. Pomysł rządu, by obniżyć zasiłek do 4 tys. zł, wydaje się być… rozsądnym. Bo może to spowoduje obniżenie niczym nie uzasadnionych kosztów pochówku, jakie windują parafie i firmy pogrzebowe.
Nic za darmo

Ale to nie koniec wydatków, jakie czekają na nas w kościele. Każda msza święta w dni powszednie, w niedziele i w święta odprawiana jest w czyjejś lub jakieś intencji. Czasami mszę celebruje kilku księży i każdy z nich modli się w innej intencji - najczęściej za osoby zmarłe. Ofiary za takie msze oficjalnie mają stawkę "co łaska", ale w każdej parafii owa "co łaska" jest powszechnie znana. Przeważnie 40-50 zł. Swoją cenę mają też tzw. wypominki.

- W kościele pw. św. Franciszka z Asyżu za całoroczne wypominki trojga zmarłych z rodziny zapłaci¬łam 100 zł - mówi nam Zofia Dawid, mieszkanka osiedla Centrum.

- Najdroższe są "gregorianki" - dodaje jej sąsiadka, Marianna Kło¬sińska. - To 30 mszy, które odprawiane są codziennie, przez cały miesiąc - wyjaśnia. - Ja wysyłam w swoich intencjach do zakonników. Kosztuje to 1300 zł, ale takie msze, mówił mi ksiądz, są dla zmarłego najskuteczniejsze.

"Co łaska" obowiązuje także i przyinnych zaświadczeniach - np. o tym, że nie ma przeszkód byśmy byli rodzicami chrzestnymi, że jesteśmy praktykującym katolikami. Średnio 20-30 zł.

Sam chrzest kosztuje - w zależności od parafii od 100 zł (klasztor) do 150 zł (parafia pw. Zbawiciela Świata i fara)w Ostrołęce.

Nikt z kim rozmawialiśmy nie spotkał się z sytuacją, gdy ksiądz odmówił przyjęcia pieniędzy.

- Śp. ksiądz Pęksa miał w zwyczaju pytać się czy ludzie mają pieniądze, kiedy przychodzili do niego zamówić ślub, chrzest, czy zapłacić za pogrzeb. I nie raz nie wziął ani grosza, albo i ze swoich dał, gdy wiedział, że w domu jest biednie. To był ksiądz z powołaniem - wspomina pani Krystyna Filarska. - Raz tylko zdarzyło mi się, że ksiądz nie wziął pieniędzy. Proboszcz z Franciszka chodził w naszym bloku po kolędzie. Tego samego dnia akurat mąż wyszedł ze szpitala, leżał w domu. I ksiądz, jak usłyszał, że jest po ciężkiej chorobie, powiedział, że nam te pieniądze bardziej się przydadzą.

- A poza tym to co roku, księża przychodzą i pytają ile na kościół, ile na kolędę. No i co miesiąc "chodzi" zeszyt - na budowę kościoła. Czasami już mnie to denerwuje, bo to jak stała opłata z domowego budżetu. I sąsiedzi chyba też już mają dość tej ciągnącej się budowy, bo na początku dawali większe sumy, teraz większość wkłada po 10 zł.

- Młodzi już im tak nosić pieniędzy nie będą, bo coraz rzadziej chodzą do kościoła. Pewnie wtedy jeszcze bardziej podrożeją sakramenty - mówi z goryczą pani Krystyna. n

Magdalena Rawa,

współpraca: Anna Suchcicka, Aldona Rusinek, Beata Bębenkowska, Mirosław Dylewski

P.S. Imiona i nazwiska bohaterów, na ich prośbę zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki